Tekst z 14 marca 2014 r.
„Módl się i odwiedzaj”
Dnia 21 stycznia razem z
siostrą Zofią Waszkiewicz dziękowaliśmy Bogu za Jej 75-lecie.
Chrzest wiary przyjęła 26 września 1982 roku i od
tego momentu w sposób błogosławiony zaczęła wpisywać się w historię „Betanii”.
Z radością wspomina swe początki, choćby dlatego, że prawie wszyscy pytali, czy
związana jest z rodziną prezb. Sergiusza Waszkiewicza, znanego i cenionego
jednego z przywódców ruchu zielonoświątkowego w naszym kraju, co wtedy budziło
jej sympatyczne zdziwienie. Trudno w pełni opisać bogate duchowo życie, dlatego
wybrano tylko charakterystyczne elementy.
Oto rozmowa z okazji Jubileuszu:
Zacznę naszą rozmowę inaczej niż
dotychczas. Zapytam zatem, co zwykle robię na końcu, jaki werset, fragment
Biblii jest Tobie szczególnie bliski?
W 1948 roku zachorowała moja mama Franciszka,
przyjechałam więc do domu, by przez trzy miesiące nią się opiekować. Mama
poprosiła, bym odszukała książeczkę, bo tak ją nazwała, którą ksiądz ofiarował
mojemu bratu Zdzisławowi. Znalazłam ją i przeczytałam tytuł: Nowy Testament
i Psalmy. Przez trzy miesiące co wieczór czytałam mamie i w ten sposób
przeczytałam całą Księgę. Był to mój pierwszy osobisty kontakt z Pismem
Świętym, choć przedtem chodziłam w miarę regularnie do kościoła.
Przypominam pytanie, które poprzednio
postawiłem.
Pamiętam, pamiętam, ale muszę jeszcze opowiedzieć
o dalszej mojej drodze do Boga poprzez Pismo Święte. Przeprowadziłam się do
naszego miasta i nawet nie wiem, skąd dowiedziałam się o Starym Testamencie i
chciałam go przeczytać. Zwróciłam się do mojego proboszcza, by mi pożyczył, ale
on niezbyt mile mi odpowiedział, że mogę go otrzymać u jehowitów. Na moje
słowa, że chcę pomocy od niego, nie było reakcji. W czasie kolędy przyszedł do
mojego skromnego mieszkania wikariusz. Ponowiłam prośbę i spotkałam się z
zaproszeniem, by przyjść po kolędzie i nie będzie problemu. Niestety, niebawem
zamieszkałam w innej części miasta i chodziłam do innej parafii. Mogę
powiedzieć, że od mojej lektury u łoża mamy, odczuwałam tęsknotę za Słowem.
Rozumiem, że jeszcze nie miałaś swojego
egzemplarza Pisma Świętego.
Pracowałam w szpitalu wraz z położną Eleonorą
Insadowską, którą kiedyś na wspólnym dyżurze zapytałam, czy chodzi w niedziele
do kościoła i na którą godzinę. Odpowiedź była potwierdzająca, ale od razu
dodałam, że o tej samej godzinie w ostatnią niedzielę też byłam, a jej nie
zauważyłam. Wtedy powiedziała mi o zborze przy Wawrzyniaka 7, który wtedy w
swej nazwie miał słowo ewangeliczny. Natychmiast przypomniały mi się
Ewangelie czytane mamie. Ona też mi wytłumaczyła, że Biblia składa się ze
Starego i Nowego Testamentu. Nabyłam Pismo Święte i tym razem w trzy miesiące
przeczytałam Stary Testament. Wewnętrznie postanowiłam, że tych trzech
miesiącach pójdą z nią na nabożeństwo. Kiedy przyszłam i słuchałam
zwiastowanego Słowa, natychmiast wiedziałam, że tutaj jest moje duchowe
miejsce.
Przypuszczam, iż teraz usłyszę odpowiedź
na moje pytanie.
