29 czerwca 2018

Listy do Wybranej Pani - List Czterdziesty Trzeci

Nie chcesz się rozstawać z tematem, który - ku mojemu miłemu zaskoczeniu - również Cię pochłonął. Wybacz, dziś o nim ani słowa. Mam już dystans z powodów, o których wcześniej  kilkakrotnie wspomniałem. Oczywiście jestem gotowy odpowiedzieć na pojedyncze pytania, czy też z wdzięcznością przyjąć Twe cenne sugestie. Może kiedyś powstanie większa całość albo co najmniej … kolejny wiersz. Zresztą kilka już napisałem, a jeden z nich był analizowany w pewnym seminarium, którego wykładowcą jest mój ekumeniczny, korespondencyjny kolega. Na moje szczęście, czego  do końca się nie spodziewałem, wzbudziła Twe zainteresowanie moja wzmianka o jubileuszowym spotkaniu w naszej kościelnej wyższej uczelni. Zacznę od mojego imiennika, rektora Mieczysława Kwietnia,  zwanego wtedy kierownikiem szkoły biblijnej - ciągle czynnego, o najdłuższym stażu wykładowcy - bo jedynie z nim łączą Cię miłe wspomnienia.

Wyznaczono nam miejsca obok siebie zarówno w czasie piątkowej uroczystej kolacji, jak i sobotniej uroczystości jubileuszu 50-lecia połączonego z zakończeniem obecnego roku akademickiego. Pojawiły się we mnie wszystkie reminiscencje związanie z Imiennikiem. I o nich skrótowo wspomnę, bo szerzej piszę w doskonale Tobie znanej mej autobiografii. Na łamach miesięcznika, który de facto wówczas przez niego był redagowany, pojawiły się moje nieśmiałe próby literackie ze słowami zachęty z jego strony. Kiedy stał na czele naszego seminarium, zlecił mi wykłady z komunikacji językowej ze szczególnym akcentem na poprawność i fonetykę naszego języka. Gdy zostałem redaktorem naczelnym miesięcznika Chrześcijanin, pięknie współpracował ze mną jako sekretarz, choć powinien ze względu na zasługi piastować moje stanowisko. Jest również wpisany w historię Betanii, bo z jego osobą łączone są Tygodnie Biblijne, wreszcie mamy wspólne wspomnienia związane z urodzinami naszej pierworodnej córki i jego wizyty w tym czasie. W okresie mej posługi biskupiej mogłem mu pomóc w zmianie lokatorskiego mieszkania na własnościowe. Powołując się na słowa swej małżonki, stwierdzał, że wreszcie przestali być bezdomni, bo mają swoje mieszkanie. I choć jest to hasłowe ujęcie, sporo się tego nazbierało. Mam pewność, że z radością te fakty sobie odświeżysz, a z ostatnim zapoznasz się po raz pierwszy.

W piątkowy wieczór wręczano też okolicznościowe, pięknie wygrawerowane dyplomy. Otrzymałem śliczny dyplom podpisany przez prezb. Piotra Nowaka, Rektora, i prezb. Tomasza Józefowicza, Dziekana, który m.in. wyszczególnia: Współtwórcy, przewodniczącemu Rady Programowej i wieloletniemu wykładowcy WST, z wdzięcznością i szacunkiem za pełne pasji i poświęcenia zaangażowanie na rzecz kształcenia i rozwoju Uczelni. Dodam od razu, że identycznym dyplomem wyróżniona została Betania, bo w ten sposób podziękowano za ofiary pieniężne, a także pomoc grupy budowlanej pracującej przy rozbudowie siedziby.  Przed wręczeniem mi wyróżnienia ktoś publicznie obwieścił, a to nawiązanie do poprzedniego fragmentu, że komuś dyskretnie powiedziałem, żeby nie mówił wziąść, lecz wziąć, mając pewność, że przeze podana rada będzie skuteczna. Jak widać - tak też się stało. Ta scenka przypomniała mi zakończenie roku w drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Wtedy słuchacze nie musieli mieć matury, grono było więc zróżnicowane pod tym względem. Używałem różnych sposobów, aby niektórzy z nich przestali mówić przyszłem. Jakie były efekty? Sądząc po reakcji, bardzo dobre. Gdy jeden z wykładowców, publicznie użył tej niewłaściwej formy, spotkał się z kulturalnym odzewem. Ta dygresja nie zmienia faktu, że bohater tego zdarzenia  wykonuje w dalszym ciągu piękną i językowo poprawną pracę.

Przepraszam, widzę, że nie wszystkie refleksje zdołam umieścić w tym liście. Jeśli wzbudziłem zainteresowanie, napisz. Liczę szczególnie w tym zakresie na część poświęconą mojemu Imiennikowi. Zakończę jeszcze jednym wątkiem. W okolicznościowej teczce był m.in. zwięzły druk ze zdjęciami przedstawiający również dziedzictwo począwszy od Instytutu Biblijnego w Gdańsku (lata przedwojenne) i Szkoły Biblijnej ZKE w pierwszym okresie powojennym. Dopiero po powrocie z nim się zapoznałem i zauważyłem błąd, bo niewłaściwa fotografia miała przedstawiać uczestników pierwszego półrocznego kursu z 1948 roku. W naszych rodzinnych zasobach jest właściwe zdjęcie, ponieważ Jan Wraga, mój teść, który wraz z rodzicami w maju 1946 roku powrócił z Francji na ojczyzny łono, był słuchaczem i ma stosowne zaświadczenie. Skontaktowałem się z Rektorem nie po to, by tylko wskazać błąd, lecz go usunąć. A skoro pisze pracę doktorską na temat edukacji, przesłałem fotografię i zaświadczenie. Uznał to za cenny, nieznany mu materiał źródłowy.

Wybrana Pani! Warto poznawać historię i ją celebrować. Nic od nas się nie zaczyna, mamy co najwyżej ją właściwie kontynuować. Księga Jozuego (4,6-7) powiada: Co znaczą dla was te kamienie? Odpowiecie im, że wody Jordanu zostały rozdzielone przed Skrzynią Przymierza Pana, gdy przechodziła przez Jordan; zostały rozdzielone wody Jordanu, i te kamienie są dla synów izraelskich pamiątką na wieki.

Pokój Tobie! Zachęcaj swych najbliższych (czyń to również sama), aby nikt potem nie żałował, iż nie pytał i nie utrwalał, gdy była jeszcze możliwość.

bp senior Mieczysław