Okazuje się, że donos TW
Doktór
z 28 stycznia 1974 r. był ostatnim, w którym pojawiam się z imienia i
nazwiska. Zamyka on zapoczątkowany w 1969 roku pierwszy okres mojej inwigilacji.
Nie pozostawała ona zapewne bez następstw w moim lokalnym środowisku. Mam
przede wszystkim na myśli mężczyznę o nadanym pseudonimie Jeżyk (od
jeża),
który uczestniczył nie tylko w nabożeństwach młodzieżowych. Opisałem go w mojej
autobiografii dość szczegółowo i nie ma potrzeby, by ponownie nim się zajmować.
Od tego momentu w centrum uwagi TW
Doktór była troska, by został ponownie wybrany na prezesa ZKE.
Dlatego też czynił wszystko, ażeby zdyskredytować swych rzeczywistych i
urojonych konkurentów. Razy donosicielskie wymierzał również swym
dotychczasowym wiernym współpracownikom. Ktoś z tego grona został pozyskany
przez zielonoświątkowców, ktoś inny nie podoła swym ewentualnym obowiązkom, gdy
znajdzie się na czele, bo jest przewlekle chory. Niektórzy z nich organizowali
zbiorowe modły aż do zmęczenia i ekstazy i to przy cichej zgodzie ówczesnego
dyrektora szkoły biblijnej. Nie ulegał zmianie tylko jego stosunek do
zielonoświątkowców, z którymi już przed poprzednim synodem i nie tylko toczył
donosicielskie boje. Powtarza więc, że
doktryna
zielonoświątkowa jest bardzo szkodliwa społecznie, gdyż wiele wyznawców na
skutek fanatycznych praktyk religijnych doznaje odchyleń psychicznych, na
skutek czego średnio przebywa 5 wyznawców w szpitalach dla psychicznie chorych.
Warto dodać, że zakres donosów nie ograniczał się tylko do
lokalnego środowiska kościelnego (wypadki samochodowe, kontakty z zagranicą,
niby przywłaszczone samochody, budowy domów, sfałszowane świadectwo maturalne
itp.). Czując się zasłużonym płatnym
donosicielem, wypowiadał się na tematy polityczne (zjazd partii, zmiana
konstytucji, wybory parlamentarne itp.) oraz donosił na dyrektorów centralnej i
lokalnej administracji wyznaniowej. Kiedy czuł się bezradny, wystosował
trzynastostronicowe memorandum do dyrektora Tadeusza Dusika, prosząc o
poparcie, choć w tym czasie w swych materiałach negatywne go oceniał.
Memorandum, jeśli kogoś to zainteresuje, wymaga opisu pod wieloma względami z
prawdziwością na czele.
Kiedy synod w 1975 roku zmienił kierownictwo ZKE, TW Doktór próbował jeszcze manipulować w
kontaktach z prowadzącym go oficerem, ale otrzymał wręcz ewangeliczne zadanie: Biernie obserwować działalność nowych władz
Kościoła, służyć dobrą radą i praktyczną pomocą prezesowi Kościoła, w rozmowie
z wiernymi wyrażać poparcie dla kierownictwa Kościoła. Po innym spotkaniu
polecono mu podobną postawę w czasie spotkań zagranicznych. Ostatni oficer
prowadzący w dniu 21 listopada 1980 roku napisał: W związku z podeszłym wiekiem tajnego współpracownika, ponad 80 lat, i
złym stanem zdrowia zachodzi konieczność wyeliminowania go z czynnej sieci tw.