19 listopada 2021

Listy do Wybranej Pani - List Sto Trzydziesty Szósty

Szybko zareagowałaś na list, choć skorzystałaś z innego komunikatora, może i dlatego, bym to słowo zaakceptował. Prosisz też o dodatkowe informacje, bo zwróciłaś uwagę na dzieci, najpierw na dwie dziewczynki stojące obok Osborna na specjalnie przygotowanym podium, a wolę mówić o prezbiterium. Tak samo i to ze względów semantycznych, nie lubię mównicy, która często wypiera kazalnicę, ale to już inna kwestia. Nim odpowiem na Twe pytania, zwrócę uwagę na młodego mężczyznę z mikrofonem. To Mariusz Muszczyński, ciekawy i nieszablonowy sługa, zaproszony wtedy w charakterze tłumacza. Dziś jest pastorem Zboru Ostoja w Opolu, a o jego rozlicznych kaznodziejskich formach zwiastowania możesz przekonać się na Facebooku.
 
Zanim wrócę do Twych pytań, burząc trochę chronologię, dołączam zdjęcie z pożegnalnego spotkania z Tommy Lee Osbornem, bo chcę, by to ujęcie pojawiło się jako miniaturka tego listu. Co chcę podkreślić? Kontrastuje to ujęcie z fotograficzną relacją ze spotkania organizacyjnego przed przyjazdem gościa do Szczecina. Z różnych powodów do realizacji przedsięwzięcia przystąpiło skromniejsze grono, a konkretnie cztery wspólnoty o zróżnicowanym charakterze pentekostalnym, co nie przeszkodziło nam we wspólnym działaniu. Trzeba podkreślić, że Maksymilian Pyra, wówczas lokalny pastor, a potem warszawiak z wyboru, dziś – jak ktoś zauważył w Internecie, choć osobiście tego nie widziałem – biskup nielicznego Kościoła, włożył wiele wysiłku w organizację. Myślę o zaproszeniu gościa i o wszystkich zabiegach logistycznych, takich jak wynajęcie i przystosowanie sali gimnastycznej jednej ze szkół średnich do potrzeb ewangelizacji, formalności związanych z marszem, hotelem, transportem i wieloma innymi drobiazgami. Dodam też, że w każdym dniu inny Zbór przewodniczył nabożeństwu (prowadzenie, uwielbienie). 

 
 
Wracam do dwóch Twych pytań. Kiedy nastał nasz dzień w prowadzeniu ostatniego nabożeństwa, a była to niedziela 7 czerwca, zrodził się wcześniej pomysł, a autorką była Jolanta Kmieć odpowiedzialna za pracę wśród dzieci, aby dziewczynki z wiązanką kwiatów podeszły do siedzącego w pierwszym rzędzie gościa i zaprosiły do zwiastowania Słowa. Tak też się stało, a symbolika była bardzo czytelna, że nie tylko ewangelista był głęboko wzruszony. Danych dziewczynek nie podam, dziś to młode dojrzałe kobiety z dyplomami uniwersyteckimi (nie cierpię RODO). A jeżeli idzie o chłopców z marszu, to tak do pary w Twym pytaniu, to są oni anonimowi. Kiedy szliśmy ulicą Krzywoustego i zbliżaliśmy się do Bramy Portowej w podążaniu na Wały Chrobrego, zauważyliśmy przed nami tę dwójkę, która długo nas nie opuszczała. Co to byłaby dziś za frajda, gdyby oni sami siebie rozpoznali albo ktoś im w tym pomógł. 
 
 

Powtórzę raz jeszcze. Historia to świadek czasów, żywa pamięć, mistrzyni życia. A parafrazując Słowo: Cokolwiek bowiem przedtem uczyniono, dla naszego pouczenia uczyniono, abyśmy przez cierpliwość i pociechę z Pism nadzieję mieli. (por. Rz 15,4). Trzeba znać historię Kościoła, by nie chełpić się zorganizowaniem czegoś, co wcześniej miało już miejsce. Żywa pamięć pozwoli kolejny raz uczynić to jeszcze lepiej. Takie inspiracje pojawiły się w trakcie Szczecińskiego Tygodnia Reformacji, czego dowód dałem w dwóch ostatnich listach. 

Wybrana Pani! Przypomnijmy sobie Słowo: Bo ten, co sadzi i ten, co podlewa, jedno mają zadanie i każdy własną zapłatę odbierze według swojej pracy. (1Kor 3,8). Pamiętajmy o tym, że Bóg daje wzrost, a my mamy zaszczyt sadzić i podlewać. 

Pokój Tobie! Łaska niechaj będzie z Tobą i ze wszystkimi, którzy miłują Pana naszego, Jezusa Chrystusa, miłością niezniszczalną Amen, (por Ef 6,24).

 bp senior Mieczysław