Przed laty, a konkretnie 19 października 2013 r., zamieściłem na stronie internetowej Betanii Szczecin w dziale Blog pastorów (w tytule występuje liczba mnoga, choć nikt z tej możliwości nie skorzystał) tekst Radość niebywała. Zapewne go nie znasz, zatem krótkie wprowadzenie. Zainspirowany zostałem przez prezb. Zdzisława Józefowicza, dziś też seniora, do twórczej, aktywnej chrześcijańskiej tęsknoty po jego opowieści o doznaniach, gdy słuchał po raz pierwszy kazania Tomasza, swego syna. Kiedy uczynił to Szczepan, napisałem między innymi tak:
Cały czas dyskretnie
interesowałem się jego dwuletnim pobytem misjonarskim wraz z żoną Weroniką w
Republice Południowej Afryki. Wyobrażałem sobie, że na pewno chciał i musiał
publicznie głosić Słowo Boże. I jakieś szczątkowe informacje z tej dziedziny do
mnie docierały. Kiedy wrócił do swego macierzystej społeczności, do Zboru
Stołecznego, dowiadywałem się o jego postępach kaznodziejskich, o czym
najczęściej mówili inni, a nie on sam. Kiedyś delikatnie zasugerowałem moje
ojcowskie pragnienie, by w naszej
Betanii wygłosił kazanie, wszak w niej od dzieciństwa spędził
kilkanaście lat. Dowiedziałem się wtedy, że byłoby to dla niego zbyt
obciążające przeżycie, choć do mięczaków nie należy. Wreszcie przy okazji
kolejnej zapowiadanej wizyty wraz z całą rodziną (Weronika, żona, Franciszek
Edward, syn - [dziś dodam, że dołączyła później Joanna Teofila] ), chyba równie nieśmiało zaproponowałem
kazanie i spotkałem się ku swemu zaskoczeniu z pełną aprobatą. Umieściłem go w
harmonogramie i w piątek, 4 października
mogłem spokojnie siedzieć (nabożeństwo prowadził pastor Dominik Jaworski) i
słuchać głównego zwiastowania. I wtedy w pełni pojawiło się wspomnienie, od
którego rozpocząłem ten tekst, i wtedy w pełni zrozumiałem radość prezbitera
Zdzisława. Doznanie było o tyle silniejsze, że w domu poprosił o rozmowę, bo
chciał usłyszeć moją ocenę. Porozmawialiśmy jak kaznodzieja z kaznodzieją przy
zamkniętych drzwiach, pojawiły się moje nieliczne rady, padła ocena, a
najważniejsza była moja ojcowska, kaznodziejska niebywała radość.
Gdybyś zapytała o tytuł
tego listu, choć nie bardzo wyobrażam sobie taką strukturę, nazwałbym tę
część Ciąg dalszy radości niebywałej.
Mogłem mu publicznie w imieniu obecnej Mamy i swoim - po wręczeniu aktu
powołania i daru od macierzystej wspólnoty - przekazać dwie Biblie. Pierwsza to
dwunasty egzemplarz przeze mnie wylosowany ze 100. oznakowanych jubileuszowego
wydania z okazji 200-lecia Towarzystwa Biblijnego w Polsce z przesłaniem, by mógł
w przyszłości wręczyć ich synowi i tak zapoczątkować czwartą generację
głosicieli Słowa Bożego w naszym rodowodzie. Egzemplarz drugi to Biblia Ekumeniczna, zwana sympatycznie
przez niektórych Biblią Wspólną, która jeszcze pachniała drukiem, bo tydzień
wcześniej odbyła się jej uroczysta prezentacja z moim skromnym udziałem, wszak
w tym gronie spędziłem, jak wiesz, trochę lat. Zatem spotęgowana radość niebywała!
Zmieniając temat, chcę napisać, że pamiętam o Twej prośbie,
by podpisać imiennie osoby na zamieszczonych poprzednio fotografiach, nie
zapomniałem też o naszym zainteresowaniu amboną (kazalnicą). Zgromadzony
materiał wręcz obliguje do napisania wręcz artykułu, zatem z konieczności
będzie to skrótowe ujęcie. Potrzebuję jeszcze trochę czasu.
A tak zupełnie przy okazji. Zostałem wewnętrznie zachęcony,
aby w moim archiwum publikować nie tylko wywiady, ale też teksty ze
wspomnianego na początku blogu zborowego.
Wybrana Pani! Raduj się z nadzieją na pełnię, że Ty i Twój dom będziecie służyć Panu.
Pokój Tobie! I tym razem przyjmij, tym razem z dużymi
literami odnoszącymi się i do Ciebie, błogosławieństwo Aaronowe: Niech Pan Cię błogosławi i strzeże. Niech
Pan rozpromieni nad Tobą swoje oblicze i niech Ci okaże miłosierdzie. Niech Pan
zwróci ku Tobie swoje oblicze i niech Cię obdarzy pokojem.
bp senior Mieczysław