28 września 2017

Z DRUGIEJ STRONY - Odcinek 1



    Był sierpień 1969 roku.  Minęły mniej więcej trzy lata od mojego chrztu wiary, krócej przewodniczyłem wtedy Aktywowi Młodzieżowemu( nazwa zastana, znak ówczesnego języka), który dziś nazwalibyśmy duszpasterstwem młodzieży. Zadaniem owego grona była koordynacja pracy w dwóch ówczesnych województwach: opolskim i wrocławskim, choć aktywność emanowała na ościenne tereny. Minęło też dwa i pół roku od chrztu w Duchu Świętym( początek mego kaznodziejstwa) i  przeszło półtora roku od powołania do rady zborowej na Miłej we Wrocławiu. A gdy idzie o edukację, zaliczyłem IV rok studiów uniwersyteckich, a w nim pierwszy rok seminarium magisterskiego z teorii literatury.

   Zaopatrzony w jednorazową wkładkę paszportową ważną wraz z dowodem osobistym udałem się wraz z trójką kościelnych kolegów w moją pierwszą podróż zagraniczną do Jugosławii na chrześcijańską konferencję w Nowym Sadzie (dwóch baptystów podróżowało oddzielnie). Po latach, a konkretnie w 2011 roku w pierwszym wydaniu mej autobiografii, opisałem swe wrażenia, co powtórzyłem w drugiej edycji. W ubiegłym roku dowiedziałem się z materiałów IPN-u przekazanych mi przez kościelnego kolegę( nigdy o to nie zabiegałem), że w zasobach znajduje się sprawozdanie z tej wyprawy podpisane przez Jana Tołwińskiego( chciałem się posłużyć tylko inicjałami, ale identyczne ma Jan Tomczyk, uczestnik tej podróży). Przypuszczam, że po raz pierwszy pojawiło się w nich moje nazwisko, choć już wcześniej, szczególnie po studenckich wydarzeniach marcowych w 1968 roku, zacząłem kojarzyć pewne fakty świadczące o inwigilacji.

   Jednostronicowe sprawozdanie ma charakter notatki służbowej sporządzonej na prośbę, którą zapewne należało traktować jako polecenie, kogoś chyba z ówczesnego prezydium. Podaje ono wiernie i w sposób skondensowany podstawowe informacje. Szczególne wrażenie zrobił na mnie  zajmujący pół strony wykaz tematów poruszanych na konferencji. Pomyślałem o tym, jaką katorgę przy czytaniu  musiał przeżywać ktoś, komu ten tekst dalej został przekazany. W mej lekturze pojawia się wątek poznawczy, bo nigdy dotąd  Thomasa Cosmadesa nie kojarzyłem z Baptist Calvary Church w Nowym Jorku, lecz z Turcją, miejscem jego misji.

   Najciekawsze w tym tekście są odręczne poprawki, opinie na marginesie i końcowe, wręcz oskarżające uwagi nie mające bezpośredniego związku z tekstem, a skierowane przeciwko zielonoświątkowcom. Nie posłużę się nazwiskiem, bo nie są one parafowane, ale bez trudu można tę kwestię rozstrzygnąć, znając charakter pisma autora poprawek. Kiedy w tekście są wahania( Według mojej opinii; nie usłyszałem akcentów politycznych), zdanie odręcznie poprawione brzmi: Na konferencji nie było akcentów politycznych skierowanych przeciwko jakiemukolwiek systemowi politycznemu.

   W glosie, przy imiennym składzie polskiej grupy, a w nim pojawili się też baptyści, tak się zapędził, że o wszystkich napisał, iż wyjechali prywatnie bez zgody prezydium, choć następnie to zdanie skreślił. Ten wątek został uściślony na końcu poprzez wymienienie Jana Tomczyka, Mieczysława Czajko i Jana Tołwińskiego z ponownym anonsem o ich prywatnym udziale w konferencji bez prawa reprezentowania ZKE. Nie pojawia się Henryk Hukisz albo przez przeoczenie, albo bez pozbawienia go tych prerogatyw. Pamiętam, że w swobodnej rozmowie powiedzieliśmy, że ma być szefem naszej studenckiej trójki( Jan Tołwiński był już absolwentem), chociażby ze względu na najlepszą znajomość języka angielskiego.

   Następnie pojawia się opis problemów, jakie ma ZKE z niektórymi zborami zielonoświątkowymi, które nie podporządkowują się władzom Kościoła. Prywatne wyjazdy są szkodliwe, bo podobnie postępują ich współwyznawcy z zagranicy( Belgia, Anglia, Holandia, Niemcy), przyjeżdżając do naszego kraju jako turyści i głosząc dziwne proroctwa, chcąc również młodych ludzi sobie podporządkować. Do skorygowanego i zaopiniowanego sprawozdania dołączony zostaje kościelny okólnik z maja 1968 roku  na temat podporządkowania młodych – starszym. Jan Tołwiński i Jan Tomczyk nie utożsamiali się z zielonoświątkowcami, zatem te wywody w tym konkretnym przypadku dotyczyły Mieczysława Czajko i Henryka Hukisza. I tak stałem się szkodnikiem kościelnym, choć w tym czasie nikogo z wymienionych krajów nie znałem, a tym bardziej nie zapraszałem.
  
   W porównaniu z następnymi doniesieniami te odręczne wywody są w miarę delikatne. Są jednak dowodem zaostrzającej się walki z zielonoświątkowcami, która nastąpiła ponownie na początku lat siedemdziesiątych w nieistniejącym dziś Zjednoczonym Kościele Ewangelicznym.

bp senior Mieczysław