24 marca 2022

Listy do Wybranej Pani - List Sto Czterdziesty Piąty

Jak widzisz, nie czekam na Twą reakcję, bo chcę nareszcie nawiązać do noworocznego przesłania Biskupa naszego Kościoła, w którym m.in. zachęcał do otoczenia szczególną opieką małych zborów. W mojej analizie stanu Kościoła w 2006 roku, o czym wspomniałem poprzednio, dodając jednocześnie, że nie jest ona profesjonalna, znajduje się osiemnaście małych wspólnot. Kiedy teraz patrzę na ten wykaz, to tym bardziej dostrzegam konieczność zasygnalizowanej troski. Niektóre z nich przestały istnieć, inne z kolei nie odnotowały znaczącego rozwoju, choć nie dysponuję aktualnymi informacjami. Z nadzieją na Twoje zainteresowanie podzielę się uwagami o początkach dwóch Zborów, a mianowicie, Stargardu i Gryfina. 

 


Zacznę od Stargardu, tym bardziej że w środę, 9 marca, odbyło się we wznoszonym obiekcie pierwsze nabożeństwo (niebawem uroczyste otwarcie). Na dwa fakty pragnę zwrócić uwagę, a że wcześniej kilka zdjęć zamieściłem, dziś ograniczę się tylko do fotek z Gryfina.. Zbór stargardzki powstał zaraz po II wojnie światowej. I miał samodzielny status zgodny z obowiązującymi przepisami państwowymi i kościelnymi. Gdy we wrześniu 1950 roku, a ten fakt jest już powszechnie znany, bo dotyczył całego kraju, nastąpiła trzyletnia przerwa w oficjalnej działalności (aresztowanie kaznodziejów, zamknięcie kaplic). Kiedy ona minęła, Zbór uzyskał ponownie samodzielny status w Zjednoczonym Kościele Ewangelicznym, w którym znalazło się pięć niezależnie dotąd pracujących wyznań. Chociaż miał wskazane przed chwilą usytuowanie, potrzebował szczególnie pomocy kaznodziejskiej. Tę troskę przejęły na siebie dwa wtedy wiodące Zbory, a mianowicie, przede wszystkim Szczecin i częściowo Łobez. Ustalano w różnych gremiach grafik wizyt i posług. I takie to były początki. A drugi fakt? Pojawiła się po latach konieczność i możliwość nabycia nowej siedziby Zboru przy ulicy Robotniczej. Szkopuł polegał na tym, że Zbór nie dysponował odpowiednimi środkami. Z pomocą przyszła Betania Szczecin, która formalnie przekazała pokaźną sumę z adnotacją, że jest to pożyczka, którą należy zwrócić, gdy pojawią się takie możliwości. Postąpiliśmy w pewnym stopniu zgodnie ze Słowem: Rzuć swój chleb na powierzchnię wody, a zobaczysz, że po wielu dniach go odnajdziesz. (Koh 11,1). I przez kilkadziesiąt lat obydwie strony nie wracały do tej kwestii. W ubiegłym roku, jak pisałem, główna sponsorka budowy nowego obiektu złożyła ofiarę na rzecz Betanii, nie znając powyższej historii, z oprocentowaniem co najmniej trzystu procent. 

Pora na Gryfino i w tym przypadku inaczej rozłożę akcenty. Pojawi się więcej nazwisk, by te osoby na świadectwo w ten sposób utrwalić. Jest to pierwszy Zbór powstały w czasie mej posługi pastorskiej, Kiedyś w kazaniu do gryfińskich słuchaczy, powiedziałem tak: Możecie mieć wielu nauczycieli w Chrystusie, ale ojców niewielu, ( por.1Kor 4,15), przypisując sobie nieskromnie ojcostwo. Najpierw był to nasz punkt misyjny w mieszkaniu Marii i Władysława Kopczyńskich. Dość szybko wynajęliśmy parter obecnej siedziby Zboru z nadzieją wykupienia całej nieruchomości. Na początku 1986 roku punkt misyjny został przekształcony w samodzielny Zbór, a o posługę pastorską poprosiliśmy prezb. Eugeniusza Pawłowskiego, doświadczonego sługę. Mimo że dojeżdżał ze Szczecina, z pełnym poświęceniem wykonywał swą misję.

Wynająć było łatwiej, kupić trudniej, tym bardziej że właściciele postanowili sprzedać ten wolno stojący budynek. I teraz o ofiarodawcach. Kupiliśmy obiekt w dwóch ratach. Na pierwszą ratę i opłatę notarialną środki zapewnił Józef Bochenek, Amerykanin polskiego pochodzenia, który w tym czasie często odwiedzał nasz kraj podróżując z Henrykiem Tołwińskim, zięciem Kopczyńskich. Zamieszczam jego zdjęcie wraz z instrumentem, na którym grał i śpiewał nie tylko w swym kraju, aby pozyskiwać w ten sposób środki na misję.

 


Drugą ratę należało zapłacić za rok, a pieniędzy nie było, ale na horyzoncie pojawił się Einar D. Carlsson z Jönköping (pierwszy z lewej, a Eugeniusz Pawłowski trzeci), który dostarczył Biblie Tysiąclecia. Mając przychylność w katolickich kręgach kościelnych, szybko uzyskałem potrzebne środki. A skoro o przychylności mowa, to chcę podkreślić, iż spotkałem się z nią również ze strony dra Henryka Kołodziejka, dyrektora wydziału wyznaniowego, który wręcz mi podyktował treść pisma, które umożliwiało mu rezygnację z prawa pierwokupu. Byś nie myślała, że inni tylko troszczyli o Gryfino, dodam ponadto, iż Betania Szczecin wyremontowała ścianę frontową obiektu i nie była to pożyczka, lecz w pełni dar. Pracę wykonał Mariusz Magierski, wierzący właściciel niedużej firmy budowlanej. 

Nie będę teraz wyłuszczać wniosków wynikających z powyższych faktów. Na pewno mam prawo oczekiwać, że bez trudu poradzisz sobie w swym autorskim podsumowaniu. Podkreślam, piszę o początkach, bo później też nie brakowało w różnych sferach miejscowych bohaterów wiary. Oto obecny widok obiektu.

 


Wybrana Pani! Gdy w tym kontekście czytam, by pamiętać o swoich przełożonych, którzy nam głosili Słowo Boga, to jestem zachęcony, do czego Ciebie zapraszam, ażeby to grono poszerzać o stwarzających ku temu publiczne warunki. 

Pokój Tobie! Apostoł Paweł powiedział w trakcie spotkania w Efezie: W tym wszystkim pokazałem wam, że tak pracując, należy wspierać słabszych [małych] i pamiętać na słowa Pana Jezusa, który sam powiedział: Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać. (Dz 20,35). 

bp senior Mieczysław