30 października 2020

Listy do Wybranej Pani - List Sto Dziewiętnasty

Jak napisałem w poprzednim liście, ekscytuję się naszym kościelnym językiem, co wzbudziło też Twe zainteresowanie. Dziś tylko przytoczę zwięźle obrazek z lat chyba sześćdziesiątych ubiegłego wieku. W pewnym zborowym gronie przywódczym doszło do różnicy zdań – to określenie eufemistyczne – w trakcie których jeden z adwersarzy w emocjonalnym uniesieniu zwrócił się do swego oponenta, używając słowa pan. Ze strony odbiorcy, przy pełnym oburzeniu, pojawiła się reakcja: - Co już nie jestem bratem, lecz panem? W ich kościelnym socjolekcie to ostatnie słowo po prostu nie miało prawa się pojawić. Czy to tylko odległa przeszłość? Ale o tym niebawem. Zbliża się bowiem pierwszy dzień listopada, który nazywam Dniem Pamięci. Zatem niech będzie mniej słów, a więcej fotografii, tym bardziej że wczoraj zdążyłem uporządkować grób Rodziców, a dziś w godzinach popołudniowych dowiedziałem się o zamknięciu cmentarzy na trzy najbliższe dni z powodu epidemii.


Przy innej okazji – mam nadzieję, że przypomnisz – posłużyłem się czyimś niby przypadkowym stwierdzeniem mających cechy aforyzmu: Dar nie Ducha Świętego to dar… zapomnienia. Od razu zostałem zachęcony do parafrazy, która przybrała następujący kształt: Dar Ducha Świętego to dar pamięci. Chcę więc pójść tym tropem w dni poprzedzające tegoroczny Dzień Pamięci. Zacznę od wierzących Rodziców: Mamy Teofili (1896 - 1986) i Taty Władysława (1897 - 1969) – nigdy nie mówiłem matka, ojciec, to mój rodzinny sposób porozumiewania się, to mój socjolekt. Podaję metrykalne daty Ich życia, choć rzeczywistość była trochę inna, a o przyczynach wielokrotnie i mówiłem, i pisałem, wszak byli ludźmi pogranicza i kilku wojen oraz okupacji.

 


 

Zamieszczam tableau (tablo) tych sług Ewangelii, którzy od 1960 r. mieli wpływ na moje życie w szczecińskiej Betanii z prezb. Aleksandrem Rapanowiczem na czele. Czynię to z wdzięcznością, dodając jednocześnie, że daty pod  nazwiskami to lata ich posługi.

W ubiegłym roku po raz pierwszy umieściłem fotografię Kazimierza Ścibora (1948 – 2016), który chociaż nie był kaznodzieją, ale jako duszpasterz i wieloletni skarbnik odegrał ważną rolę w duchowej i organizacyjnej historii naszej Betanii.

Wybrana Pani! Na pewno wiesz, że przywołam nast. wersety (wszystkie w tłum. BE): Pamiętaj o Jezusie Chrystusie, potomku Dawida , który został wskrzeszony z martwych zgodnie z moją Ewangelią. (2Tm 2,8) oraz Pamiętajcie o swoich przełożonych, którzy głosili wam Słowo Boga, rozważając koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę. (Hbr 13,8).

Pokój Tobie!  Bądźmy aktywni, bo Roztropni będą świecić jak blask firmamentu, a ci, którzy skłonili wielu do życia w sprawiedliwości, będą jak gwiazdy, po wszystkie czasy. (Dn 12,3).

bp senior Mieczysław 

15 października 2020

Listy do Wybranej Pani - List Sto Osiemnasty

Dobrze, że po serii mych nostalgicznych listów, nawiązujesz tylko do ostatniego o zupełnie innej tematyce. Jak przystało na osobę wrażliwą nie tylko na kolory, zaczynasz od fotografii. Dopytujesz mianowicie o jeszcze dwie osoby Tobie nieznane, które są na niej utrwalone. Od czego zacząć mą odpowiedź? Przed laty – by nie powiedzieć dawno, dawno temu – w naszej, szczecińskiej grupie młodzieżowej był  przystojny młodzieniec z wierzącej rodziny (jak powszechnie wtedy mówiono). Miał na imię Waldemar, a owa rodzina to Emilia i Kazimierz Ściborowie, wielce zasłużeni w  naszej szczecińskiej Betanii. Waldemar zmarł czternaście lat temu, czyli w dość młodym wieku, jak przystało na męża i ojca (a jednak nostalgia powraca, może to znak, że zbliża się listopad). Mam wręcz stuprocentową pewność, że mogłaś go widzieć, bo wówczas nie brakowało młodzieżowych, okręgowych spotkań. Jak Cię znam, już się irytujesz i czekasz, bym przeszedł do konkretu. Nie mam więc innego wyjścia. (Na zdjęciu Waldemar pierwszy z lewej strony, potem Paweł Jończyk i na końcu Henryk Podgórski. Choć nie mam jeszcze brody, jestem chyba do rozpoznania)