24 listopada 2023

Listy do Wybranej Pani - List Sto Sześćdziesiąty Dziewiąty

Miałem zupełnie inny plan, chciałem bowiem najpierw napisać o obchodach 500 -lecia Reformacji w moim mieście, a potem o 25 -leciu Zboru Betezda w Szczecinie, w których to uroczystościach z radością uczestniczyłem zarówno czynnie, jak i biernie, choć o obojętności, inercji trudno mówić. Jak wiesz ze swego doświadczenia, życie bywa wielokrotnie bogatsze, władcze i potrafi  zmienić najbardziej sprecyzowane plany. Mimo trudnych przeżyć z ostatnich dni, postanowiłem najpierw napisać o życiu i pogrzebie śp. Marii Brasewicz, najstarszej wiekiem i z najdłuższym okresem wiary, członkini naszego Kościoła.

Maria urodziła się 2 lutego 1929 r. na Ziemi Kieleckiej, a odeszła  do wieczności 9 listopada br. Możesz więc bez trudu obliczyć, ile miesięcy zabrakło Jej do 95. urodzin. W biogramie zawsze, a szczególnie w trakcie pogrzebu, podkreślamy fakt nawrócenia, narodzenia na nowo, czego zewnętrznym znakiem jest chrzest wiary. Interesują nas także okoliczności, które poprzedzają te fakty. Edward, mąż Marii, pracował wówczas w szczecińskim porcie, a jego kolegą w zakładzie był Jan Karpcow, jeden z pionierów Betanii (członek Rady Starszych w kadencji 1959 - 1962). Jan dzielił się swym świadectwem, niebawem obydwie rodziny się zaprzyjaźniły, a finałem był chrzest wiary 27 czerwca 1954 r. nie tylko Marii, ale i Edwarda (jej męża) oraz Jadwigi (żony Jana Karpcowa). I tak rozpoczęła się prawie 70 -letnia wierna, duchowa przygoda Marii z Bogiem. Znakiem przyjaźni wymienionych rodzin było zajmowanie obok siebie miejsc w kościelnej ławce, obraz ten jest ciągle żywy w mych wspomnieniach.

I jeszcze jeden fakt historyczny. Jak dotychczas jest to jedyny przypadek, że chrzcicielem był duchowny innego wyznania ewangelikalnego. Zazwyczaj tę posługę sprawował miejscowy prezbiter, a w tym przypadku Aleksander Rapanowicz, albo inni duchowni o tej randze z całego kraju, ale z naszego  Kościoła (np. Sergiusz Waszkiewicz, Teodor Maksymowicz).  Natomiast w tym przypadku chrzcił Łukasz Dziekuć-Malej, duchowny baptystyczny, zaproszony do tej posługi przez prezb. Aleksandra Rapanowicza. Nie sposób krótko opisać drogę życia, wiary i cierpienia wspomnianego sługi. Warto zajrzeć do Wikipedii albo do leksykonu duchownych baptystycznych autorstwa dra Andrzeja Seweryna, b. zwierzchnika Kościoła Chrześcijan Baptystów. Jedna z córek Łukasza (Lila?) mieszkała w tym czasie w Szczecinie i utrzymywała kontakt w naszą młodzieżą. Może też przyjmowała chrzest w tym dniu? Wymaga to dalszych poszukiwań, bo dotychczasowe nie przyniosły rozstrzygnięć. Jedno jest pewne - Aleksander Rapanowicz i Łukasz Dziekuć-Malej przyjaźnili się i stąd zaproszenie do chrzcielnej posługi. By zachęcić do zainteresowania się Łukaszem, dodam, że w 2004 r. jednej ulicy w Gdańsku nadano jego imię za zasługi dla Polaków i Żydów. Chrzcicielem Marii był prezb. Łukasz Dziekuć-Malej.

Maria, gdy sił fizycznych nie brakowało, zawsze uczestniczyła w pogrzebach. Kiedyś wyraziłem podziw z tego powodu. Z humorem odpowiedziała, że chce zapracować na swój pogrzeb. Byliśmy z Nią w tej ostatniej drodze, gdy posługę sprawował prezb. Dominik Jaworski, pastor Betanii, i diakon Tomasz Nowosad. Muszę koniecznie przywołać bardzo osobistą scenę. Kiedy wszedłem do głównej kaplicy Cmentarza Centralnego, pochyliłem się we wdzięcznej zadumie przed Jej trumną i nim usiadłem z przodu, podeszła do mnie Teresa Milewicz, córka Marii, i dwóch albo trzech mężczyzn. Z wielkim wzruszeniem dziękowali za obecność. Chyba po raz pierwszy spotkałem się z taką reakcją na początku. Tajemnica wyjaśniła się po zakończeniu posługi nad grobem. Maria, wiedząc o mych ograniczeniach zdrowotnych, bardzo pragnęła mego udziału w Jej ostatniej drodze. Stąd owa spontaniczność w kaplicy i późniejsze dopełnienie. Piękne słowa o mym kaznodziejstwie wyraził wnuczek Marii, który okazało się bywał z Babcią na nabożeństwach, ale ich treść niech pozostanie naszą tajemnicą,

Wybrana Pani! Długi okres życia i wiary Marii, bo dobry bój bojowała, biegu dokonała, wiarę zachowała, niech będzie  naszą zachętą w drodze do wieńca sprawiedliwości. (2 Tym 4, 7- 8).

Pokój Tobie! Naszym pokojem jest Bóg, więc chcemy być wierni do końca, by otrzymać koronę życia. (por. Ap 2, 10 -12).

bp senior Mieczysław