6 grudnia 2017

Archiwum - Wywiady


Tekst z 24 października 2012 r.
Osiemnaste urodziny
Pod koniec wakacji, a konkretnie 29 sierpnia, obchodziła swe 18. urodziny Sara Wiercimak, która 17 czerwca przyjęła chrzest wiary na zewnętrzne potwierdzenie swego wewnętrznego duchowego przełomu. Chrzcicielem był pastor Dominik Jaworski. Systematycznie od tego momentu uczestniczy w nabożeństwach, spotkaniach młodzieży i w służbie Duszpasterstwa Akademickiego „Petra”.
Z tej okazji krótka rozmowa w akcentem na dwa wątki.
Jesteś w klasie maturalnej, pora zatem na snucie dalszych planów.
Dodam tylko, że uczę się w klasie matematyczno-fizycznej, co w moim przypadku niczego jeszcze nie rozstrzyga. Mam za sobą szkołę muzyczną I stopnia w klasie fortepianu, a obecnie jestem również uczennicą średniej szkoły muzycznej na wydziale jazzu w klasie saksofonu.

Ciekawe zestawienie, w mniemaniu wielu wręcz wykluczające się. Jak połączyć te dwie płaszczyzny Twej aktywności?
Bez większych trudności, a jeśli już, to tylko czasowych. Jestem jednak dość dobrze zorganizowana i potrafię, jak na umysł ścisły przystało, właściwie czasem gospodarować. Natomiast wspomniane sfery wręcz się łączą w moim umiłowaniu nie tylko gry, ale i komponowania. Bardzo mnie pociąga teoria muzyki.

Wszędzie ostatnio czytamy, że szeroko pojmowane studia humanistyczne nie ułatwiają znalezienia pracy. Czy wybierając wkrótce kierunek studiów, będziesz brała pod uwagę ten czynnik?
Chyba nie, bo trzeba iść zgodnie z zainteresowaniem. Sądzę ponadto, że jeśli ktoś jest dobry w swej dziedzinie, to na pewno znajdzie satysfakcjonującą pracę.

Zmieńmy temat. Z Twego publicznego świadectwa wiary zapamiętałem, że byłaś ateistką. Jak można nią się stać w tak młodym wieku?
Dość wcześnie zainteresowałam się życiem po życiu, czyli życiem po śmierci. Pociągały mnie religie Wschodu, a do chrześcijaństwa zraziłam się z dwóch powodów, choć w dzieciństwie uczestniczyłam w pierwszych etapach duchowego wtajemniczenia. Wszystko co było z nim związane kojarzyło mi się z przymusem, czego my młodzi nie lubimy. A po drugie, zrażał mnie brak przełożenia deklarowanej wiary na praktyczne życie. I chyba ta hipokryzja spowodowała mój ateizm, z czego wręcz chlubiłam wśród moich rówieśników.

Skąd więc ten duchowy przełom? W jakich okolicznościach on powstał?
Ujmę ten wątek skrótowo, bo to dłuższa opowieść. Na ręce mojego kolegi, z którym chodzę do klasy, a którego znam jeszcze z treningów tenisa, Bartka Utrackiego zauważyłam dziwną bransoletkę. Na moje pytanie o jej znaczenie w odpowiedzi usłyszałam o Ewangelii. Potem przyszłam na spotkanie młodzieżowe w „Betanii”, a następnie na nabożeństwo. Tego dnia długo rozmawiałam o Bogu z Mariuszem Niewiarowskim. Chociaż nie wszystko wtedy rozumiałam, wiedziałam, że muszę pójść za Jezusem. Znakiem przełomu była moja głęboka, osobista modlitwa wypływająca z serca. Tym bardziej było to zaskakujące, że przedtem nigdy nie wyobrażałam siebie w tej roli. I tak to się zaczęło! I trwa, i trwać będzie dzięki Panu Bogu, w którego wierzę i o którym z radością mówię moim nie tylko rówieśnikom.

Zakończmy tę rozmowę pytaniem o Twój najbardziej w tej chwili ulubiony werset Pisma Świętego?
Jest to w tej chwili pierwsza część wiersza 9 z 12 rozdziału II Listu Apostoła Pawła do Koryntian, która brzmi: „Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją…”

Saro, niech „Cudowna Boża łaska ta”, jak śpiewamy w jednej pieśni, prowadzi Ciebie przez całe Twoje życie i niech w Chrystusie Panu zrealizują się wszystkie marzenia związane z życiem i pobożnością!