15 marca 2020

Listy do Wybranej Pani - List Setny

Miałem dość precyzyjny pomysł na ten jubileuszowy list, ale postanowiłem z niego zrezygnować. Jeżeli nic się nie zmieni, powrócę do wcześniejszego zamysłu, bo wiem, że jesteś i w tej dziedzinie bardzo symboliczna. Zresztą i mi w tej dziedzinie nic nie brakuje. Skąd ta zmiana? Odeszła bowiem do wieczności śp. Emilia Ścibor, niewiasta modlitwy, która sytuowała się ex aequo z jeszcze jedną niewiastą na pierwszym miejscu pod względem lat wiary wśród zborowników Betanii. Została bowiem ochrzczona w czerwcu 1946 roku przez Antoniego Karasiewicza, który zaopiekował się po powrocie z obozu w Niemczech grupą nowo narodzonych osób na Kujawach, której w czasie okupacji służył  Władysław Baweł. Prowadził on nieformalne grono o pobożności zielonoświątkowej w swym domu w Krzywosądzu.  Pamiętam go z dzieciństwa, ponieważ jego bratowa była członkinią Zboru w siedzibą w Zofiowie, potem w Bukowcu, a obecnie w Trzciance. Gdy ją odwiedzał, zawsze głosił Słowo Boże na nabożeństwie. Piszę o tym i dlatego, że zapewne pamiętasz kujawską Katarzynę, miejsce wakacyjnych kursów młodzieżowych.
Na życzenie rodziny oddałem Jej ostatnią posługę w asyście pastora Henryka Kowalińskiego  (Betezda Szczecin) i Waldemara Heksela (śpiew, mąż wnuczki) na Cmentarzu Centralnym w Szczecinie.


I druga dygresja – oprócz oczywistego faktu. Jak wiesz z poprzedniego listu, byłem m.in. na publicznej obronie dysertacji doktorskiej i spotkałem się po raz pierwszy na żywo z doktorantką z naszego Kościoła, która oczekuje na wyznaczenie terminu takiej dysputy. Napisała pracę o liturgii nabożeństw zielonoświątkowych, a wskazany zostałem jako sługa, który trochę napisał o porządku nabożeństw okolicznościowych. Rozmawialiśmy parę razy telefonicznie, odpowiadałem internetowo na pytania. Dowiedziałem się od niej, że w pracy jestem kilkakrotnie cytowany. W naszych kontaktach mówiliśmy o posłudze pogrzebowej, bo to też jedno z nabożeństw okolicznościowych. Wskazywałem, że w porządku jest m.in. zwięzły biogram (czas w kaplicy cmentarnej jest ściśle określony) i na pogrzebie Emilii Ścibor dniu 12 marca miał on taką oto konstrukcję.
                                                                       •••
Śp. Emilia Ścibor urodziła się 8 listopada 1930 roku, zmarła 7 marca 2020.  Odeszła więc do wieczności w 90.roku swej ziemskiej pielgrzymki. W  Jej pielgrzymkę wpisane są trzy miasta, a mianowicie, Prużana na terenach wschodnich II Rzeczypospolitej, dokąd ojciec Władysław wraz z matką Walerią został służbowo przeniesiony do pracy jako weterynarz. To miasto było miejscem Jej narodzin.
                                                                        
Po zawierusze wojennej znalazła się na Kujawach, gdzie w Piotrkowie Kujawskim – po nawróceniu wyznała w wieku 16 lat Pana Jezusa jako swego Zbawiciela – przyjmuje wraz z matką chrzest wiary. Tym samym wyrażając pragnienie pójścia przez całe życie z Chrystusem Panem. Wiernie kroczyła z Nim aż do końca, czyli przez 74 lata. Piotrków Kujawski to miasto Jej duchowego nowo narodzenia, narodzenia – jak powiada Pismo Święte – z wody i Ducha Świętego.

Trzecie miasto to Szczecin, w którym mieszkała najdłużej, bo od 1948 roku, gdy wraz z gronem wierzących z Kujaw, zamieszkała na ulicy Strzałowskiej. W naszym mieście rok później wyszła za mąż za Kazimierza, współwyznawcę, którego pożegnała 4 lata temu. Została matką córki Wandy i syna Waldemara zmarłego w 2006 roku. Trzeba z wdzięcznością powiedzieć, że była w gronie założycielek naszego lokalnego Kościoła, zawsze troszcząc się o jego dobro i rozwój, prowadząc otwarty dom, przyjmując gości, których nie brakowało, służąc poradą nie tylko młodszym niewiastom. Wspierała męża w posłudze wieloletniego członka Rady Starszych. Szczecin, ostatnie miasto, to 72 lata wiary i praktycznego chrześcijaństwa, wiary i wypływających z niej uczynków.

Pozostawiła córkę z zięciem (Wandę i prezb. Stefana Archutowskiego, duchownego Kościoła), byłą synową (Krystynę), wnuczkę z mężem (Izabelę i pastora Dominika Jaworskiego, prezbitera Kościoła), drugą wnuczkę z mężem (Elwirę i Waldemara Hekselów, zaangażowanych w służbę lokalną i ogólnokościelną), dwoje prawnucząt (Emilkę i Jakuba) oraz brata Edwarda z rodziną. Pozostawiła nas związanych z Nią przez tak długie lata wspólnotą modlitwy i Słowa Bożego.

Kiedyś zauważyłem epitafium (napis nagrobny): Nie płaczcie, że odeszłam, dziękujcie, że byłam w wami. Płaczemy, bo to nasza człowiecza reakcja, ale przede wszystkim dziękujemy za Jej życie, za świadectwo Jej życia i wiary. Dziękujemy Wam, droga Rodzino, za waszą troskę o Mamę, gdy brakowało Jej już fizycznych sił, choć ten okres nie był zbyt długi.
                                                                      •••
Wybrana Pani! Podstawą mej homilii nad grobem było Słowo z Apokalipsy św. Jana 14,13.  Podkreśliłem też, że uczynki wypływające z wiary nie tylko idą wraz z nami, ale także pozostają wśród jeszcze pielgrzymujących. W kaplicy pastor Henryk podał wzruszający pod tym względem przykład.

Pokój Tobie! Cytowałem również Słowo: Pamiętajcie o swoich przełożonych, którzy głosili wam Słowo Boga, rozważając koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę. (Hbr 13,7). Pozwoliłem sobie na parafrazę pierwszego członu. Trzeba pamiętać o tych, którzy wpisali się w nasze biografie i poprzez wielkie duchowe czyny, jak i proste, serdeczne, by nie powiedzieć, słodkie. Nie zapomnę Jej ciast przygotowywanych przez lata na posiedzenia Rady Starszych, czy też tortów truskawkowych i pączków, którymi mnie obdarowywała. Mówiliśmy, że są to ciasta z najlepszej cukierni w naszym mieście.

bp senior Mieczysław