6 stycznia 2020

Listy do Wybranej Pani - List Dziewięćdziesiąty Trzeci

Miałem prawie stuprocentową pewność, że ostatnia odsłona tryptyku zakończy moją (naszą) epistolarną aktywność w ubiegłym roku. Mimo że piszę teraz, tzn. w styczniu nowego roku, muszę z radością odnieść się do wydarzenia sprzed Wigilii w życiu Marysi, mej o pięć lat starszej siostry – to nie nietakt z mojej strony, lecz radość i wdzięczność za sytość naszych dni – wdowy od dość dawna, o którym opowiedziała mi z nieoczekiwanym uniesieniem. Miałem wrażenie, że w ostatnim czasie nigdy nie słyszałem jej relacji z takim pozytywnym zaangażowaniem widocznym w każdym zarówno werbalnym, jak i pozasłownym elemencie. A że ją dość dobrze znasz i wiesz, że nie należy ona do łatwo wzruszających się osób, zrozumiesz zatem apogeum i mego miłego zaskoczenia.


Mieszkając na stałe w Świnoujściu, czasowo przebywa w moim mieście, choć jej związki z nim są wieloletnie. Jest w tej chwili członkinią Zboru Betezda, któremu służy od chwili powstania pastor Henryk Kowaliński o ciekawym życiorysie, że wspomnę tylko, iż pochodzi z pastorskiej rodziny (ojciec Edward był pastorem, a dwaj jego bracia również tę posługę sprawują). W pełnej dyskrecji wraz z Katarzyną, swą małżonką, której pomagała jeszcze jedna osoba (siostra nazwiska nie znała), przygotował świąteczne paczki dostarczone do mieszkań wszystkich zborowych wdów. Siostra szacunkowo oceniła wartość pojedynczej paczki na około pięćset złotych. Choć jest wdową od trzydziestu lat (uściślam moje powyższe od dawna), po raz pierwszy spotkała się z takim dowodem pamięci. Podkreślała przede wszystkim ów fakt pamięci, chociaż w pełni doceniała wartość paczki, trud zakupów, pakowanie, czy też dostarczanie pod poszczególne adresy. Współczuła pastorowi, że mając kłopoty z kręgosłupem (to jej słowa i chyba wiedza) przywiózł paczkę osobiście, a że mieszka na parterze, od razu z empatią odnotowała, iż dostarczył też Gieni mieszkającej w tej samej dzielnicy na czwartym, ostatnim piętrze w budynku bez windy. W pełni więc rozumiesz jej euforię i moją reakcję.

Ta sytuacja godna naśladowania przywołała moje wspomnienia. Gdy chodzi o tę grupę, to w trakcie posługi biskupiej szczególną uwagę zwróciłem tylko na wdowy po pracownikach Pańskich. Przez lata wysyłałem im życzenia z okazji urodzin, co spotykało się z radosnym odzewem, o czym przy innej okazji dokładniej Tobie opisałem. Te dowody pamięci wpisały się na trwałe w ich i moją biografię. Dziś dostrzegam, że mogłem więcej w tej dziedzinie uczynić, chociaż osobiście wprowadziłem do dorocznego sprawozdania z każdego zboru prośbę o informację o takich osobach wraz z ich domowymi adresami.

A kiedy idzie o lokalne pasterzowanie, to oczywiście miałem w pamięci osoby starsze, chociażby przez organizowanie Dni Seniora czy też dobroczynne akcje nie tylko przedświąteczne. Nigdy jednak nie wyodrębniłem same wdowy z tego seniorskiego grona.  Stąd mój niedosyt i euforia, gdy dowiedziałem się o posłudze mojego młodszego  kolegi i jej odbiorze przez Marysię, moją siostrę, wdowę od trzydziestu lat. Dzięki Przyjacielu!

I tym poruszającym zdarzeniem zamykam ubiegły rok. Mam nadzieję, że kolejny list będzie też miał siostrzany charakter. Na początku roku spotkałem się z Janką, moją siostrą starszą o dziesięć lat, oraz Romanem, jej mężem, po ich powrocie z Wrocławia po dziesięciu miesiącach. Znasz wiersz jej poświęcony, w którym wcześniej napisałem m.in. tak:

pytana o imię odpowiada
ku obopólnej radości

Dziś już tej radości nie doznajemy, ale to oddzielny temat.

Wybrana Pani! Zapewne wiesz, w jakim kontekście to Słowo się pojawia, co oczywiście nie zmienia przesłania, które brzmi: Otaczaj szacunkiem wdowy, które rzeczywiście są wdowami. (1 Tm,5,3).

Pokój Tobie! Oto moje stałe noworoczne życzenie: Umiłowana, modlę się, aby we wszystkim dobrze Ci się wiodło i abyś była tak zdrowa, jak dobrze wiedzie się Twojej duszy. (por. 3 J,2 – BE).

bp. senior Mieczysław