Mamy skromny jubileusz, myślałem więc, jak go uczcić, ale skoro ostatnio z wdzięcznością pisałem o zaproszeniu na XXV Kongres Kościoła Zielonoświątkowego, postanowiłem zatem z tym drugim tematem się nie rozstawać, tym bardziej że to też kilkanaście lat mej kościelnej aktywności. Niekiedy pytany byłem, dlaczego po zakończeniu mej posługi ogólnokościelnej, a minęło trochę czasu od 2008 roku, nie pojawiałem się na kolejnych wakacyjnych spotkaniach. Zazwyczaj odpowiadałem, że chciałem odpocząć, bo kongresy kojarzyły się też z ogromną troską i odpowiedzialnością. Mają one również i taki wymiar, co łatwo sobie wyobrazić, kiedy spotyka się ponad tysiąc osób, jak pod koniec w Dziwnówku. Stąd płynął przez lata ogromny szacunek i wdzięczność pod adresem wszystkich organizatorów na czele z prezb. Piotrem Cieślarem. A teraz słówko o naszym korespondencyjnym jubileuszu. Coraz częściej pojawia się myśl, by opublikować listy w formie książkowej, bo historia literatury ma sporo takich przykładów i nie traktuj tej wstępnej zapowiedzi jako zarozumiałość mej strony.
Z pomocą Jacka, naszego zięcia, męża Magdaleny, udało się zapanować nad laptopem, zamieszczam zatem dwa zdjęcia z namiotowego okresu, jak to poprzednio określiłem.