18 lutego 2024

Listy do Wybranej Pani - List Sto Siedemdziesiąty Drugi

W ostatnią sobotę odbyło się w Gdyni nabożeństwo pożegnalne prezb. Józefa Bałuczyńskiego. W związku z tym napisałem i z wyprzedzeniem wysłałem na adres Jego Rodziny: Poprzez słowo pisane chcę pożegnać śp. prezbitera Józefa Bałuczyńskiego, mego Przyjaciela. Zazwyczaj przypominałem w takich sytuacjach, że życie nasze trwa lat siedemdziesiąt, a gdy sił nie brakuje, lat osiemdziesiąt, dodając jednocześnie, że gdy ktoś tę granicę przekracza, otrzymuje niejako premię od Pana Boga. Gdzieś przeczytałem, co oczywiste, że dawcą życia jest Bóg, natomiast sędziwością obdarza On tylko wybranych, jak w tym przypadku, bo granicę 100 lat przekraczają nieliczni.

 



Pastor Józef, mój Przyjaciel, a tym samym słowem mnie określał, miał pragnienie, co wielokrotnie wypowiadał, abym oddał Mu ostatnią posługę poprzez osobistą obecność. Wręcz oczekiwał na mą wiążącą deklarację. Odpowiadałem zazwyczaj, że nigdy nie wiadomo, kto z nas pierwszy zakończy ziemską pielgrzymkę. Podkreślałem ponadto, że zbliżając się do osiemdziesiątki i zmagając się z ograniczeniami zdrowotnymi, mimo ogromnego pragnienia, nie mogę wyrazić takiego zapewnienia.

Kiedy pragnę ogarnąć życie śp. Józefa, prezbitera, pastora, kaznodziei, ewangelisty, duszpasterza (a tę listę można poszerzać), to chcę  podkreślić za Apokalipsą (14,13), że błogosławieni są umierający w Panu, bo odpoczną od swych trudów, a w tej drodze towarzyszą im uczynki. Chcę jednak zauważyć, że ważne są też czyny wiary, które w różnych sferach pozostają na ziemi po naszym odejściu do wieczności. Życie prezbitera Józefa, mego Przyjaciela, było błogosławione w obydwu wymiarach. Dziękuję Przyjacielu.

Kiedy piszę ten tekst, przypomniała mi się zwrotka jednej pieśni: Z Bogiem, z Bogiem każda sprawa/, Tak mawiali starzy/, Kiedy wezwiesz tej pomocy/, Wszystko ci się darzy/. Ten ostatni czasownik jest już chyba archaiczny, a znaczy obdarowywać. Ta więź z Bogiem to charakterystyka całego życia i posługiwania pastora Józefa. W Jego biografię wpisane są wojny, wędrówki ludzi ze stron rodzinnych w nieznane. Przytoczę tylko dwie egzemplifikacje z dwóch różnych okresów. Bóg był z nim, gdy musiał wykopać grób przed rozstrzelaniem w czasie II wojny światowej. Został obdarowany pewnością, że będzie żył i dlatego nie kopał grobu, mimo że dwaj koledzy postąpili inaczej. Finał był taki, że cała trójka nie została rozstrzelana. Z Bogiem, z Bogiem każda sprawa! A druga, może mniej dramatyczna, z okresu, gdy Józef był pastorem Zboru w Szczecinku. Nie będę się wdawał w szczegóły, ale powiem, że w ciemną noc przywiózł pokaźną sumę pociągiem na zakup obiektu sakralnego we wspomnianym miasteczku. Kiedy dotarł do Słupska, miejsca swego zamieszkania, miał dylemat, czy iść dwa kilometry ciemnymi  ulicami, wtem przed dworcem pojawił się duży, nieznany pies, który dosłownie doprowadził Go pod właściwy adres. Z Bogiem, z Bogiem każda sprawa! A tak na marginesie. Autobiografia prezb. Józefa powinna być lekturą obowiązkową w każdym chrześcijańskim domu.

Prezb Józef Bałuczyńki, mój i nasz Przyjaciel: Dobrą walkę stoczył, bieg ukończył, wiarę ustrzegł, więc ma wieniec sprawiedliwości. Drogi Przyjacielu. Do zobaczenia w Domu Ojca.

Wybrana Pani! Przypomnijmy sobie Słowo: Bądź wierna(y) aż do śmierci, a dam ci koronę życia. (Ap 2, 10).

Pokój Tobie! Zanućmy sobie pieśń: Pokojem moim Bóg, pokojem mym.

bp senior Mieczysław