Wrócę na moment do mej, naszej z Eugeniuszem, ostatniej wizyty w Chociwlu. Zapytałem pastora, jak to zazwyczaj czynię, ile trwa ich główne niedzielne nabożeństwo, a także o czas mi ofiarowany na jedyne, główne też kazanie. W odpowiedzi usłyszałem, że praktykant (nie wiem, czy z baptystycznego seminarium czy z ChAT-u) głosił zawsze godzinę, co przyzwyczaiło słuchaczy do dłuższych kazań. Wywnioskowałem z tej wypowiedzi, że jego codzienne, że tak powiem, pastorskie zwiastowanie bywa stanowczo krótsze. A że była to moja pierwsza kaznodziejska wizyta, usługiwałem niestety za długo, ale w takim przypadku następuje dodatkowa odbiorcza mobilizacja. Jedno jest pewne - czas usługi gościa nie może być normą w kościelnej, lokalnej, codziennej praktyce.
I jeszcze jeden wątek. W komunikacji homiletycznej,
jak zresztą w każdej, słowa stanowią mniej więcej jedną piątą przekazu. Pozostałe elementy zawarte są w parajęzyku,
o czym doskonale wiesz chociażby ze swych zainteresowań paralingwistycznych.
Nie będę o tym szczegółowo pisać, dodam tylko, że zdradza on, to znaczy parajęzyk,
nastawienie, nastrój, a przede wszystkim charakter, osobowość mówiącego.
Kiedyś usłyszałem, a może gdzieś
przeczytałem, o takim zdarzeniu. Zmarł pewien kaznodzieja, pozostały po nim
kazania, które najpierw pisał, a potem wygłaszał, starając się o precyzję
słowa, unikanie niepotrzebnych powtórzeń i właściwe ramy czasowe. Na kilku
notatkach, na marginesie, pojawiła się glosa: Słabo umotywowane, mów głośno!
Ważna jest głośność, tak jak m.in. barwa głosu, ale siła głosu nie może być
krzykiem. Gdy o tym myślałem, powstał oksymoron: Krzykliwa monotonia.
Wybacz, to tylko jedna kwestia z parajęzyka. I to moja wybiórcza reakcja na Twe
cenne sugestie. O miłości trzeba pisać, a przede wszystkim mówić z miłością.
A teraz jubileuszowy wiersz, który w jakimś
stopniu nawiązuje do powyższych motywów.
*
mówił mówił
a o czym mówił
to nie mówił
choć mówił o miłości
mówił długo i niecierpliwie
z buławą niczym królewską
z mocnym uchwytem dłoni
w zbliżeniu głośnym do ust
słuchała
matka z życiem pod sercem
z łapczywym oddechem
słuchał
wdowiec z obwodnicami
z palcem trwogi na pulsie
słuchała
wdowa ze skurczami
wsłuchana w swe emocje
mówił długo i niecierpliwie
mówił o miłości
bez miłości
*
Wybrana Pani! Teraz zaś proszę Cię, o Pani - nie jakbym pisał Tobie nowe przykazanie,
ale to, które mamy od początku - abyśmy się wzajemnie miłowali. A na tym polega
miłość, żebyśmy postępowali według Jego przykazań. ( por. 2 J, 5-6).
Pokój Tobie! Celem tego nakazu jest miłość płynąca z czystego serca, prawego
sumienia i szczerej wiary. (2Tm 1,5). Tak mówmy o Bogu, który umiłował
świat. Mówmy o Nim z miłością, mając miłość z podanego przez Apostoła Pawła
źródła!
bp senior Mieczysław