Najpierw chciałbym z wdzięcznością napisać, choć zapewne większości z tego grona nie znasz, że z uznaniem przyjmowałem zalecenia biskupa i wszystkich członków władz zwierzchnich Kościoła w tych trudnych dniach. Zresztą jeszcze one nie minęły, tak jak i ich duszpasterskie rady. Szczególnie zastanawiałem się nad dopuszczalną liczbą uczestników zgromadzeń. Prawodawca miał zapewne na uwadze wielkość kościołów katolickich, w których pięćdziesiątka wiernych może zasiąść w bezpiecznym od siebie oddaleniu. W wielu naszych przypadkach byłoby to nieosiągalne. Stąd też – jak rozumiem – owa powszechność zalecenia. Obserwuję z radością, jak w tych warunkach powstają wręcz nowe, bezpieczne formy więzi w lokalnych społecznościach, czy też integrujące działania całego Kościoła. A że pojawiają się hejterskie – nowego filmu reżysera Bożego Ciała jeszcze nie widziałem – wpisy i wypowiedzi, nie trzeba nimi się przejmować, bo cwaniaków duchowych (polubiłem to nie moje określenie), zarozumialców, nigdy nie brakowało. Mówię o tym z doświadczenia, bo byłem adresatem hejtu dużo wcześniej, kiedy to słowo jeszcze było mało znane.
I znowu muszę przerwać, chociaż chciałem
wskazać szczególną odpowiedzialność zborów i kaznodziejów prowadzących w tej
sytuacji nabożeństwa online. Może zrobię to później – teraz nie napiszę, że
stanie się to w następnym liście. Skąd ta przerwa? Przed chwilą odebrałem
telefon od rektora naszej kościelnej wyższej uczelni, który poinformował, że
Rada Wydziału Teologicznego ChAT-u nadała mu tytuł doktora. Jak wiesz, byłem
gościem na publicznej obronie jego dysertacji, na zakończenie której z humorem
powiedziano mu, żeby jeszcze nie wyrabiał nowej pieczątki, bo ostateczna
decyzja należy do wspomnianego gremium. Dziś to nastąpiło, a zatem Piotr Nowak, rektor, jest doktorem!
Złożyłem mu gratulacje i zadumaliśmy się nad tym, w jakich okolicznościach Pan Bóg połączył nasze drogi służby. Resztę
możesz sobie dopowiedzieć, wszak w mojej książce trochę o tym napisałem.
Wyobraź sobie, że list był już prawie
gotowy, gdy dotarła do mnie kolejna radosna, czatowa wiadomość od dr Elżbiety Bednarz. Poinformowała o tym, że udział
zielonoświątkowców w działalności ChAT-u staje się coraz bardziej zauważalny i
aktywny. Okazuje się, że w tajnych wyborach nowych władz uczelni została powołana do Senatu Chrześcijańskiej
Akademii Teologicznej w Warszawie na nową kadencję. Odbiera ten fakt
profetycznie i swe zwięzłe przesłanie kończy słowami: To tak, aby oderwać się trochę od korony i wirusa. To zdanie stało
się piękną klamrą zmykająca ten list. Gratuluję i dziękuję!
Pora kończyć kolejny niedokończony list.
Przytoczę wiersz Juliana Tuwima. Mój wywiad-rzeka (taki to strumyk lub rzeczka)
z Eugeniuszem Dziemiańczykiem jest już w druku, a w jego wierszach tam
zamieszczonych dość często pojawiają się w klauzuli trzy kropki. Idąc tym
tropem, po raz kolejny wzruszyłem się poniższym tekstem nieznanym mi w trakcie
studiów uniwersyteckich – były wtedy pod tym względem inne czasy.
Jeszcze się kiedyś rozsmucę,
Jeszcze do Ciebie powrócę,
Chrystusie…
Jeszcze tak strasznie zapłaczę,
Że przez łzy Ciebie zobaczę,
Chrystusie…
I taką wielką żałobą
Będę się żalił przed Tobą.
Chrystusie…
Że duch mój przed Tobą klęknie
I wtedy serce mi pęknie,
Chrystusie…
Wybrana Pani! Bądźmy zadowoleni, a źródłem
jest m.in. powstrzymywanie języka od
mowy zdradliwej. (por. 1 P 3,10). Wystrzegajmy się hejterskiego bohaterstwa.
Pokój Tobie! Miłosierdzie, pokój i miłość niech zostaną w nas pomnożone. (por.
Jud 2 – BE).
bp senior Mieczysław