60 lat minęło
W piątek, 11 maja obchodził swe 60. urodziny Tadeusz Nabiałczyk, prowadzący własną działalność gospodarczą, od 11 grudnia 1988 roku członek naszego Zboru, w tym to bowiem dniu przyjął chrzest wiary, co też w tym samym dniu uczyniła Halina, jego małżonka. Jest powszechnie szanowaną osobą, wiernie uczestniczy w życiu Kościoła, otwarty jest na pomoc przy realizacji zborowych przedsięwzięć, a ze względu na profesję ze szczególnym aplauzem przyjmowany przez właścicieli samochodów.
Oto rozmowa z okazji Jubileuszu.
Wychowywany byłem po katolicku, a oto szczególnie
troszczyła się matka. Kiedy przeżyła nawrócenie, uświadomiłem sobie wraz
z nią, że zupełnie nie znam Pisma Świętego. Zacząłem czytać, w miarę
systematycznie wraz mamą przychodzić na nabożeństwa, słuchać Słowa Bożego i tak
rodziła się moja osobista wiara. Jej odejście to nie kwestia mej wiary,
lecz osobistej decyzji, by iść przez życie z Chrystusem.
Gdy mówimy o nawróceniu, podkreślamy
zazwyczaj, że mamy do czynienia z dramatyczną zmianą, jak w
przypadku Saula z Tarsu, albo z procesem, który ze swej natury trwa dłużej.
W moim przypadku był to proces liczony przecież w
latach, dużo dała mi osobista lektura Słowa, nabożeństwa, a także spotkania
domowe, bo wtedy istniała szansa nie tylko słuchania, ale również rozmowy,
stawiania pytań i uzyskiwania odpowiedzi. Z tego okresu najmilej wspominam
nieżyjącego już prezb. Leona Dziadkowca.
Jesteś biznesmenem, pracujesz na swoim,
jak to potocznie się określa. Czy od początku tak zacząłeś?
Nie, po ukończeniu Technikum Mechanicznego
natychmiast poszedłem do pracy, były to różne firmy, a najdłużej, bo około 15
lat spędziłem w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej. Z drugiej
zaś strony bliskie było mi pragnienie, by być na swoim.
Kiedy więc to nastąpiło?
W okresie przełomu w naszym kraju. Było wtedy
ogromne zapotrzebowanie na opony, zacząłem więc sprowadzać z Niemiec i używane,
i nowe. Równocześnie kupiłem maszyny drukarskie, bo i w dziedzinie poligrafii
potrzeby nie były zaspakajane. Po pewnym czasie zrezygnowałem z poligrafii, a
uwagę skupiłem na usługach samochodowych.
W okresie przełomu wielu rodaków stawiało
pierwsze kroki w swej prywatnej działalności. Niektórzy nic trwałego nie
zbudowali. Jaka jest tajemnica twego sukcesu?
Odpowiem zdecydowanie. Cały czas inwestowałem, za
każdą zarobioną złotówkę, kupowałem maszyny, ziemię. O urlopach pomyślałem dużo
później, gdy firma była już ustabilizowana.
Pamiętam nasz wspólny wyjazd do Izraela,
byłeś jednym z moich sponsorów, co w miarę dokładnie opisałem w mojej
biografii. Był to chyba, tak przynajmniej zapamiętałem, twój pierwszy
wyjazd za granicę.
Był to rok 1995 i pierwsza taka podróż.
Oczywiście, nie mam na myśli częstych biznesowych wyjazdów do Niemiec, czy też
urlopu w Bułgarii, ale wtedy jeszcze pracowałem w państwowym przedsiębiorstwie.
Od tego momentu nadrabiam zaległości w tej dziedzinie kierowany również myślami
z naszej rozmowy nad brzegiem Jeziora Galilejskiego, kiedy moczyliśmy nogi w
jego wodach. Nie będę wymieniał krajów, do których się udałem, dodam
tylko, że do Izraela poleciałem jeszcze dwa razy.
Jesteś na każdym niedzielnym
nabożeństwie. Co ono tobie daje?
Chciałbym być także na piątkowym, ale obowiązki
przy w zasadzie jednoosobowym kierownictwie, choć w gronie decydentów jest
Halina, moja żona, i małżonka mojego brata, to uniemożliwiają. Zatrudniam
bowiem 12 osób. Nabożeństwo to duchowy pokarm i zawsze z tego stołu coś wezmę.
Lubię śpiewać refreny, Śpiewnik
Pielgrzyma nie jest mi obcy na czele z pieśnią Gdy na ten świat spoglądam wielki Boże. Bardzo lubię czytać
Przypowieści Salomona, bo są tam zwięzłe sentencje tak idealnie przylegające do
życia.
Wymień, proszę, tak od razu,
natychmiast, wręcz odruchowo, wydarzenia zborowe, które najmocniej
wpisały się w twoje wspomnienia.
Mój chrzest wiary, a także Tydzień Biblijny, gdy
prezb. Mieczysław Kwiecień usługiwał w oparciu o Księgę Estery.
I ostatnie pytanie, którym może ciebie
zaskoczę, choć niczego nie sugeruję. Dlaczego zawsze siadasz w
ostatniej ławce?
Do końca nie wiem. Istnieje coś takiego, jak
przyzwyczajenie się do miejsca. Wiem, że są osoby, które gdyby zajęły moje
miejsce, nie mogłyby się skupić. Osobiście tego rozproszenia nie doświadczam. A
może to zawodowa tendencja, że z humorem powiem, by mieć wszystkich na oku!
Nasze życzenie okazji Jubileuszu z
radością wyrażamy słowami Przypowieści Salomona: „Niech cię nie opuszcza łaska
i prawda, zawiąż je sobie na szyi, wypisz je na tablicy swojego serca. Wtedy
znajdziesz życzliwość i uznanie w oczach Boga i ludzi”. Trwaj więc w
życzliwości i uznaniu w oczach Boga i ludzi!