No i nadeszła wiekopomna chwila, że za kimś chyba niezbyt dokładnie powtórzę, a mianowicie, nasze Złote Gody, nasze, tzn. Danusi i moje. Towarzyszyła mi odrobina niepewności, bo, jak wiesz, na początku tego tygodnia znalazłem tam, gdzie wolałbym się nie znaleźć, choć innego wyjścia nie miałem. Mniej więcej po roku poddałem się temu samemu zabiegowi i nie miałem pewności, czy w tym tygodniu powrócę do domowych pieleszy. Wszystko poszło dobrze i w następnym dniu po operacji, czyli w czwartek, znalazłem się w swojej sypialni. Jak opisać 50 lat, gdy wiele wątków, jeśli nie wszystkie, znalazło się w mojej książce, którą doskonale znasz? Postanowiłem zatem, być oszczędny w słowach, a atmosferę naszego ślubowania niech oddadzą fotografie.