Z pewną dozą niepewności pisałem poprzedni list. Nie obawiałem się braku zainteresowania z Twej strony, nie miałem jednak pewności, że historyczne wydarzenie sprzed przeszło dwudziestu lat spotka się z tak dużą poczytnością. Poza tym była to jedyna wizyta T. L. Osborna w naszym kraju, a co jeszcze ciekawsze, gość nie sytuował się w gronie najbardziej znanych i podziwianych, by nie powiedzieć: modnych ewangelistów. Ponadto była to trzecia epistoła w kolejności poświęcona temu wydarzeniu. Dlaczego o tym piszę! Okazuje się, iż ostatni list znalazł się na drugim miejscu pod względem powszechności i chęci przeczytania. Nie wyprzedził jednak listu, jak może pamiętasz, z 17 kwietnia 2017 r. poświęconego Michałowi Hydzikowi, błogosławionemu ewangeliście z naszej generacji kościelnej.. By dodać sobie wigoru, co za brak skromności z mej strony, niekiedy myślę, że miał na to wpływ także mój jemu poświęcony wiersz.