4 grudnia 2017

Listy do Wybranej Pani - List Dwudziesty Dziewiąty


Nie przypomniałaś sobie wpisu po łacinie na ofiarowanej mi fotografii. Na pewno pewien trop wyznacza informacja, że posłużyłaś się językiem obcym. Więcej już nie podpowiem, tym bardziej że nie pamiętam, czy była to wymiana naszych zdjęć, a jeśli tak, to możesz postawić mi identyczne pytanie. Choć nie jestem pewny, to przypuszczam, że życzenie wyraziłem w ojczystym języku, jak przystało nieopierzonemu do końca teoretykowi literatury.
Dziś ponownie refleksja o mocy słowa pisanego.

W ubiegłym tygodniu niespodziewanie zmarł na zawał serca Mirosław, nasz sąsiad z poprzedniego miejsca zamieszkania. Byliśmy sąsiadami przez czternaście lat, utrzymując ze sobą kontakt przez cały późniejszy okres, w czym pomagały nam przede wszystkim nasze córki. Ich przyjaźń trwa od dzieciństwa aż do tej pory. By było jeszcze bardziej rodzinnie, to dodam, że reanimował go mój siostrzeniec, nim przyjechała karetka, choć niestety bez skutku. A skąd on na tym miejscu, przekonasz się za chwilę.

Byłem poproszony przez jego żonę i córkę, bym go rozpoznał przed samą kremacją, a na cmentarzu na życzenie rodziny podzieliłem się  krótką refleksją. Powiedziałem m.in. o jego długiej drodze do Pana Boga. Odświeżyłem sobie w pamięci późną sobotnią porę  w marcu 2015 roku - kościół był już pusty po ostatniej mszy. Do ich trójki dołączyłem wraz z Magdaleną, córką, a za chwilę w prezbiterium pojawił się ksiądz proboszcz. Wcześniej bowiem zostałem poproszony wraz z córką, bym uczestniczył w jego chrzcie w wieku 65. lat w Kościele katolickim( jako protestant nie mogłem być świadkiem), a także pełnoprawnym świadkiem ich ślubu kościelnego(nastąpił od razu po chrzcie), choć mieszkałem już wtedy przez wiele lat w innej dzielnicy. Szczegóły i dodatkowe refleksje to temat na oddzielne wspomnienie.

Przed rozpoczęciem stypy każdy z uczestników krótko się przedstawiał, a Aldona, jego żona, i Karolina, córka, równie zwięźle uzupełniały każdą wypowiedź. Aldona wspomniała nasze przesłanie, które wręczyliśmy wszystkim sąsiadom nie tylko w naszej klatce bloku czteropiętrowego. Dowiedziałem się, że na pewno dwie rodziny( Muchowie i Spaczyńscy) aż to tej pory z pietyzmem zachowują ten list, mogę więc teraz przytoczyć ten tekst sprzed prawie dwudziestu lat, fascynując się na nowo słowem pisanym. O tym fakcie pamiętałem, a teraz mam tekst, który gdzieś zaginał w moich annałach. Napisałem tak:

Szanowni Państwo, drodzy Sąsiedzi,

                                                           w dniu dzisiejszym opuściliśmy już definitywnie nasze dotychczasowe mieszkanie/ zamieszka w nim nasz siostrzeniec z żoną/. Spędziliśmy w nim przeszło 20 lat. Tutaj po raz pierwszy „ urządzaliśmy się”, tutaj urodziły się nasze dzieci, tutaj poświęciłem się całkowicie służbie kościelnej, tutaj nasze dzieci rozpoczęły swoją edukację, tutaj wreszcie miały miejsce inne ważne chwile w naszym życiu. Pozostaję więc sentyment i miłe wspomnienie Sąsiadów!

    Pragniemy więc Was, drodzy Sąsiedzi, pożegnać i podziękować za 20 lat pod wspólnym dachem. Wszystkich pozostawiamy w serdecznej pamięci! Szczególne słowa wdzięczności kierujemy do Państwa Muchów, którzy byli na każde zawołanie i z którymi byliśmy i  jesteśmy najbardziej zaprzyjaźnieni, do Państwa Nasiłowskich/ wszak Pani Maria wprowadzała naszego Szczepana[a teraz dodam i Magdalenę] w świat liter i cyfr/, do Państwa Spaczyńskich/ te ułatwione wizyty w przychodni/ i do Pani Haliny Kobylińskiej, która jako pierwsza, gdy mówiono o możliwości zalania parterowych mieszkań w czasie powodzi, wyraziła gotowość przyjęcia całej naszej rodziny do swego mieszkania.

    Raz jeszcze serdecznie dziękujemy i wszystkim Wam z serca błogosławimy!

                                                                           Danuta i Mieczysław
                                                    Magdalena, Szczepan i Małgorzata Czajko

Szczecin, 27 września 1998 roku                                        Nasz nowy nr telefonu: 469-14-23


Wybrana Pani! Na nowo wzruszyłem się przy przepisywaniu tego opatrzonego autografem listu. Zachęcam do utrwalania wszystkich zdarzeń i fascynacji słowem pisanym. Prosi o to kaznodzieja, który przez dziesięciolecia wygłaszał i wygłasza kazania, czyli posługuje się słowem mówionym.

Pokój Tobie! Choć już minął jubileusz 200-lecia Towarzystwa Biblijnego, a ja nie jestem już wiceprezesem, bo upłynęły dwie kadencje z dodatkiem, dziękuj Odwiecznemu(i innych do tego zachęcaj) za Słowo, które do naszych czasów i serc dotarło!

bp senior Mieczysław