11 października 2017

Z DRUGIEJ STRONY - Odcinek 5



Jesteśmy w dalszym ciągu w dniu 15 marca 1971 r. Nim przytoczę trzecią sekwencję Doniesienia TW Doktór, w której pojawiam się, opiszę poprzedzający fragment. Doktór informuje o zbliżającym się na jesieni Synodzie, podaje oczekiwany skład prezydium oraz wskazuje dwóch kandydatów na prezesa. Na pierwszym miejscu wymienia siebie, na drugim Józefa Mrózka, dodając jednocześnie, że nie jest on jeszcze zdecydowany objąć to stanowisko ze względu na strukturę i rozbieżności wyznaniowe w ZKE. Nieśmiało deklaruje, że po wyborze przekaże w trakcie kadencji urząd J. Mrózkowi, a sam zostanie jego zastępcą. Zdaniem autora donosu do Rady Kościoła nie powinni wejść: Aleksander Rapanowicz, Jan Rudkowski, Edward Czajko i [ Grzegorz] Ilczuk, wszyscy oni to zielonoświątkowcy, z którymi toczy przedziwne boje, oskarżając o wszystko, co tylko możliwe.


Oto trzecia sekwencja w zapisie oryginalnym. W dniu 3-III-71 r. Rapanowicz Aleksander i Czajko Mieczysław na zebraniu zboru w Szczecinie oskarżyli Krakiewicza i Bajeńskiego Pawła że są 
" ubowcami”, zarzucając im współpracę z przeciwnikami Sł. Bezp., o czym Rapanowicz i Czajko mieli się dowiedzieć od majora z „UB” w Szczecinie. Część członków zboru została obrażona tą wiadomością i przysłała do Warszawy list z prośbą by na dzień 21-III-71 r. Krakiewicz i Bajeński przyjechali do Szczecina, celem wyjaśnienia tego zarzutu. Prawdopodobnie Krakiewicz i Bajeński oraz inni członkowie Rady Kościoła pojadą na wyznaczony dzień do Szczecina i będą żądać wyjaśnienia tego zarzutu w obecności tego majora „UB”.

Po tym tekście pojawia się notatka kpt. B. Dobiesza, Inspektora Wydziału IV, który przyjął donos, o treści następującej: Na pytanie t.w. czy jest taka możliwość, by trzecia osoba mogła się dowiedzieć o naszej współpracy odpowiedziałem, że nie ma takiej możliwości. Proszę Naczelnika o omówienie tej sprawy z Naczelnikiem Wydziału III Dep. IV MSW.

Nie muszę szczegółowo komentować tego donosu, uczyniłem to wcześniej, nie znając wtedy przytoczonego tekstu. Mam na myśli drugą część artykułu Aleksander Rapanowicz – droga cierpienia w roczniku Wyższej Szkoły Teologiczno-Społecznej w 2014 roku. Powtórzę teraz, że do tego oskarżenia wykorzystany został ówczesny zastępca przełożonego( sam nie złożył  podpisu), część Zboru to cztery osoby, z których  dwie szybko oświadczyły, iż podstępnie uzyskano ich podpisy. W podanym terminie nie było żadnego zebrania zarówno rady zborowej, jak i dorocznego zebrania członkowskiego(odbyło się ono 25 kwietnia, na którym zostałem wybrany do rady zborowej). Nawet mając taką wiedzę, a jej nie miałem( nie znałem żadnego majora), byłbym wyjątkowym ignorantem, mówiąc o tym publicznie. Jeśli wierzyć kolejnemu donosowi, o czym szczegółowo w następnym odcinku, A. Rapanowicz miał oświadczyć, że niewiarygodny wyznawca coś komuś wspominał, ale nie brał tego na serio, a tym samym nie mówił publicznie. Jeśli to prawda, to nie można wykluczyć, że była to prowokacja. Może o tym przekonać kontekst przygotowań do Synodu, a także nie zatwierdzenie mego kwietniowego wyboru do rady zborowej, co w miarę dokładnie opisałem w autobiografii. I jeszcze drobiazg. Zapewne sekretarka miała trudności z odczytaniem rękopisu, dlatego też zamiast przeciwników Słowa Bożego, pojawili się przeciwnicy Sł. Bezp.
Notatka, którą podałem wytłuszczonym drukiem jest swoistym, tragicznym podsumowaniem
wyimaginowanego zarzutu pod adresem A. Rapanowicza i moim.