8 czerwca 2024

Listy do Wybranej Pani - List Sto Siedemdziesiąty Siódmy

Parę godzin temu wróciłem z ostatniego przedwakacyjnego spotkania naszej grupy pokoleniowej 70+. Zebrało się 30 osób (policzyliśmy dyskretnie, acz dokładnie) i można by było cały list poświęcić temu gronu, bo co jedna to ciekawsza pod wieloma względami osoba. W drugiej części zamieszczę parę zdjęć, tym bardziej że przynajmniej kilka osób rozpoznasz, choć poddani zostaliśmy upiększającemu wpływowi czasu, jak ktoś z poczuciem sympatycznego humoru zauważył. A teraz zacznę od grafiki, dzieła Zuzi, tegorocznej maturzystki, jedynaczki mojego siostrzeńca, czyli córki Izabeli i Zbysława, a on z kolei jest synem Zabłockich, Janiny i Romualda.

 

Zapowiedziałem w poprzednim liście, że w dalszym ciągu będę próbował jakoś uporządkować grono duchownych, które ma w swym duchowym biogramie lata spędzone w naszej Betanii i z niej udawali się  pojedynczo do pierwszej  samodzielnej posługi pastorskiej. Kiedy wspomnę konkretne osoby, nie będę miał na uwadze miejsca ich urodzenia, nawrócenia, czy wcześniejszą aktywność, lecz fakt podjęcia po raz pierwszy urzędu pastora. I jeszcze jedno. W powyższym zarysie graficznym naszego kraju pojawiają się nazwy miast i dyskretne trzy strzałki ze Szczecina, prowadzoną one mniej do konkretnych miast, a bardziej wskazują kierunki. A skoro żyjemy w dobie szerokiego dostępu do informacji biograficznych, ograniczać się będę do zwięzłych, bardzo osobistych refleksji.

Najpierw miałem zamiar wskazać całą ósemkę, która służyła lub służy w naszym kraju. Doszedłem jednak do wniosku, że byłby to zbyt długi list, mimo mej skrótowości. Podzieliłem zatem to grono na dwie grupy i w tej epistole ograniczę się do trzech osób, które są już w Domu Ojca (to nawiązanie do tytułu książki prezb. Piotra Karela). Zatem ad rem. Zachęcam do spojrzenia na północ, bo do Gryfic wyjechał pastor Henryk Zagrodnik. Był z nami przez kilka lat (przyszedł od luteran), by na początku lat siedemdziesiątych przeprowadzić się do wskazanego miasta, które stało się miejscem jego życia i służby. Zaczynał od punktu misyjnego z nabożeństwami w swym mieszkaniu, potem był zbór z siedzibą w zaadaptowanym na cele religijne domu. Służył aż do emerytury, przygotowując i emitując również audycje radiowe.

Niech teraz Twój wzrok powędruje wzdłuż granicy zachodniej na południe, do Zgorzelca. Nie ma już z nami pastora Ryszarda Piórki, który służył zborowi w tym mieście. Był sporo ode mnie młodszy. Kojarzę go przede  wszystkim jako uczestnika spotkań młodzieżowych, które prowadziłem jako lider młodzieżowy. Oczywiście, znałem chyba całą jego rodzinę, a jeszcze lepiej jego teściów, a mianowicie, Salomeę i Stefana Lewandowskich, bo Grażyna, ich młodsza córka, została żoną Ryszarda. Stefan był kaznodzieją, wieloletnim członkiem przywództwa zborowego, a jego nazwisko jeszcze się pojawi w odsłonie pastorów, którzy służą lub służyli w zborach wokół Szczecina (nie ma ich teraz na mapce). Niestety, Ryszard był właścicielem firmy pozyskującej drewno i zginął w trakcie pracy.

I przed nami trzecia osoba. Zapraszam zatem do Betanii Katowice, w której służył pastor Marian Dwulat, prezbiter, pastor senior. Wspominam go z sentymentem, nie tylko dlatego, że przez pewien czas byliśmy sąsiadami. Mieszkał wówczas w akademiku (studiował ekonomię na Politechnice Szczecińskiej), a ja w Hotelu Asystenta (oficjalna nazwa). Sporo rozmawialiśmy na różne tematy. Miał piękną, wrażliwą osobowość. Kiedy kończył studia, pytałem go o wymarzone przyszłe miejsce zamieszkania. Był z natury ekologiczny, jak ktoś określił, więc pojawiało się Trójmiasto, a nawet odległy Białystok. Miłość swe zasady ma, więc zaprowadziła go do Katowic. Poznał Lillianę Karel, córkę Lidii i Ferdynanda, założył rodzinę i włączył się różnorodną posługę duchową. Prezb. Ferdynand, dziś senior mający za sobą 100 lat, jest założycielem zboru zielonoświątkowego, który dość szybko usytuował  się w czołówce pod względem wielkości. Miał on dwóch najbliższych współpracowników, a mianowicie, pastora Ryszarda Wołkiewicza (dziś  seniora) i właśnie pastora Mariana, swego zięcia, który jest już w Domu Ojca. Budowali nie tylko Kościół, ale wznieśli też piękny obiekt sakralny, czyli kościół z małej litery.

A teraz na zakończenie trzy zdjęcia z piątkowego spotkania. Dwa z widokiem ogólnym, a na środkowym prezb. Stefan Archutowski (nasz szef) z Wandą, swą małżonką, która w tym dniu miała swe urodziny.

Wybrana Pani! Patrząc na tych, którzy nam usługiwali, cieszmy się, że dobrą walkę stoczyli, bieg ukończyli, wiarę zachowali a wcześniej wielu doprowadzili do osobistej wiary. (por. 2 Tm 4,7).

Pokój Tobie! Zachęcajmy się wzajemnie do wytrwałości, abyśmy wypełniając wolę Bożą , dostąpili tego, co On i nam obiecał. (por. Hbr 10, 36).

bp senior Mieczysław