15 października 2017

Archiwum - Wywiady


 Tekst z 13 maja 2011 r.   Świadectwo powtórzone 15.10.2017 r. w Dniu Dziękczynienia.

Ze śmierci do życia

Jubileusz Krzysztofa Adamskiego
9 maja obchodził swoje 60. urodziny Krzysztof Adamski, który przyjął chrzest wiary 10 listopada 1991 roku i od tej chwili wiernie pielgrzymuje jako świadomy chrześcijanin, który dokonał wyboru w odpowiedzi na okazaną mu przez Chrystusa Pana łaskę zbawienia. Jego biografia jest wyjątkowo ciekawa, w tym tekście pojawią się tylko nieliczne, ale ważne zdarzenia.
Oto krótka rozmowa z okazji Jubileuszu.

Zainteresowałem się Bogiem,
bo moja żona Jadwiga i córka Gosia zaczęły wcześniej uczęszczać do Zboru.

 Kolejny krok na tej drodze
to spotkanie w domu braterstwa Misiaków, to moje szwagrostwo, w którym uczestniczyli także Jolanta i Wiesław Kmieciowie z „Betanii” Pojawiło się więc zaproszenie na nabożeństwo.

 Nie było to niedzielne nabożeństwo,
lecz trzy weekendowe, w tym i niedzielne, spotkania ewangelizacyjne, choć wtedy do końca nie rozumiałem tego słowa. Ewangelistą był prezb. Mirosław Milewski ze Słupska, dziś pastor Zboru polonijnego w Montrealu. Wtedy się nawróciłem i niebawem przyjąłem chrzest wiary wraz z żoną i córką Małgorzatą.

 Po czterech latach
wyjechałem do Niemiec, by wykonywać przede wszystkim tynki gipsowe. Byłem niedożywiony, przemęczony i 28 sierpnia 1995 roku spadłem z rusztowania z wysokości II piętra, uderzając głową w betonową posadzkę.

 Znalazłem się w stanie śmierci klinicznej
i wróciłem do życia w kostnicy szpitalnej z roztrzaskaną głową. Otulony byłem białym prześcieradłem, przy palcu prawej nogi miałem karteczkę z numerem 3212. Kiedy odchyliłem prześcieradło, obsługa przeżyła szok, wpadła w panikę i zwołane konsylium lekarskie natychmiast nakazało przewieźć mnie na blok operacyjny.

 Nie bardzo chciałem wracać do życia,
bo odczuwałem nadprzyrodzony pokój  i nie chciałem tego stanu stracić. Po różnych zabiegach, zapytany, wyraziłem zgodę na operację, a trzeba było przeprowadzić trepanację czaszki i inne zabiegi, były one tak naturalistyczne, że szczegóły pominę. Znowu znalazłem się w śmierci klinicznej i tym razem z tych samych powodów nie chciałem wracać do życia.

 Wróciłem jednak,
choć nie odzyskałem smaku i powonienia. Nie byłem w stanie jeść tortu, bo wydawał się bezsmakową mamałygą.

 Byłem na Kongresie Kościoła w Zaniemyślu w 2000 roku
i na zachętę prezb. Marka Tomczyńskiego wyszedłem do przodu z prośbą, aby dzięki Chrystusowi Panu został przywrócony mi smak i węch. Już wieczorem delektowałem  się pomidorem posypywanym solą. Wróciło też powonienie. Z radością wszystkim o tym świadczyłem, a pierwszymi moimi rozmówcami byli Mariola i Marek Kozłowscy, bo prezb. Marek stał na czele organizatorów Kongresu.

 Przeszedłem różne specjalistyczne badania,
a jeden z lekarzy powiedział mi, że po takim wypadku mam zregenerowany mózg niczym noworodek.

 Wykonywałem w dalszym ciągu,
w kraju, tynki gipsowe i raz skradziono mi specjalistyczną, niemiecką maszynę. Pan Bóg tak tą sprawą pokierował, a prosiłem o modlitwę cały Zbór, że złodzieje w odpowiedzi na moje ogłoszenie w prasie, zaproponowali mi kupno mojej własności. Odzyskałem więc maszynę, a złodziejom w sądzie przebaczyłem i nawet nie interesowałem się prawomocnym wyrokiem.

 Wykonywałem w Kościele
różne prace budowlane, pomagałem żonie w kuchni, bo przez dziesięć lat jako wolontariuszka w ten sposób usługiwała.

 Moim ulubionym wersetem Pisma Świętego
jest Słowo Pana Jezusa, które brzmi: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie. (J 14,6). Lubię śpiewać pieśń nr 1 ze Śpiewnika PielgrzymaAlleluja, chwalcie Pana i refren Błogosławić Cię chcę, a gdy odczuwam potrzebę relaksu, pracuję na działce i spaceruję po lesie. I tak biegnie moje skromne pod względem finansowym życie rencisty. Chcę moje życie zakończyć w wierności mojemu Zbawicielowi!

 Niech Wszechmogący Bóg w dalszym ciągu ma Ciebie w opiece, a Pan Jezus w dalszym ciągu Tobie błogosławi. Dziękujemy za dobro wyświadczone wszystkim, a szczególnie domownikom wiary, a w tej grupie jest Twój rozmówca, któremu dobrze się mieszka w wyremontowanym również przez Ciebie domku.