25 września 2018

Listy do Wybranej Pani - List Pięćdziesiąty Drugi

Chyba za chwilę pomyślisz, że się pomyliłem, bo chcę napisać o uroczystości, na którą zostałem zaproszony i w której uczestniczyłem, co nie zawsze jest równoznaczne. Miała ona miejsce we wrześniu, w drugi wtorek tego miesiąca (oto powód mojego przypuszczenia) o godzinie osiemnastej. Skoro rozpocząłem mą epistołę dość tajemniczo, pora przejść do szczegółów.

18 września 2018

Listy do Wybranej Pani - List Pięćdziesiąty Pierwszy

Oczekujesz, że jakoś uroczyście zainauguruję wejście na drogę prowadzącą  do … setnego jubileuszu. Aż tak daleko nie sięgałem, ale czego się nie robi w podzięce za inspirują zachętę. Może coś z tego pojawi się w końcówce tego listu. Najpierw chcę jednak podziękować prezbiterowi seniorowi Henrykowi Hukiszowi (znasz go doskonale), który czyta, choć nie klika, bo natychmiast znika (to taki niewyszukany rym). Zresztą tak czyni większość, a zatem szczególna wdzięczność każdej i każdemu za podwójne reakcje. Ma on wyjątkową zdolność, wracam do Henryka, wyłapywania literówek, o czym dwukrotnie mnie powiadomił, dodając ostatnio, że powoduje ona rysę na krysztale. Rysę szybko usunąłem, mając nadzieję, że pozostał kryształ.

12 września 2018

Listy do Wybranej Pani - List Pięćdziesiąty

Wcześniej mimochodem przywołałem mój studencki aforyzm, dodając jednocześnie, że później napisałem wiersz rozpoczynający się od tych słów. Nie do końca spodziewałem się Twej prośby, by go przesłać. Nie będę udawał skromności, bo taka reakcja sprawiła radość nie tylko mi, ale zapewne każdemu autorowi. Tym bardziej że okazja ku temu jest niecodzienna, wszak ten list jest jubileuszowy, pięćdziesiąty, złoty. Nim to nastąpi, kilka innych refleksji.

4 września 2018

Listy do Wybranej Pani - List Czterdziesty Dziewiąty

W ostatnią niedzielę sierpnia usługiwałem w Chociwlu, w ładnym miasteczku, w którym zapewne nigdy nie byłaś. Wcześniej kilka razy przez nie przejeżdżałem samochodem, choć nie leży ono przy głównych szlakach drogowych (niezrealizowany niemiecki pomysł połączenia Berlina z Królewcem). Jedną wizytę szczególnie zapamiętałem, bo udzielałem ślubu córce mojego szwagrostwa, mieszkała wtedy w Stargardzie, a teraz z mężem i dwójką synów  w Szwajcarii, a więc bliżej Ciebie, choć ciągle daleko. Zaślubiny odbywały się w wynajętym kościele baptystycznym, a pomysłodawcę i sponsora budowy tego nowego obiektu mogłem osobiście poznać na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Utożsamiał się w nurtem charyzmatycznym w łonie brytyjskiego anglikanizmu, tak przynajmniej z rozmowy zapamiętałem.