18 czerwca 2018

Listy do Wybranej Pani - List Czterdziesty Pierwszy

O mało znowu nie powstała zwłoka w naszej rozmowie o kazalnicy, bo drugi weekend czerwca spędziłem w stolicy na jubileuszu 50-lecia naszej kościelnej uczelni, stąd też nowe doznania domagające się refleksji. Przemogłem siebie, a pomocna była świadomość, że nie masz, jeśli się nie mylę, żadnych wspomnień z tej dziedziny. Gdybym się mylił, zareaguj - wówczas z przyjemnością powrócę do snucia mych reminiscencji, wszak w to półwiecze jestem też skromnie wpisany. Po tym zwycięstwie nad samym sobą, wracam do malowania słowami kolejnych obrazów.

Obraz piąty. Bądź spokojna, nie pomyliłem się, to kontynuacja. Chcę dorzucić kilka barw na płótno rozpięte w poprzednim liście. Pojawiła się wtedy wzmianka o ciemnych okularach kaznodziejów, co wówczas było przez nas swoiście interpretowane. Teraz przypomniałem sobie, że na zajęciach z homiletyki byłem uczony, a potem sam to przekazywałem nie tylko w ramach tego przedmiotu, iż trzeba być w kontakcie wzrokowym ze słuchaczami. Dyskwalifikowała kogoś ucieczka ze wzrokiem, spoglądanie na sufit, penetrowanie sufitowych kątów, nieumiejętność praktycznego realizowania jakże popularnego apelu: Spójrz mi w oczy! Jest w nim oczekiwanie na niczym zakłóconą relację między interlokutorami. Brak tej więzi utrudnia, a niekiedy wręcz uniemożliwia, przekazanie treści. Słuchacz nie koncentruje się na komunikacie, lecz na tych wzrokowych ucieczkach. Zastanawia się ponadto na przyczynach takich zachowań, co powoduje, że przesłanie schodzi na dalszy plan. Nie tak dawno doświadczona redaktorka w studiu telewizyjnym, w dialogu na żywo, poprosiła polityka, aby nie uciekał ze swym wzrokiem.

Zresztą formy owej ucieczki oczu ulegają również przeobrażeniu. Z początku lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku zapamiętałem gościa, młodzieńca, który przyjechał z USA wraz ze swoim pastorem pochodzenia ukraińskiego (dość znanym z wizyt w naszym kraju). Ów młodzieniec nie stanął na kazalnicy, lecz przez cały czas swego zwiastowania w zasadzie biegał jak na uwięzi po prezbiterium, widoczny był z profilu, a nie en face. Miał głowę opuszczoną, spoglądał pod swe nogi, mówił nie głośno, lecz krzykliwie bez mikrofonu. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, bo końcowe kazanie miał wygłosił jego pastor ze wspólnoty słowiańskiej. Byłem wtedy pełen intuicyjnego niepokoju i postanowiłem przy każdej okazji dopytywać o jego dalsze losy kaznodziejskie. Niestety, informacje były zasmucające nie tylko w tej dziedzinie, lecz i wierze, by nie użyć bardziej zdecydowanych słów, czego oczywiście nie dogmatyzuję. Mając wówczas i wiedzę z retoryki, byłem pewny, że z tego przesłania mało pozostanie. Słuchacze bowiem, szczególnie w sali bez układu amfiteatralnego, bez zwłoki zrezygnują z nadążaniem za nim. Szybko będą mieć dość wyciągania szyi (wyższe osoby przed nimi), bojąc się dodatkowo nie tyle złamania, lecz zwichnięcia karku przez dynamiczne zwroty, co humorystycznie ujmę. Pojawią się ponadto pytania, których treść już została zasygnalizowana. Nie wdaję się w pozostałe wątki, liczę na Twą wiedzę i spostrzeżenia, czego dałaś dowód w swych pytaniach. Jeśli pojawią się dodatkowe refleksje, proszę o sygnały.

Obraz szósty. W poprzednim liście zapowiedziałem rozmyślanie o kazalnicy w ujęciu symbolicznym i pragmatycznym. Nim zajmę się tym pierwszym, przypomnę, że spodobało mi się określenie z języka myśliwskiego: zauważalnia. Teraz dodam tylko, że miałem na uwadze zauważalność, partnerski kontakt obydwu stron, bo łowiecka ambona, zauważalnia to zaprzeczenie takiej relacji. A teraz o symbolice. Znakiem szczególnego szacunku do Pisma Świętego jest właśnie kazalnica, a nie kable - jak to określił wymieniony już zwierzchnik kościoła ewangelikalnego i wtedy zrodziła się moja, a jak teraz widzę, nasza duchowa i intelektualna przygoda. Ma ona i znaczenie dosłowne, i jeszcze większą liczbę znaczeń ukrytych. Ten znak nie mówiąc - dużo mówi. Sola Scriptura wyraża się i w ten symboliczny sposób, jakby zapowiadając głębokie, ukryte, zbawcze treści, gdy następnie z tego miejsca zwiastowana będzie Ewangelia.

Wybrana Pani! Chcę w tym momencie przerwać ten list, bo musi on mieć swoje ramy. Zapowiadam kontynuację, a szczególnie refleksję o pragmatycznym wymiarze kazalnicy. Muszę przyznać, a mam nadzieję na zrozumienie z Twej strony, że czuję pewien niedosyt, bo te zagadnienia wymagają nie tyle listu, co bardziej tematycznej rozprawy - zgodnie z nadzieją Pawła, że Tymoteusz będzie rzetelnie pełnił służbę swoją. ( por.2 Tm 4,5).

Pokój Tobie! Za Apostołem Janem powiem, że jestem gotowy jeszcze napisać bez nadziei, że będę u Ciebie, u Was, i porozmawiam osobiście. ( por.2 J*12).

bp senior Mieczysław