14 lutego 2018

Archiwum - Wywiady

Tekst z 7 grudnia 2011 r.

Diane i Dennis Holcombowie

Od połowy 2004 roku rezydują w naszym mieście Diane i Dennis, misjonarze amerykańskich Zborów Bożych (AoG), największej społeczności zielonoświątkowej. Od początku maksymalnie zaangażowali się w posługę w naszym Zborze, a zakres ich oddziaływania ciągle się poszerzał na zbory w dekanacie, w Okręgu Zachodnio-Wielkopolskim oraz na cały Kościół. Aktualnie Dennis jest kaznodzieją w naszym Zborze, systematycznie prowadzą zajęcia w świetlicy środowiskowej (m.in. uczą bezpłatnie języka angielskiego), usługują młodym małżeństwom na comiesięcznych spotkaniach, służą wykładami na różnych spotkaniach (na przykład ostatnio na spotkaniu zborowych kluczowych liderów), chętnie przyjmują gości. Są powszechnie szanowani, a że w II połowie tego roku (sierpień i wrzesień) obchodzili swe 60. urodziny, stąd też pomysł tej rozmowy.
Okrągła rocznica urodzin zachęca do pytania o Wasz staż małżeński?
W październiku minęło 41 lat, łatwo zatem obliczyć, że startowaliśmy do pięknej przygody małżeńskiej w bardzo młodym wieku. Mamy dwoje dzieci, córkę i syna, oraz sześcioro wnucząt.

Wyjazd do Polski to pierwsza Wasza wyprawa misyjna?
Jeśli wziąć pod uwagę okres pobytu i konieczność stworzenia bazy, gniazda stałego pobytu, to tak. Przedtem były krótsze, okresowe wyprawy misyjne, po których wracaliśmy do naszego domu.

Co zdecydowało o wyborze naszego kraju?
Modliliśmy się o to i najpierw mieliśmy pewność, że będzie to jakiś kraj z Europy Wschodniej. Potem Steve Wallent, odpowiedzialny za misjonarzy w Europie Środkowej, zachęcił do modlitwy o Polskę i po pewnym czasie uzyskaliśmy pewność, że właśnie ten kraj będzie miejscem naszej posługi.

Wylądowaliście w Warszawie, a przed Wami była podróż do Szczecina, musieliście przeto pokonać ponad 500 km niezbyt dobrą drogą.
I dzięki temu utrwaliło się pierwsze przeżycie. Jechaliśmy nocą, odcinek szosy był niedawno wyremontowany, samochodów mało, a ograniczenie do 40 kilometrów. Niestety, jechałem o 100 km więcej. Miałem więc okazję złożyć świadectwo policjantom akcentując prawdę, że są to nasze pierwsze godziny w Polsce. Okazali nam łaskę, zostaliśmy pouczeni i już wolniej kontynuowaliśmy naszą podróż.

Jakie wspomnienie związane jest z Waszym pierwszym przyjściem do naszego Zboru?
Od razu odczuliśmy pełną akceptację, ale z drugiej strony to oczywiste, bo mamy tego samego Pana, to samo Słowo, prowadzi nas ten sam Duch Święty.

Gdyby zechcieliście porównać odbiór kazania w naszych krajach, to jaka refleksja by się pojawiła?
Nie jesteśmy ekspertami, bo korzystamy z tłumaczy. Więc nasi słuchacze w tej sytuacji zawsze reagują z pewnym opóźnieniem. Nie zmienia to jednak prawdy, że Polacy są mniej otwarci, bardziej analityczni, może to wynika również z Waszej historii.

Chętniej korzystacie z zaproszeń od małych, czy też dużych zborów?
W naszym myśleniu nie ma takiego pytania. Jedziemy wszędzie, gdzie jesteśmy zaproszeni, nie różnicujemy w ten sposób.

Nasz język jest trudny. Jaki błąd popełniliście na początku swej przygody językowej?
Poszedłem do sklepu mięsnego i powiedziałem: „Proszę cztery litry wołowiny”. Pojawił się serdeczny śmiech, a pani stojąca za mną udzieliła mi jednej z pierwszych bezpłatnych lekcji.

Skoro pojawiła się wołowina, to chcemy zapytać, jak przebiegał test, któremu poddawani są wszyscy amerykańscy misjonarze?
Wiem, o co pytacie. Dennis od początku polubił flaczki, a to znak, że będziemy z Wami długo. A że jesteśmy jednym ciałem, to cóż mi pozostało? 

A co z polskiej kuchni nie jesteście w stanie zaakceptować?
Wszystkich potraw z galaretką, a na czele tej listy jest wigilijny karp w galarecie. Ale ja, Dennis, chcę powiedzieć, że wszystkie pozostałe polskie potrawy są doskonałe.

Jak długo chcecie pozostać w naszym kraju?
Mamy w Chrystusie zaplanowane całe życie, w tym i życie wieczne, ale żyjemy dniem dzisiejszym. Co nie zmienia faktu, że chcemy w Polsce pozostać jak najdłużej, bo nasze serca tutaj są i zostaną.

Diane i Dennis, nasze najlepsze w Chrystusie gratulacje z okazji Waszego Jubileuszu, dzięki za Waszą służbę i niech Wam w dalszym ciągu błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn, i Duch Święty.

Rozmawiali: Katarzyna Gawrońska i ...