2 sierpnia 2019

Listy do Wybranej Pani - List Osiemdziesiąty

Jak nigdy dotąd, zacznę od zdjęcia zamieszczonego w poprzednim liście, zareagowała bowiem red. Nina Hury wskazana przeze mnie jako autorka. Jest prawie w stu procentach przekonana o mej pomyłce, której niestety nie potrafię potwierdzić albo zaprzeczyć. Nie będę  wprowadzał Cię w szczegóły, powiem tylko, iż jest to możliwe, bo nie mam zwyczaju pilnować praw autorskich - pora na zmiany!- które są albo tylko pojawiają w moich zbiorach. Nie skorzystałem też z jej sugestii, ażeby od razu podmienić fotografie, bo chciałem byś przypominała sobie Kazika, a teraz dodam, Sosulskiego, wszak posługiwaliśmy w naszej kościelnej młodości zdrobniałym jego imieniem. Dziś to prezbiter senior wielce utytułowany owocami swej kościelnej posługi. I  chociaż jesteśmy cząstkowi na opublikowanym ujęciu, można zauważyć nasze skupienie w słuchaniu. W tym liście zamieszczam rekomendowane zdjęcie, bo - jak pisze Autorka - obydwoje pięknie się prezentujecie i żal tego nie ujawnić. Tej fotki wcześniej poszukiwałem, ale nie znalazłem. Dziękuję mej respondentce za pomoc i miłe słowa! Chyba mogę uczynić to również w Twym imieniu.

A teraz poprzedni temat o relacjach zielonoświątkowców z metodystami. Miło było przeczytać o Twym zainteresowaniu, nie wiedziałem naprawdę, że znałaś z przytoczonej listy jednego duchownego. Ma ona sygnalny charakter i nie rości sobie prawa do pełni. Dziś nie o wątku personalnym, lecz o instytucjonalnym, jeśli tak można powiedzieć.

Do tej pory myślałem, że kwestia dotyczy przede wszystkim Podkarpacia z wiodącym pod tym względem Zborem w Brzeżawie. Okazuje się inaczej, te związki można nie tylko intuicyjnie zaobserwować w każdym regionie naszego kraju, wyłączając chyba zbory cieszyńskie. Przykładem służą np. Zbory w Legnicy, czy też w Bolesławcu. Najbardziej znane mi są relacje w Szczecinie, które opisałem w kilku naukowych publikacjach. Znasz je - może co najwyżej nie dotarłaś do Meandrów nie tylko zjednoczenia, która do tej pory nie ukazała się w wydaniu papierowym, ale jest dostępna w Internecie. Teraz powiem tylko, że po powstaniu Zboru ZKE (zielonoświątkowcy i ewangeliczni chrześcijanie) przez pewien okres były wspólne nabożeństwa, a potem niczym nieskrępowane korzystanie z obiektu sakralnego, którego wiodącym dysponentem byli właśnie metodyści. A wcześniej, po aresztowaniu i zamknięciu zielonoświątkowej kaplicy, wierni korzystali właśnie z nabożeństw metodystycznych.

O naukowe uporządkowanie błaga wręcz kwestia związana z korzystaniem z obiektów sakralnych, których dysponowanie było równoprawne. Nie trzeba udawać, że zawsze było ono wzorcowe, ale w praktyce nie oddalało, lecz przybliżało obydwie wspólnoty. Ostatnio zupełnie przypadkowo dotarłem do takiej notatki w m. Chrześcijanin (1981, nr 2, s.20): Dzięki życzliwości duchownego metodystycznego, ks. Janusza Sz. Ostrowskiego, w roku 1950 Zbór otrzymał kaplicę przy ul. Długosza 24. Od tego momentu rozpoczęła się regularna praca Zboru w Słupsku, który zaczął wzrastać duchowo i liczebnie. Tekst ukazał się okazji 30-lecia Zboru i został opracowany na podstawie notatki Józefa Bałuczyńskiego, dziś prezbitera seniora, który ukończył już 100 lat. To kolejna zachęta do podjęcia badań, bo po prostu ciekawy jestem, a nie wiem, na czym polegała wspomniana życzliwość. Takiej życzliwości od tegoż samego duchownego doświadczył Zbór w Chodzieży, gdy nie miał swego obiektu.

A teraz zdjęcie, już bez żadnych wątpliwości, autorstwa red. Niny Hury.


Wybrana Pani! Na pewnej podniosłej uroczystości powiedziałem o tym, że nic od nas się zazwyczaj się nie zaczyna, i na nas się nie kończy. Jest dziedzictwo tu na ziemi, jest też dziedzictwo niezniszczalne, nietknięte i trwałe, zachowane dla nas w niebiosach. (por. 1P 1,4 – BE).

Pokój Tobie!  Dziękuj za to i innych do tego zachęcaj, że to Bóg dodaje nam odwagi, żeby wśród wielu zmagań głosić Jego Ewangelię. ( por. 1 Ts 2,2 - BE).

bp senior Mieczysław