6 czerwca 2020

Listy do Wybranej Pani - List Sto Szósty

Muszę, choć sam siebie przymuszam, wrócić do ostatniego majowego tygodnia. We wtorek, w pierwszym terminie, zgłosiłem chęć uczestniczenia w nabożeństwie, a była to piąta, czyli ostatnia niedziela, w ostatnim dniu wymienionego miesiąca. Otrzymałem potwierdzenie, czyli zostałem zapisany na pierwsze nabożeństwo o godzinie dziesiątej. Spokojnie więc oczekiwałem na pierwszy dzień po sabacie, sądząc, że nic niespodziewanego się nie wydarzy.

A jednak  pojawiła się niespodzianka, ponieważ w piątkowe popołudnie dowiedziałem się, iż władze państwowe postanowiły znieść ograniczenia odnośnie do liczby osób uczestniczących w tego rodzaju zgromadzeniach. Mówiąc żartobliwie, czułem się dumny, albowiem miałem niejako podwójnie prawo przebywania w kościele – wszak zapisałem się, a ponadto stał za mną autorytet mojego kraju. I tak zapisany (a to nawiązanie do przedostatniego listu) znalazłem się na nabożeństwie. Szkoda, że kilka osób na początku nie rozpoznałem, bo maseczka tę czynność w jakimś stopniu utrudniała. Na szczęście, głos pomaga w identyfikacji. W mojej osiedlowej piekarni niedawno usłyszałem: Gdy spojrzałam, nie poznałam pana, ale ten pański głos! Zaskoczony nawet nie dodałem, że maseczka też go zniekształca.

Podrzucasz, za co serdecznie dziękuję, dwa tematy, którymi warto się zająć. Pierwszy dziś pominę, bo nie jestem jeszcze gotowy. Razem z Tobą cieszę się z aktywności wielu osób i Kościołów w przekazie Ewangelii online. Nie zmienia to faktów, że jest to specyficzna forma przekazu, która wymaga nie tylko odwagi, ale i przygotowania. Piszę o tym jedynie sygnalnie (jestem  przeszkolonym kaznodzieją radiowym), by podkreślić potrzebę merytorycznej pomocy takim osobom. Więcej; mamy w naszym Kościele specjalistów w tej dziedzinie – warto z ich wiedzy i umiejętności skorzystać. Do tematu wrócę, jeśli Pan pozwoli!

A wątek drugi, któremu w tym liście poświęcę trochę więcej uwagi. Piszesz o swej wczesnej młodości i wspominasz zarzuty pod Twym adresem, iż zapisałaś się do innowierców (to jedno w delikatniejszych określeń) wraz z twierdzeniem, że uczyniłaś to z tego powodu, bo oni płacą. Z takim poglądem najczęściej można się spotkać w krajach, w których znacząco dominuje jedno wyznanie, zatem wiedza o innych chrześcijanach jest zazwyczaj szczątkowa. Nie musisz mnie przekonywać, znam to z autopsji, dlatego też nigdy nie stroniłem od kontaktów, bo chciałem być zawsze gotowy do obrony wobec każdego, kto od nas żąda słowa o tej nadziei, która jest w nas. (por. 1P 3,15 – BE).

Dwie egzemplifikacje. Kiedy punkt misyjny w Świnoujściu był związany z Betanią (choć wtedy ta nazwa jeszcze nie istniała), pewna niewiasta zgłosiła się do chrztu wiary, uczestnicząc wcześniej w nabożeństwach. Spotkania z katechumenami prowadził Michał Kaczmarczyk, miejscowy duszpasterz, i podjął decyzję o udzieleniu jej chrztu, który odbył się w Szczecinie. Po pierwszym miesiącu, przyszła do duszpasterza, podkreślając, że już minął miesiąc. Usłyszała słowa zachęty do wiernego pielgrzymowania i na tym dialog się zakończył. Dobiegł końca kolejny miesiąc i rozmowa miała prawie identyczny przebieg. A kiedy upłynął trzeci miesiąc, na słowa zachęty niewiasta zareagowała: Pielgrzymowanie, pielgrzymowanie, minął kolejny miesiąc, a gdzie pieniądze. I od tego momentu zniknęła z horyzontu. Oto ofiara panującego przesądu, tak przekonująca, że nie można było wcześniej rozpoznać jej motywacji.

W 1976 roku nawrócił się Marek Henryk Nowosad, zwany na co dzień Henrykiem. Pracował w Morskiej Stoczni Jachtowej im. Leonida Teligi, która w tym kształcie zakończyła swą historię 1997 roku. Był żaglomistrzem, uczniem Leona Dziadkowca seniora, żeglarzem. W Kościele był członkiem Rady Starszych (dziś honorowym),  kolporterem Pisma Świętego wyróżnionym medalem okolicznościowym z okazji 200-lecia Towarzystwa Biblijnego w Polsce (na zdjęciu z tej uroczystości). Można by było jeszcze wiele o nim napisać, ale chcę tylko przytoczyć jeden obraz. Kiedy przyjął chrzest wiary, koledzy dokuczali mu, iż uczynił to ze względu na to, że w tym Kościele płacą. Wszystkie próby przekonywania o nieprawdzie nie przynosiły efektów. Po pewnym czasie zaskoczył swych kolegów z pracy stwierdzeniem: Tak, płacą, ale wpisowe wynosi sto tysięcy dolarów. Od tej chwili miał już spokój, a dodać trzeba, że w tamtych czasach podana wartość była niewyobrażalnie wysoka, nieporównywalna z dzisiejszą. Oto zwięzła relacja o istniejącym przesądzie. To tyle z naszych wspomnień. Nie można się zapisać, nie płacą, a jeśli już – to element humoru – niewyobrażalnie wysokie jest wpisowe.

Wybrana Pani! Przesądy ludzkie są przeważnie nie do opanowania. Apostoł Paweł zmagał się z przeciwnikami w Kościele, którzy mówili: Listy wprawdzie ważkie są i mocne, lecz jego wygląd zewnętrzny lichy, a mowa do niczego. (2Kor 10,10). 

Pokój Tobie! Wiem, że tak postępujesz, ale zachęcam – powtórzę w innym tłumaczeniu – abyś była zawsze gotowa do obrony przed każdym, domagającym się od Ciebie wytłumaczenia z nadziei Twojej. (1P 3,15).

bp senior Mieczysław