7 września 2023

Listy do Wybranej Pani - List Sto Sześćdziesiąty Szósty

Jeszcze brzmią w mej pamięci słowa z ostatniej krótkiej rozmowy z Urszulą Fochtman, gdy w trzecią niedzielę maja staliśmy w kolejce, by poprzez imienne głosowanie powołać Radę Starszych na kolejną, czteroletnią kadencję, a Waldemara Kozaka na prezbitera i pastora pomocniczego. Wyraziła wtedy wręcz zaskoczenie, że Bogusia, jej starsza o półtora roku siostra, tak niespodziewanie odeszła do wieczności, mimo że nie zmagała się z jakąkolwiek chorobą. Jak dodała, z trudem radziła sobie z powstałą pustką. Mówiła to Urszula, która od pewnego czasu próbowała przezwyciężyć wyniszczającą chorobę. Wspominam Bogusię i Urszulę, rodzone siostry, nasze współwyznawczynie, bo je znałaś, wszak pochodziły z naszej grupy młodzieżowej, a przez swój śpiew i przygotowanie muzyczne miały liczniejszy krąg znajomych w całym Kościele.

 


Nabożeństwo żałobne w głównej kaplicy Cmentarza Centralnego w naszym mieście prowadził prezb. Dominik Jaworski, pastor Betanii, w asyście diakona Tomasza Nowosada. Wśród duchownych dostrzegłem też prezb. Waldemara Kozaka, pastora pomocniczego, prezb. Henryka Kowalińskiego, pastora Betezdy Szczecin, a skoro zauważyłem, to i ja byłem w tym gronie. Jak wiesz, ze względu na czasowy limit i nie tylko, liturgia jest precyzyjna, ale zazwyczaj nie brakuje w niej zwięzłego biogramu. Z niego wszyscy dowiedzieli się, że śp. Urszula Fochtman urodziła się 11 października 1950 roku, a odeszła do wieczności 29 sierpnia bieżącego roku, pożegnała więc nas w 73. roku swego życia. Pastor powiedział tak (a jego tekstem się posiłkuję): I są to daty, które będą widniały, które będą wypisane w miejscu Jej pochówku. Ale jest jeszcze jedna data, bardzo ważna data w jej życiu. Jest to data zapisana w Bożych księgach. To data zapisana w Księdze Życia, do której wpisane są, przez samego Boga, imiona tych, którzy zawierzyli w swoim życiu Jezusowi - imiona tych, którzy przyjęli osobiście ofiarę dokonaną za każdego z nas na krzyżu Golgoty.

Ta data, ta trzecia data, to 26 sierpnia 1967 roku, kiedy Urszula, wtedy 17 -letnia dziewczyna, po nawróceniu i publicznym wyznaniu Pana Jezusa swym Zbawicielem, przyjęła chrzest  wiary udzielony przez prezb. Aleksandra Rapanowicza, wieloletniego pastora Betanii, mego - jak doskonale wiesz -  poprzednika w posłudze pastorskiej. Nie muszę pisać Tobie o symbolice chrztu, bo masz to za sobą i też od wczesnej młodości. Jak powiedział pastor Dominik: Urszula podjęła decyzję, żeby przez całe życie iść za Bogiem i Jemu służyć. Złożonej wtedy Bogu, 56 lat temu, obietnicy dotrzymała do końca swoich dni. Kto bowiem narodził się na nowo otrzymuje w darze nie śmierć, lecz życie wieczne. 

Urszula miała przywilej wychowywać się w wierzącym domu, bowiem jej rodzice, Janina i Ignacy, przyjęli chrzest wiary 6 grudnia 1959 roku w poprzedniej siedzibie Zboru przy ul. Stoisława. Prowadzili oni otwarty dom. Ojciec był organistą, dyrygentem chóru, niebawem został kaznodzieją. W ich domu były spotkania młodzieżowe, a nawet przez rok zajęcia katechetyczne, bo grupa młodych była za młoda, by dołączyć do starszej młodzieży, a za stara do dzieciaków, o czym piszę  z humorem jako uczestnik tychże spotkań.

Rodzice troszczyli się o edukację muzyczną także Urszuli. Możesz przypomnieć sobie to, co napisałem o Bogusi. Po swym tacie zasiadała za organami w Kościele, prowadziła przez pewien czas chór, była członkinią Cantate Domino, z którym usługiwała w kraju i poza jego granicami. Podobnie rzecz się miała z pracą zawodową. Wykształcenie muzyczne szybko zostało dostrzeżone. Urszula, już jako ceniony nauczyciel, mogła mieć bardzo wymierny wpływ na kształcenie kolejnych pokoleń muzyków zdobywających wykształcenie na poziomie szkoły średniej i wyższej.

I już na koniec, by list nie był zbyt długi. Była matką Artura, którego samodzielnie wychowywała i którego otaczała niecodzienną miłością. Czyniła to zawsze, a szczególnie w jego najtrudniejszych momentach życia i doświadczeniach. Była to miłość mądra i troskliwa, czego jednym z efektów jest fakt, że i on podąża drogą świadomej wiary potwierdzonej chrztem. Miałem bowiem przywilej ochrzcić go 24 czerwca 2001 roku w naszej Betanii. Ta miłość nie pozostała bez odzewu zawsze, a szczególnie wówczas, gdy Urszula toczyła bój z chorobą. Doświadczała wtedy wzruszającej opieki. Artur zawiesił aktywność zawodową, mimo że realizowany projekt był w końcowej fazie, bo chciał być przy matce cały czas. Można więc metaforycznie powiedzieć, że odeszła do wieczności na rękach swego syna.

Wybrana Pani! W końcówce biogramu pojawiło się Słowo, które i teraz chcę powtórzyć: I otrze wszelką łzę z oczu ich, i śmierci już nie będzie, ani smutku, ani krzyku, ani mozołu już nie będzie; albowiem pierwsze rzeczy przeminęły. (Ap 21, 4).

Pokój Tobie! A Pawłowy hymn o miłości kończy się Słowem: Teraz więc pozostaje wiara, nadzieja i miłość, te trzy; lecz z nich największa jest miłość. (1Kor 13, 13).

bp senior Mieczysław