4 marca 2020

Listy do Wybranej Pani - List Dziewięćdziesiąty Dziewiąty

W ostatnim tygodniu lutego (po dłuższej nieobecności) pojawiłem się znowu w stolicy. Jakie refleksje towarzyszyły mi w trakcie długiej podróży pociągiem? Zapewne wiesz, bo często w reakcji na obecne zaproszenia powiadam, że już swoje wyjeździłem i wylatałem. Podziwiałem (powiem nieskromnie) samego siebie, bo wspominałem moje wieloletnie peregrynacje na tej trasie i to bez znużenia. Danusia dość często w ówczesnym czasie pytała (nie tylko przed samymi wyjazdami), czy mi się chce wyruszać w drogę. Odpowiadałem z przekonaniem, że takich pytań sobie nie stawiam, bo obowiązek to po prostu obowiązek. Jak przystało na seniora, tym razem nic z takiej postawy, dominowała bowiem radość, bo zaproszony zostałem przez Piotra Nowaka, rektora naszej wyższej uczelni, na publiczną obronę jego rozprawy doktorskiej Instytucje kształceniowe Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego w Polsce (1947-1988), która odbyła się w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej.

Nie będę relacjonować tego wydarzenia, powiem tylko, że przedstawione recenzje były bardzo dobre, jak chcesz, możesz zresztą z nimi zapoznać się na stronie ChAT-u. Ograniczę się przeto do mych subiektywnych spostrzeżeń. Najpierw jednak zdjęcie. Dwóch imienników (Mieczysław Kwiecień, a mnie zapewne rozpoznasz) osłoniętych z obydwu stron przez Stanisławę i Piotra Nowaków, bohaterów tego dnia.


Zacznę od nowej siedziby. Po raz pierwszy w niej się znalazłem i zrobiła ona na mnie ogromne wrażenie. Nowoczesny, przestronny, wygodny, zauważalny z ulicy budynek. Od razu pojawiły się obrazy z wcześniejszych inauguracji roku akademickiego w poprzedniej, wynajmowanej siedzibie, gdy stłoczeni goście wraz z senatem zmagali się z małą przestrzenią w prezydium przyodziani w dostojne, acz ciepłe stroje. Konkluzja – myślę, że wszyscy absolwenci ChAT-u i nie tylko powinni tę siedzibę zwiedzić. Gdy będziesz w stolicy, wpadnij na chwilę nie do Tomaszowa (wiersz i piosenka), lecz na Bielany.

Co najmniej dwukrotnie mogłem o sobie przeczytać, że w czasie mego ośmioletniego biskupiego zwierzchnictwa w naszym Kościele, zachęcałem duchownych do kształcenia. W jej rezultacie – powołuję się na  źródło i naukowe, i publicystyczne – kilkanaście osób z tego grona rozpoczęło studia doktoranckie na wymienionej wcześniej uczelni. Miałem więc i osobistą satysfakcję, gdy prof. dr hab. Tadeusz Zieliński, promotor dysertacji Piotra Nowaka, publicznie zakomunikował, że obecnie zielonoświątkowcy stanowią najliczniejszą grupę doktorów, którzy uzyskali ten tytuł na Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, a kolejne obrony odbędą się niebawem.

Usłyszałem też, iż zmieniają się prawne zasady dalszego funkcjonowania studiów doktoranckich. Nie sprawdzałem tej informacji, więc w moim przekazie mogą być nieścisłości. Zapamiętałem, że teraz władze szkolnictwa wyższego będą przyznawać limity poszczególnym uczelniom, gdy idzie o liczbę doktorantów, co spowoduje niekiedy radykalne zmniejszenie tego grona. I gdy połączyłem tę informację z poprzednią, od razu pojawiła się konstatacja, że właściwie wykorzystaliśmy sprzyjający czas. I w ten sposób potwierdza się nasza charyzmatyczność, bo niekiedy nie jesteśmy w stanie zwerbalizować tego, czego jesteśmy pewni, iż nastąpi. Nie mówimy, więcej czynimy!

A teraz dwa wątki zupełnie nie związane z podniosłą uroczystością. Niekiedy mówię, gdy jestem o to pytany, że żałuję, iż za mało pisałem, choć jestem piszącym kaznodzieją. Słowa gdzieś ulatują, są w zasobach Wszechmogącego. Dziś przeżyłem ogromną radość, otrzymałem bowiem SMS-a od Marka K., który podziękował za to, że dokładnie sześć lat temu w rozmowie duszpasterskiej powiedziałem tak: Złe wzorce nie mają demobilizować, ale mobilizować do innego, lepszego życia. Warto więc mówić, bo słowa żyją, choć – jak w tym przypadku – z trudem je sobie odświeżyłem.

I na koniec. Po raz pierwszy odwiedziłem Szczepana, syna, i jego rodzinę, to znaczy piękną i mądrą Weronikę oraz wnuczęta, Asię i Franka, w ich nowym kredytowanym mieszkaniu. W sobotę (ostatni dzień lutego) poszliśmy na cmentarz reformowany, gdzie sporo jest również naszych grobów, jak to określamy. Nie sposób wszystkich tam spoczywających wymienić, zatem ograniczę się do Izaaka Maksymowicza, którego chyba znałaś, znasz też okoliczności jego odejścia do wieczności w młodym wieku w intensywnych dniach i nocach (nagranie pieśni w studiu radiowym)  w trakcie otwarcia siedziby ZKE przy Zagórnej. Czytałem epitafia (napisy nagrobne) i wtedy zrodziła się myśl, że powinna pojawić się rozprawa językoznawcza, która porównawczo by się zajęła i  tym aspektem protestantyzmu. I taki to końcowy wniosek z mego pobytu w stolicy na wydarzeniu naukowym.

Wybrana Pani! Jeszcze raz przypomnijmy sobie Słowo:  Nie ustawajmy w czynieniu dobra, zbierzemy bowiem plon we właściwym czasie, jeśli nie osłabniemy. Dopóki więc mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza najbliższym w wierze. (Ga 6,9-10, BE).

Pokój Tobie! Czas jest nam dany, są dni dobre i mogą być złe. Baczmy więc pilnie, jak mamy postępować, nie jako niemądrzy, lecz jako mądrzy, Wykorzystując czas, gdyż dni są złe. (Ef 5,15 – 16).

bp senior Mieczysław