19 marca 2022

Listy do Wybranej Pani - List Sto Czterdziesty Czwarty

Zapewne spodziewasz się, że napiszę o agresji w Ukrainie, ale brak mi słów, by wyrazić swe oburzenie, oburzenie człowieka, który zawsze z wdzięcznością podkreślał przynależność do pokolenia, które znało wojny jedynie z opowiadań rodziców czy też z obowiązkowych lektur na różnych etapach edukacji. I choć przeszedłem do rezerwy w stopniu podporucznika (szkolenie wojskowe było obowiązkowe), zawsze te kwestie były mi obce. Może i dlatego, iż pierwszy obraz wojny utkwił mi w pamięci, gdy Mama w mym wczesnym dzieciństwie wielokrotnie opowiadała o sowieckim żołnierzu, by nie powiedzieć, chłopcu, który w 1920 roku, w odwrocie spod Warszawy, szedł z jakimś prymitywnym karabinkiem na sznurku, głodny, zmarznięty, wyczerpany i głośno rozpaczał: Mama, po coś mnie urodziła. I to zdanie pozostało mi na całe życie. Piszę o pierwszym obrazie, bo inne pojawiły się później, gdy mogłem dowiedzieć się o tym, że ludzie ludziom zgotowali ten los (odwołuję się do motta dobrze i Tobie znanej lektury).


 

Byś nie myślała jedynie o moim stanie emocjonalnym, dodam z satysfakcją, że mamy na granicy z Ukrainą, że tak ujmę, naszą rodzinną reprezentację. Służy tam Weronika, nasza kochana synowa, matka dwojga naszych wnucząt, oraz Jacek, równie kochany zięć, ojciec kolejnej naszej dwójki. Usługują tam już prawie dwa tygodnie w ramach polskiego OM-u. Wspomaga ich też Szczepan, kochany syn, mając na co dzień pod opieką dzieci w wieku szkolnym. Wspominam o tym i dlatego, że widzę porywające, powszechne poruszenie w naszych zborach, zamieniają się one w ośrodki pomocy pod każdym względem uchodźcom wojennym, nie zaniedbując oczywiście modlitwy i ją intensyfikując, oraz posługi Słowa Bożego. Jeśli miałbym o coś prosić, to apeluję o trwałe dokumentowanie tychże przedsięwzięć, by powstawał materiał umożliwiający potem całościowy opis i analizę. Piszę jako ten, który na starość ukochał słowo pisane oraz ubolewający, iż ta miłość pojawiła się tak późno. 

Zakończę ten wątek odwołaniem się do aktualnej lektury. Na moje lutowe urodziny otrzymałem w prezencie książkę Ziemia Obiecana Baracka Obamy, 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych, Tytuł, jak sugeruje pierwsze motto, został wzięty z afroamerykańskiej pieśni religijnej. Jest to opasły tom (prawie 900 stron), który w dobie błyskawicznego czytania tylko tytułów, jak to ktoś określił, nie stanowił zbytniej zachęty. Kiedy się przemogłem, z coraz większą pasją pochłaniałem wszystkie strony, tym bardziej że większość opisanych zdarzeń znałem z wcześniejszych przekazów prasowych. I w połowie tomu, gdy autor dzieli się refleksjami ze spotkania z pewnym rosyjskim dygnitarzem, pojawiają się słowa Aleksandra Sołżenicyna, dysydenckiego pisarza, że kłamstwo stało się nie tylko kategorią moralną, ale filarem państwa. A gdy przywołam wyrazy znaczeniowo odwrócone (niektórzy mówią już o potrzebie takiego słownika), które bez radości analizuję, to złowieszcze efekty kłamstwa są przerażające w każdej sytuacji i w każdym kraju. I takie moje słowne oburzenie. 

Miałem o czym innym pisać. Chciałem bowiem nawiązać do noworocznego przesłania naszego Biskupa, w którym m.in. zachęcał do pomocy mniejszym wspólnotom. Mam nadzieję, iż ten temat pojawi się w kolejnym liście, a zamieszczone zdjęcia są tego zwiastunem.

Wybrana Pani! Przypomnijmy Słowo: Dlatego odrzućcie kłamstwo i mówcie sobie nawzajem prawdę, bo jesteście członkami jednego ciała. (Ef 4,25 – BE).. 

Pokój Tobie! Realizujmy Słowo: Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem [obcym przybyszem] a przyjęliście mnie. (Mt 25,35).

bp senior Mieczysław