Nie potwierdzam, wybacz, Twych przypuszczeń. Nigdy - zaprawdę, zaprawdę nigdy
( gdybym chciał użyć innego stylu) nie myślałem o tym, a tym
samym nie oczekiwałem na rocznicowe zaproszenia ze strony małżonków, których w
autorytecie Wszechmogącego połączyłem w święty, nierozerwalny związek
małżeński. Kiedy o to zapytałaś, musiałem z pewnym wysiłkiem szperać nie tylko
w pamięci. By nie popełnić błędu, uzyskałem potwierdzenie od wspomnianej
imiennie pary. Pojawił się też dodatek w postaci wstępnego zaproszenia, bo już
nie za długo będzie ich dziesiąta rocznica.
Dziękuję za inspirację. Muszę przyznać, że z radością, wręcz
w nastroju intelektualnej zabawy, zacząłem sporządzać listę nowożeńców od
1981 aż do lipca 1999 roku, kiedy
udzieliłem, jak poprzednio wspomniałem, pierwszego ślubu o skutkach
cywilnoprawnych. Nie pozostało już za dużo pracy. Muszę też dołączyć
małżeństwa z innych miast, są one zarejestrowane w miejscowych księgach. Jeśli
uśmiechasz się z mojej intelektualnej przygody, to chcę dodać, że warto przypominać
ludzkie, radosne historie, a niekiedy i smutne, choć są one w zdecydowanej
mniejszości.
Ta wspomnieniowa tematyka uświadomiła mi, że ten list jest
również jubileuszowy. Nie będzie przyjęcia, lecz proponuję powrót do
korespondencyjnej przeszłości. Obiecałem kiedyś wiersz o Elo, a potem wycofałem
się obietnicy. Zatem na srebrną okazję utwór, tym bardziej że żyjemy w czasach,
które są tak nieprzychylne innym ludziom, obcym, jakby nie byli dziełem
Stwórcy. Od razu dodam, że w kolejnym liście pojawi się też Elo, chciałem te
wiersze dołączyć w kolumnie, ale taka konstrukcja mi się nie spodobała. Niech
nasz jubileusz nie będzie ani radosny, ani smutny, lecz refleksyjny.
*
w ciszy zwykłego mroźnego wieczoru
gdy nawet pies zachował dyskrecję
a księżyc nie przemógł ciemności
zastukał cichutko w szybę
strachem otwarte drzwi
pokropione krwią
modlitwy
a w nich
zalękniony młodzieniec w łachmanach
z odmrożonymi stopami
otulonymi szmatami
Elo
zapewne od Eliasza
a może od
Eli Eli
lema sabachthani
z niepewnością prosił o ratunek
drewniany dom na chutorze
szafa z drzwiami do kryjówki życia
stały się miastem schronienia
człowieka
bez winy
pewniejszym niż transport śmierci
czy wygrodzona przestrzeń miejsca urodzenia
nadeszła wiosna
choć wciąż z barbarzyńcami
z nogami obutymi w nadzieję
wyruszył w dalszą drogę
chciał zachować życie
nie tylko swoje
lecz i szóstki z domu schronienia
*
Wybrana Pani! Zachęcam tym razem słowami pieśni, którą
kiedyś śpiewaliśmy: Policz dary, które Pan
Ci dał, A w Twym sercu zabrzmią
pieśni chwał.
Pokój Tobie! Niech refleksja nigdy Cię nie opuszcza w tym
naszym hałaśliwym świecie. Temu pomaga poezja, a jest jej sporo w Piśmie
Świętym.
bp senior Mieczysław