6 marca 2018

Listy do Wybranej Pani - List Jedenasty


Zaskoczyłaś mnie zupełnie, bo nie spodziewałem się, że zaglądasz na szczecińskie strony internetowe. Zapewne z jednej z nich, a konkretnie z Facebooka parafii ewangelickiej, dowiedziałaś się o moim kazaniu i stąd Twoja prośba. Trudno mi przypuszczać, że ktoś ze znajomych z mojego miasta mógł Cię powiadomić w inny sposób, choć tropicieli mych aktywności ekumenicznych nie brakuje. Dodam więc, że przez cały tydzień uczestniczyłem w tygodniu nabożeństw, w trakcie których modliłem się, czytałem publicznie Ewangelię, przekazywałem pozdrowienie, a właśnie u ewangelików miałem główne kazanie.
Ze zdjęć, jeśli moje przypuszczenie graniczące z pewnością jest prawdziwe, wiesz, kto był w gronie moich słuchaczy, co było miłym zaskoczeniem dla wszystkich z gospodarzem włącznie. Nie wiem, czy kazanie zostało nagrane, więc nie mogę spełnić Twej prośby. Postanowiłem wygłoszone przesłanie włączyć do tego listu, bom człowiek piszący, i w ten sposób sprawić niespodziankę. 

 Księże Arcybiskupie, Księże Proboszczu, moi Bracia w posłudze, Siostry i Bracia.

Wszystkie dzisiejsze czytania Słowa skupiają się wokół tematu: Nie żyć już dla siebie. Jest on wzięty II Listu do Koryntian (5,15), w którym Apostoł Paweł – przypominając, że Pan Jezus umarł za wszystkich – zachęca, apeluje, prosi, aby ci co, żyją, nie żyli już dłużej dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał.  Nie żyć już dla siebie. Nie żyć dłużej dla siebie.

Pozwólcie, siostry i bracia, że to kazanie - choć mam chęć po wczorajszej sugestii na Karmelu, nazwać tę czynność dzieleniem się wiarą -  oprę na trzech przyimkach, na trzech konstrukcjach przyimkowych – jak to sobie nazwałem – skupiając główną uwagę na ostatniej z nich.

 Bóg w Chrystusie dla każdego człowieka coś przełomowego uczynił, uczynił dla nas i to jest ta pierwsza ze wspomnianych konstrukcji. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał
swego Jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. (J 3,16).
Dla nas dał Syna, dał Zbawiciela, dał Imię: Nie ma w nikim innym zbawienia. Nie dano bowiem ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni. (Dz 4,12).
To, co potencjalne staje się realnym doświadczeniem, gdy przez wiarę ten dar przyjmujemy. Ten przełom można nazwać nowo narodzeniem, nawróceniem, spotkaniem ze Zbawicielem, metanoją. Uczynił dla nas.
 
Chcemy też pamiętać, że Pan Jezus ustawicznie pragnie coś w nas czynić – i to jest kolejna konstrukcja przyimkowa. Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie. Przekład ekumeniczny brzmi: Niech wasze myślenie będzie myśleniem Chrystusa Jezusa. ( Flp 2,5).
I potem jest mowa o uniżeniu Zbawiciela, o posłuszeństwie, o umniejszeniu, o nie wykorzystywaniu swej równości z Bogiem. Pan Jezus chce ustawicznie zmieniać naszą osobowość na swój wzór, na swe upodobanie, na swój sposób myślenia, na swój model międzyludzkich relacji.
I w tej dziedzinie, i Zbawiciel z nami, i my mamy najwięcej trudności. To działanie w nas trwa i trwać będzie przez całe nasze chrześcijańskie życie. Czyni –  w nas.

 Bogu niech będą dzięki, bo to z łaski Odwiecznego nasza godność, że pragnie przez nas czynić dobro. Przez nas – to jest ta ostatnia konstrukcja przyimkowa. Zmartwychwstały Pan, na pożegnanie, skierował do uczniów Słowo nazywane wielkim nakazem misyjnym: Idąc więc, [ ewangelista Marek pisze: Idźcie na cały świat ] czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, co wam nakazałem. A oto Ja jestem w wami przez wszystkie dni aż do końca świata. (Mt 28, 19-20).
Innymi słowy, uczy nas żyć już nie tylko dla siebie. Dzięki Bogu za Polaków, misjonarzy, posyłanych zazwyczaj tam, gdzie najtrudniej. To czynienie przez nas nie ma tylko wymiaru globalnego. Przed laty popularna była w naszym Kościele pieśń:
 O, nie czekaj aż nadejdzie wielkich czynów dzień. Aż w świat obcy Bóg cię wezwie stąd. 
A refren zachęcał: Rozjaśnij tylko ten swój kąt. Możesz pomóc niejednemu, kogo splątał błąd. Rozjaśnij tylko ten swój kąt.
Ewangelia powiada: Zapewniam was, to, co uczyniliście jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnie uczyniliście. (Mt 25,40).

