29 czerwca 2020

Listy do Wybranej Pani - List Sto Ósmy

Raczej się spodziewałem, że będziesz chciała, bym uszczegółowił obraz, którym zakończyłem ostatni list. Dziękuję za szybką reakcję, bo nasze pokolenie, które nie zaznało okrucieństw II wojny światowej, chętnie sięga po relacje z tamtych dramatycznych lat. Będę bardzo oszczędny w słowach, bo chcę, byś tę książkę sama przeczytała. Niemcy uznawali Ślązaków – jak pisze nie tylko nasz autor – za pół-Niemców i dlatego bez pytań wcielali ich do swej armii. Jan Cieślar, ojciec Pawła, znalazł się na froncie we Francji i został ranny. Kiedy wyszedł ze szpitala, otrzymał  możliwość dwutygodniowego pobytu w rodzinnych stronach. Z tej możliwości skorzystał i od razu postanowił nie wracać do swej jednostki, lecz ukrywać się. Jak znalazł się w obozie koncentracyjnym w Dachau, jak ocierał się o śmierć, o tym wszystkim sobie poczytaj, bo naprawdę warto.

26 czerwca 2020

Listy do Wybranej Pani - List Sto Siódmy

Zacząłem przypuszczać, że nasza poczta ustanowi kolejny rekord. Zwykła przesyłka ze stolicy wysłana pod koniec marca dotarła do mnie po trzech tygodniach. Teraz oczekiwałem na książkę z Oleśnicy, bowiem Paweł Cieślar, prezbiter senior i wieloletni pastor w tym mieście, opublikował utwór pt. Chłapiec z Wisły i postanowił mi go podarować. Gdybyś pomyślała, że pierwsza samogłoska w tytule pojawiła się przez pomyłkę, to – przepraszam – ale nie masz racji, choć łatwo o takie błędy. Chłapiec – jak pisze sam autor we wstępie – to piękne nawiązanie do gwary wiślańskiej, języka dzieciństwa i wczesnej młodości. Rekord, co z radością odnotowuję, nie padł, chociaż peregrynacja trwała aż dziesięć dni. A że jest to osoba mniej więcej z naszej generacji i to powszechnie znana ze swej działalności również międzynarodowej, me wybrane refleksje będą związane z tą publikacją.

6 czerwca 2020

Listy do Wybranej Pani - List Sto Szósty

Muszę, choć sam siebie przymuszam, wrócić do ostatniego majowego tygodnia. We wtorek, w pierwszym terminie, zgłosiłem chęć uczestniczenia w nabożeństwie, a była to piąta, czyli ostatnia niedziela, w ostatnim dniu wymienionego miesiąca. Otrzymałem potwierdzenie, czyli zostałem zapisany na pierwsze nabożeństwo o godzinie dziesiątej. Spokojnie więc oczekiwałem na pierwszy dzień po sabacie, sądząc, że nic niespodziewanego się nie wydarzy.