28 marca 2023

Listy do Wybranej Pani - List Sto Sześćdziesiąty

Dość długo nie pisałem, a o powodach nie muszę mówić, bo doskonale wiesz. Chwyciłem teraz za pióro, co w naszych czasach jest metaforą, bo 23 lutego odeszła do wieczności (urodzona 7 kwietnia 1949 r.) Bogusia Jończyk z domu Fochtman, córka Janiny i Ignacego. Była z mojej, z naszej grupy młodzieżowej, a przez swą aktywność muzyczną miała liczne grono znajomych w całym kraju. Jak skonstruować to z konieczności wybiórcze wspomnienie, tym bardziej że nie słyszałem o Jej chorobie, a nagłe odejście nastąpiło po kilku dniach pobytu w szpitalu?


Bogusia pochodziła z muzycznej rodziny, ojciec był w naszej Betanii dyrygentem chóru, a przede wszystkim organistą, co oznaczało obecność na każdym nabożeństwie. Rodzice zatroszczyli się o edukację muzyczną swych dzieci. Bogusia ukończyła Szkołę Muzyczną I stopnia w Szczecinie, a potem kontynuowała kształcenie w klasie fletu poprzecznego w Liceum Muzycznym w Poznaniu. W 1984 roku, mając własną rodzinę i pracując zawodowo, podjęła zaoczne studia w Wyższej Szkole Muzycznej w Poznaniu, które ukończyła pięć lat później w tytułem magistra.

Bogusia kochała muzykę i śpiew. Po średniej szkole pracowała jako nauczycielka muzyki w Tanowie, Stargardzie i Szczecinie. Pani Izabela Kniaź, Prezes Szczecińskiego Towarzystwa Kształcenia Artystycznego, na pogrzebie powiedziała m.in. tak: Pani Bogusława była wieloletnim pracownikiem Społecznych Szkół Muzycznych. Była dyrektorką tychże szkół w latach 1998 - 2004, a nauczycielem przedmiotów muzycznych do końca swoich dni (... ). Największą  radością nauczycieli są ich uczniowie. I dziś są z Tobą Twoi uczniowie. Ci obecni i ci starsi, którzy już dawno opuścili nasze szkolne mury. Chcą Ci wyrazić wdzięczność za wspólnie spędzony czas i za to, że dzięki Tobie stali się mądrzejsi i lepsi. To, kim dzisiaj są, zawdzięczają także Tobie.

Bogusława jako dziecko i nastolatka uczęszczała do Betanii, uczestnicząc w jej duszpasterskich troskach o każdą grupę wiekową. Podczas ewangelizacji jako 16-latka wyznała Pana Jezusa swym Zbawicielem i niebawem przyjęła chrzest wiary, będąc zanurzona w zborowym baptysterium przez prezb. Sergiusza Waszkiewicza, jednego z duchowych przywódców polskich zielonoświątkowców. Od 1965 roku można oglądać na zborowych zdjęciach młodą Bogusię aktywną przede wszystkim przez śpiew i grę na instrumentach. Była też katechetką. Można ją zobaczyć, a szczególnie usłyszeć jej głos, w filmie telewizyjnym "W imię Ducha" nagranym i emitowanym przez Telewizję Polską w 1983 roku, a obecnie dostępnym na Facebooku.

W lipcu 1972 roku Bogusia wyszła za mąż za Pawła. Stała się matką trojga dzieci: Edyty, Mateusza i Alicji. Skoro w tym wspomnieniu pojawia się jak refren muzyka, to chcę koniecznie podkreślić, że dzieci, taka to pałeczka pokoleń, są uzdolnione muzycznie i w tej dziedzinie wyedukowane. W ich rodzinnym domu nie brakowało muzyki i pieśni. Chcę koniecznie napisać, że Bogusia wraz z innymi, których można zobaczyć na fotografii, założyła w 1975 roku i nim kierowała zespół wokalny Cantate Domino. Występował on w różnych denominacjach w Polsce i poza jej granicami. Kiedy wspólnie z Piotrem Karelem, wtedy jeszcze studentem teologii, a dziś pastorem  seniorem w Kołobrzegu, zorganizowaliśmy w 1976 i 1977 roku w Warszawie przeglądy kościelnych Zespołów Wokalno-Instrumentalnych, i chociaż oficjalnie nie podawaliśmy zajętych miejsc, Cantate Domino sytuowało się w czołówce, by nie mówić o  pierwszym miejscu. Najlepiej iść z śpiewem przez świat - jak mówią słowa pewnej pieśni - choć mogą na drodze pojawić się głazy i wyboje.


Ze względów zdrowotnych nie mogłem uczestniczyć w pogrzebie, pożegnanie poprowadził prezb. Henryk Kowaliński, pastor Betezdy Szczecin. Była moja Danusia a ze Stargardu przyjechała Magdalena, nasza córka, która wcześniej nie mówiła o planowanym udziale. W pewnej chwili stwierdziła: Nie mogłam nie uczestniczyć, ponieważ śpiewałam w chórze dziecięcym, który założyła Bogusia i nim dyrygowała. Chór ten śpiewał w Niemczech i Szwecji, a z krajowych koncertów zapamiętałem Warszawę, bo we wstępie powiedziałem, że chcę tę usługę potraktować jako zachętę, by coś podobnego powstało w Zborze Stołecznym. Kiedy dziś patrzę na ich dziecięce poczynania w tej dziedzinie, to serce rośnie, choć może nikt tych słów już nie pamięta.

Wspomniana Pani Prezes publicznie powiedziała: Żegnamy Bogusię, naszą koleżankę z pracy. Zapamiętamy Cię jako człowieka życzliwego, mądrego, ciepłego i wrażliwego. Bogusiu będziesz w naszej Pamięci i we wspomnieniach. A pastor Henryk w biogramie dodał: Bogusia przez swoje dzieci była określana jako ciepła, kochająca, troskliwa, słuchająca i zamartwiająca się nie tylko o swoją rodzinę. Wielokrotnie poświęcała się rodzinie i innym, często zapominając o sobie. Od siebie powiem,  a o tym doskonale wiesz, że Bogusi dziękuję za kilkadziesiąt wspólnych lat w naszej Betanii, pozostaje więc w mej (naszej) pamięci i historii.

Wybrana Pani! Przypomnijmy sobie Słowo: Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie. (Flp 4,13).

Pokój Tobie! A Bóg nasz zaspokoi wszelką potrzebę naszą według bogactwa swego w chwale, w Chrystusie Jezusie. Bogu zaś i Ojcu naszemu niechaj będzie chwała na wieki wieków. Amen. (por. Flp 4,19-20).

bp senior Mieczysław