Pozwólcie na osobistą dygresję, tym bardziej że wczoraj w słowie pozdrowienia klasztorze na Karmelu o tym lakonicznie wspomniałem. Sporo lat temu przed  moim osiedlowym marketem zobaczyłem siostrę zakonną obładowaną zakupami. Najpierw pojawiła się faryzejska myśl, a mianowicie, ciekawe, czy ktoś z jej współwyznawców okaże jej pomoc? Błyskawicznie jednak przyszła inspiracja z góry brzmiąca: Nie patrz na innych, sam tę pomoc możesz okazać. Przedstawiłem się, zaprosiłem do samochodu i odwiozłem pod doskonale znany mi adres. I od tej chwili nigdy takiej okazji nie omijam, a gdy jej nie ma, zawożę latem lody, a w innym okresie coś ze słodkości, by nie posługiwać się nazwą. Tak „Niebieskie” ( to kolor szat zakonnych) wpisały się w moją  biografię, a ja w ich wspomnienia, bo takie świadectwa  do mnie docierają.
Chrystus chce czynić dobro przez nas, to znaczy przez ciebie i przeze mnie. Jesteśmy, możemy być współpracownikami Bożymi. On uczy nas żyć nie tylko dla siebie.

Przed laty w książce kapelana polskiego prezydenta przeczytałem po raz pierwszy historię, którą wcześniej posłużyłem się w kazaniu, a dziś przekażę wręcz hasłowo. Pod koniec II wojny światowej w Niemczech, w Saksonii, zniszczone zostało przez bomby miasteczko i kościół katolicki, we wnętrzu którego była na krzyżu figura Chrystusa. Żołnierze amerykańscy wraz z mieszkańcami postanowili odbudować ten obiekt sakralny. Znaleziono głowę, fragmenty krzyża i inne szczątki w trakcie przesiewania gruzu. Żołnierze zaczęli to wszystko składać, rekonstruować. Nikt jednak nie znalazł nawet najmniejszych fragmentów rąk Jezusa.
Był dylemat, jak wybrnąć z tej sytuacji. Wówczas jeden z żołnierzy umieścić pod krzyżem kartkę z napisem: Teraz, Panie, nie masz innych rąk niż nasze, choć inne źródła podają, zmieniając autora słów: Teraz mam jedynie twoje ręce.. I ufam, że tak zapewne pozostało do naszych czasów, bo nie byłem w miasteczku Franghenfur.
Chrystus powiada:  Teraz mam jedynie twoje ręce. My odpowiedzmy z radością: Panie, masz moje, masz nasze ręce. Czynić przez nas. Nie żyć już dla siebie.

Nie sposób w parafii proboszcza- poety nie zakończyć fragmentem wiersza:

artysta z kropkami na górze
wprowadził w świat
strzelistych w pokorze rąk
nieśmiałych i spracowanych
błagalnych i dziękczynnych
czystych i zabrudzonych
złączonych jednak nad księgą życia

wyrwany z zadumy
wędrowca przez wieki
spojrzał na swoje dłonie
w zamyśleniu
bo podniesione
nawet w opuszczeniu

Trzeba więc - to już nie wiersz - złączone dłonie (znak modlitwy) rozłączyć, by podać Ewangelię, przytulić zasmuconego, objąć żonę, wziąć dziecko na kolana, pomóc chorym, służyć w hospicjum ( jak to czyni członek Waszej rady parafialnej), pomóc tym, którym gorzej, wesprzeć uchodźców - jak to czyni prezes Waszej rady parafialnej, dając im pracę i dach nad głową  - bo niektórzy z nas mają za sobą taką drogę.
Trzeba łączyć dłonie, trzeba dłonie rozłączać.
Bóg w Chrystusie uczynił i czyni dla nas, Zbawiciel czyni swe dzieło w nas, nasz Mistrz chce czynić dobro przez nas. Uczy nas jak: Nie żyć już tylko dla siebie.
Amen.

Wybrana Pani! Wiem, że wolisz słuchać kazania. Mam jednak nadzieję, że tym razem przeczytasz ten dość długi list z kazaniem w centralnej części.

Pokój Tobie! Pozdrów wszystkich, którzy są „wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami”.


bp senior Mieczysław