Już teraz w mym liście zdjęcie Wielkiej Trójki, jak o nich mówiliśmy z
sympatią, a mianowicie, prezb. prezb. Sergiusza Waszkiewicza, Aleksandra
Rapanowicza i Teodora Maksymowicza. Postanowiłem zwięźle i wybiórczo o nich
napisać, tym bardziej że ich znałaś. Chcę
połączyć dramatyzm ich życia i służby z wesołymi obrazami, które utrwaliły się
w mej pamięci.
Cechą wspólną ich biografii była łaska
wiary i cierpienia z powodu Chrystusa Pana. W nocy z 19/20 września 1950 roku
zostali aresztowani pod absurdalnymi zarzutami współpracy z imperializmem amerykańskim.
Był to jeden z kolejnych etapów walki powojennej władzy ze wszystkimi Kościołami,
a szczególnie ewangelikalnymi. Najwyższy wyrok otrzymał prezb. Teodor
Maksymowicz skazany na dwa lata obozu pracy (amnestia zmniejszyła karę o
połowę). Jeśli ten okres w życiu
Aleksandra Rapanowicza jest naukowo opracowany, a wiesz przez kogo, to
Teodor Maksymowicz i szczególnie Sergiusz Waszkiewicz oczekują na takie prace
(cieszę się z wywiadu, który zamieściłem przed wielu laty w kościelnym
miesięczniku). Cenię również wywiad prezb. Mieczysława Kwietnia z Teodorem
Maksymowiczem. Ale jest jeszcze wiele do zrobienia!
A teraz coś z humoru. Prym w tym wiódł
Sergiusz Waszkiewicz. W nie tylko w ustnym przekazie krążą ciągle jego humorystyczne ilustracje
idealnie związane z tematem wygłaszanego kazania. Nie sposób wszystkie przywołać,
więc wymienię obraz wierzącego człowieka, który wziął na plecy długą drabinę,
ale w poprzek i szedł przez gęsty las,
narzekając na swe trudne życie chrześcijanina.
Aleksandra Rapanowicza od tej strony nie
znałem, choć wspólnie spędziliśmy kilkanaście lat. Imponował mi swą
konsekwencją i otwarciem na nowe wyzwania. Kiedy wspomniana trójka otrzymała
pod koniec lat siedemdziesiątych samochody służbowe, tylko on zrobił prawo
jazdy. I na temat jego przygód za kierownicą krążyło najwięcej wesołych opowieści.
Teodora Maksymowicza, jak wiesz, najmniej
znałem. Był to wysoki, postawny mężczyzna. Posługiwał się w pewnym okresie
małymi formatami Biblii. Była ona wręcz niewidoczna w jego dłoniach. Byłem
świadkiem, jak Sergiusz z właściwym sobie humorem zachęcał go do kupna większego formatu, bo mały według
jego przekonania kłócił się z posturą
rozmówcy.
Wybrana Pani! Jeśli ktoś uzna (nie myślę o
Tobie), że to, co napisałem jest mało duchowe, obroni mnie w niebie Sergiusz
Waszkiewicz, bo z trudem trawił nadduchowych.
Przywołuję trójkę naszych bohaterów wiary, bo
dobry bój bojowali, biegu dokonali, wiarę zachowali (por. 2 Tm 4,7).
Pokój Tobie! Mając spośród wielu i tych świadków, biegnijmy wytrwale w wyścigu,
który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela naszej wiary.
(por. Hbr 12, 2-3).
bp senior Mieczysław