21 marca 2018

Archiwum - Wywiady

Tekst z 24 maja 2012 r. 
60 lat minęło

W piątek, 11 maja obchodził swe 60. urodziny Tadeusz Nabiałczyk, prowadzący własną działalność gospodarczą, od 11 grudnia 1988 roku członek naszego Zboru, w tym to bowiem dniu przyjął chrzest wiary, co też w tym samym dniu uczyniła Halina, jego małżonka. Jest powszechnie szanowaną osobą, wiernie uczestniczy w życiu Kościoła, otwarty jest na pomoc przy realizacji zborowych przedsięwzięć, a ze względu na profesję ze szczególnym aplauzem przyjmowany przez właścicieli samochodów.
Oto rozmowa z okazji Jubileuszu.
 Z sympatią wspominam Karolinę, twą matkę, która została ochrzczona w 1969 roku przez prezb. Aleksandra Rapanowicza, mojego poprzednika w posłudze pastorskiej. Zupełnie przypadkowo uświadomiłem sobie, że rok Jej odejścia do wieczności jest rokiem twego chrztu wiary.
Wychowywany byłem po katolicku, a oto szczególnie troszczyła się matka. Kiedy przeżyła  nawrócenie, uświadomiłem sobie wraz z nią, że zupełnie nie znam Pisma Świętego. Zacząłem czytać, w miarę systematycznie wraz mamą przychodzić na nabożeństwa, słuchać Słowa Bożego i tak rodziła się moja osobista wiara. Jej odejście to nie kwestia mej wiary,  lecz osobistej decyzji, by iść przez życie z Chrystusem.

Gdy mówimy o nawróceniu, podkreślamy zazwyczaj, że mamy do czynienia z dramatyczną zmianą, jak w przypadku Saula z Tarsu, albo z procesem, który ze swej natury trwa dłużej.
W moim przypadku był to proces liczony przecież w latach, dużo dała mi osobista lektura Słowa, nabożeństwa, a także spotkania domowe, bo wtedy istniała szansa nie tylko słuchania, ale również rozmowy, stawiania pytań i uzyskiwania odpowiedzi. Z tego okresu najmilej wspominam nieżyjącego już prezb. Leona Dziadkowca.

Jesteś biznesmenem, pracujesz na swoim, jak to potocznie się określa. Czy od początku tak zacząłeś?
Nie, po ukończeniu Technikum Mechanicznego natychmiast poszedłem do pracy, były to różne firmy, a najdłużej, bo około 15 lat spędziłem w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej. Z drugiej zaś strony bliskie było mi pragnienie, by być na swoim.

Kiedy więc to nastąpiło?
W okresie przełomu w naszym kraju. Było wtedy ogromne zapotrzebowanie na opony, zacząłem więc sprowadzać z Niemiec i używane, i nowe. Równocześnie kupiłem maszyny drukarskie, bo i w dziedzinie poligrafii potrzeby nie były zaspakajane. Po pewnym czasie zrezygnowałem z poligrafii, a uwagę skupiłem na usługach samochodowych.

W okresie przełomu wielu rodaków stawiało pierwsze kroki w swej prywatnej działalności. Niektórzy nic trwałego nie zbudowali. Jaka jest tajemnica twego sukcesu?
Odpowiem zdecydowanie. Cały czas inwestowałem, za każdą zarobioną złotówkę, kupowałem maszyny, ziemię. O urlopach pomyślałem dużo później, gdy firma była już ustabilizowana.

Pamiętam nasz wspólny wyjazd do Izraela, byłeś jednym z moich sponsorów, co w miarę dokładnie opisałem w mojej biografii. Był to chyba, tak przynajmniej zapamiętałem, twój pierwszy wyjazd za granicę.
Był to rok 1995 i pierwsza taka podróż. Oczywiście, nie mam na myśli częstych biznesowych wyjazdów do Niemiec, czy też urlopu w Bułgarii, ale wtedy jeszcze pracowałem w państwowym przedsiębiorstwie. Od tego momentu nadrabiam zaległości w tej dziedzinie kierowany również myślami z naszej rozmowy nad brzegiem Jeziora Galilejskiego, kiedy moczyliśmy nogi w jego wodach.  Nie będę wymieniał krajów, do których się udałem, dodam tylko, że do Izraela poleciałem jeszcze dwa razy.

Jesteś na każdym niedzielnym nabożeństwie. Co ono tobie daje?
Chciałbym być także na piątkowym, ale obowiązki przy w zasadzie jednoosobowym kierownictwie, choć w gronie decydentów jest Halina, moja żona, i małżonka mojego brata, to uniemożliwiają. Zatrudniam bowiem 12 osób. Nabożeństwo to duchowy pokarm i zawsze z tego stołu coś wezmę. Lubię śpiewać refreny, Śpiewnik Pielgrzyma nie jest mi obcy na czele z pieśnią Gdy na ten świat spoglądam wielki Boże. Bardzo lubię czytać Przypowieści Salomona, bo są tam zwięzłe sentencje tak idealnie przylegające do życia.

Wymień, proszę, tak od razu, natychmiast,  wręcz odruchowo, wydarzenia zborowe, które najmocniej wpisały się w twoje wspomnienia.
Mój chrzest wiary, a także Tydzień Biblijny, gdy prezb. Mieczysław Kwiecień usługiwał w oparciu o Księgę Estery.

I ostatnie pytanie, którym może ciebie zaskoczę, choć niczego nie sugeruję. Dlaczego zawsze siadasz w ostatniej ławce?
Do końca nie wiem. Istnieje coś takiego, jak przyzwyczajenie się do miejsca. Wiem, że są osoby, które gdyby zajęły moje miejsce, nie mogłyby się skupić. Osobiście tego rozproszenia nie doświadczam. A może to zawodowa tendencja, że z humorem powiem, by mieć wszystkich na oku!

Nasze życzenie okazji Jubileuszu z radością wyrażamy słowami Przypowieści Salomona: „Niech cię nie opuszcza łaska i prawda, zawiąż je sobie na szyi, wypisz je na tablicy swojego serca. Wtedy znajdziesz życzliwość i uznanie w oczach Boga i ludzi”.  Trwaj więc w życzliwości i uznaniu w oczach Boga i ludzi!