Tak, kocham Słowo Boże, czytam regularnie z
modlitwą i chętnie słucham. „Całe Pismo przez Boga jest natchnione…”, a skoro
mam podać werset albo fragment, to wskażę początek Ewangelii Jana, bo moja
droga do Boga i z Bogiem rozpoczęła się właśnie od Słowa.
Jesteś z nami przeszło trzydzieści lat i
gdybym miał podać dwie dziedziny Twej aktywności, to wskazałbym na ofiarność.
Wiem, że Twoja emerytura nie jest wysoka, bo personel pomocniczy w szpitalu
nigdy nie miał wysokiego wynagrodzenia. Przynosisz dziesięcinę, składasz
ofiarę, wspomagasz misjonarzy, kiedyś okazjonalnie, a teraz systematycznie.
Dobrze, że pastor o tym mówi, a nie ja. I w tej
dziedzinie postępuję zgodnie ze Słowem. Na dzieło Boże nigdy nie żałuję,
starcza mi ponad potrzebę, a mój Zbawiciel błogosławi mi nie tylko w tej
dziedzinie. To chyba pastor kiedyś powiedział, że ofiarność to nie kwestia
portfela, lecz serca. Nie chcę o tym za dużo mówić, lecz po prostu czynić
zgodnie ze swoim przekonaniem.
Zapowiedziałem już drugą sferę Twej
duchowej aktywności. Jest nią modlitwa, ale połączona z działaniem. Mógłbym
sparafrazować znaną dewizę i powiedzieć, że realizujesz zasadę „módl się i
odwiedzaj”. Wiem, że od początku Twoją troską otaczane były osoby znajdujące
się w trudnej sytuacji zdrowotnej. Nikt tego nie zapisywał, ale mam
przekonanie, że jeśli nie wszyscy, to na pewno zdecydowana większość będących
już w wieczności, doświadczyła Twej modlitwy i pomocy.
Modlitwa to moja postawa. Modlę się codziennie,
modlę się chętnie również w Zborze i to niezależnie od miejsca, które w ławce
zajmuję. Czy jestem na przedzie, czy jestem w prezbiterium, czy nawet gdybym
była na kazalnicy, zawsze jestem gotowa uwielbiać mojego Pana. A odwiedziny?
Zaczęły się one prawie natychmiast po moim chrzcie wiary. To właśnie pastor
wysłał mnie do Anastazji Prokopiuk mieszkającej na ulicy Pocztowej, która
odeszła do wieczności w 1983 roku. A gdy doświadczyłam chrztu w Duchu Świętym,
tym bardziej chętnie to czyniłam. Odwiedziny zawsze składały się z pocieszenia
z czytanego Słowa i modlitwy, a także - kiedy była taka potrzeba, a
wielokrotnie była - sprzątania, umycia, przebrania, gotowania, a nawet
pomalowania podłogi w czyimś mieszkaniu czy małym domku. Dziś czynię to samo,
choć w skromniejszym zakresie, bo są już ograniczenia związane z moim wiekiem.
Naszą rozmowę rozpoczęliśmy od Twej
osobistej lektury Słowa u łoża mamy. Byłaś pierwszą osobą ewangelicznie
wierzącą w swej rodzinie. Czy Ewangelia dotarła też do Twoich najbliższych?
Tak, dzięki Chrystusowi. Moja córka wraz z mężem,
mój wnuczka i wnuczek są świadomymi z wiary i przeżycia chrześcijanami. Modlę
się o prawnuczka, który chętnie z Niemiec przyjeżdża na Start
(wakacyjny obóz gimnazjalistów) i moim marzeniem jest, by przyjął chrzest wiary
w „Betanii”, to znaczy nawet w tym samym, co jego prababcia .
Dziękujemy Chrystusowi Panu za Twoje
życie i równie błogosławione posługiwanie. Cieszymy się, że w Twoim życiu
„Słowo ciałem się stało i zamieszkało w Tobie i ujrzałaś chwałę jego, chwałę,
jaką ma jedyny Syn od Ojca, pełne łaski i prawdy”. Niech kolejne Twoje dni,
miesiące i lata błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn, i
Duch Święty.
Niech kolejne Twoje dni, miesiące i lata
błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn, i Duch
Święty.