27 marca 2023

Listy do Wybranej Pani - List Sto Pięćdziesiąty Dziewiąty

Niestety, nie udało mi się napisać w drugiej połowie grudnia, choć miałem taki zamiar. Złożyło się na to wiele przyczyn, a główna z nich związana była z przygotowaniami do świąt. W tygodniu poprzedzającym moje Szwagrostwo (Helena i Edward) wyjechało do Szwecji, bo tam  miało spędzić przeszło tydzień w kompletnym gronie rodzinnym (cztery córki z rodzinami). W tej sytuacji Danusia udała się do Stargardu, by opiekować się Tatą, który 17 grudnia skończył 93 lata, a że wcześniej 3 tygodnie spędził w szpitalu, bo trzeba było usunąć kamienie żółciowe, więc był osłabiony i nie było mowy o jego świątecznym przemieszczaniu, że tak to określę. Zatem miejscem świątecznych spotkań był ich dom, do którego dotarłem z potrawami przygotowanymi na miejscu, bo znam wszystkie nasze kuchenne zakamarki. Nie narzekam, wszak to moje hobby, chociaż z wiekiem upewniam się, iż kucharz to ciężka profesja. By nie było wątpliwości, Tata ma się dobrze i w ostatnią niedzielę był nawet na nabożeństwie. 

 

O czym chciałem napisać? Miałem zamiar, a teraz go realizuję, nawiązać do mej (naszej) wizyty 13 listopada w gryfińskim Zborze. Wybacz, że dopiero teraz wysyłam. Sygnalizowałem pastorowi (Leszek Dziadkowiec), że nie potrzebuję dużo czasu, ale w praktyce stało się inaczej, bowiem opanowały mnie wspomnienia, wszak jest to pierwszy Zbór powołany w trakcie mej dość długiej posługi pastorskiej. I o nich trochę słów.

Opisywałem szczegółowo, jakie trudności trzeba było pokonać, by nabyć obecną siedzibę Zboru. Nie wystarczyło uzgodnić transakcję z właścicielami domu. Rozstrzygająca była decyzja odpowiednich władz o rezygnacji z prawa pierwokupu, co w przypadku zakupu na cele sakralne zazwyczaj nie miało miejsca. Nie będę używał wielkich słów, ale cały czas towarzyszyły nam intencje modlitewne. Jakże wielkie było moje zaskoczenie, gdy przygotowywałem się do rozmowy z dr. Henrykiem Kołodziejkiem w tej sprawie, a on zatelefonował do mnie i wręcz podyktował treść pisma, która ułatwiała mu podjęcie przychylnej dla nas decyzji. Dopiero później dowiedziałem się o szczegółach, które opisałem w mej książce, więc teraz nie będę powtarzał. Wtedy była euforia i świadomość nadprzyrodzonej ingerencji, zresztą nie tylko wówczas.

Umowa kupna - sprzedaży zawarta z właścicielami (Ludwik i Zofia Osiccy) stanowiła, że drugą, ostatnią ratę uiszczę po roku od momentu przekazania i użytkowania domu. Problem polegał na tym, że  nie miałem pieniędzy. I właśnie wtedy zaczęły docierać dary ze Szwecji w postaci Biblii Tysiąclecia. Parafie katolickie chętnie nabywały i kolportowały te Biblie, a w tym gronie była też gryfińska Parafia NMP  z proboszczem i siostrami zakonnymi. Można więc z pewną przesadą powiedzieć, że to grono umożliwiło mi wywiązanie się z zobowiązań. Jakże miłe i niecodzienne było spotkanie z ówczesnym ks. kanonikiem Bronisławem Kozłowskim, późniejszym prałatem, który pojawił się na pogrzebie Władysława Kopczyńskiego i na moją prośbę wygłosił okolicznościowe przesłanie. Moje zaskoczenie było tym większe, bo w pierwszej chwili myślałem, że ktoś nie dopilnował godziny pogrzebu i nasza posługa koliduje z identyczną katolicką uroczystością. Szybko się wyjaśniło, że Władysław też zajmował się kolportażem na ten cel.

I jeszcze jedna nie domknięta do końca kwestia. Przez lata myślałem o wyjątkowej przychylności poprzednich właścicieli. Najpierw zgodzili się na wynajęcie parteru, osobiście zajmując w tym czasie piętro. Potem zaaprobowali zapłatę ostatniej raty z roczną zwłoką. W ubiegłym roku zupełnie przypadkowo dowiedziałem się o ich dalszych rodzinnych powiązaniach z Michałem Kaczmarczykiem, wieloletnim kaznodzieją, przełożonym świnoujskiej Wspólnoty. Mam nadzieję, że uda się ustalić wszystkie okoliczności, bo w ten proces włączył się Daniel Berk, młodzieniec, który pracuje też nad fotograficzną kroniką gryfińskiego Zboru. Załączam cztery zdjęcia z mych zbiorów, inne pojawiły się w moich wcześniejszych listach.

Wybrana Pani! Były nie tylko wspomnienia. Podstawą kazania było Słowo: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście. (Mt 25,40).

Pokój Tobie! By wkroczyć w ten rok i nawiązać także do powyższego Słowa, chcę napisać, że 3 stycznia odwiedziłem z Danusią s. Zofię Waszkiewicz, która przebywa w prywatnym domu opieki w Lipianach. Co za radość ze spotkania! Zapewne pamiętasz, że na swe 80-lecie pragnęła po raz pierwszy polecieć samolotem, więc odbyliśmy lot do Warszawy i z powrotem mniej więcej trzy lata temu.

bp senior Mieczysław