10 kwietnia 2021

Listy do Wybranej Pani - List Sto Trzydziesty Drugi

Wybacz, że ponownie zamieszczam to samo zdjęcie, zapowiedziałem bowiem, iż będę chciał  trochę więcej napisać o Jance Balabat (z domu Bobrel), która, jak to się powiada za poetą, powróciła na Ojczyzny łono. Poprzednio poprosiłem, byś przyjrzała się dzieciom ze szkółki niedzielnej i zauważyła w tym gronie przyszłych pastorów, kaznodziejów, a w gronie dziewczynek przyszłe nie tylko żony sług Pańskich. Nie będę publikował listy, ale gratuluję prawie  stuprocentowych efektów. Dziś zatem słów kilka o widocznej na fotografii Jance, ówczesnej nauczycielce szkółki niedzielnej, ekonomistce z wykształcenia. Niech pojawią się i słowa, i więcej fotek.

 


W ramach drugiej repatriacji (za Gomułki, jak mówiono) przyjechała w 1958 r. do naszego miasta, a że była nawróconą i ochrzczoną chrztem wiary (Mińsk 1957 r.), natychmiast została  członkinią naszego Kościoła. Pamiętam ją szczególnie z pierwszego okresu (moja średnia szkoła), bo potem wyjechałem na studia do Wrocławia. Ostatnio chyba kilkakrotnie na Facebooku pojawiło ujęcie uczestników kursu dla nauczycieli szkółek niedzielnych w Gdańsku z 1960 r. Z naszego Zboru utrwalone są trzy młode dziewczyny, a wśród nich Janka, wtedy Bobrel. Jeśli chcesz ją zauważyć, to spójrz na wyraźne ujęcie twarzy w przedostatnim rzędzie na czwartym miejscu od lewej (za nią dwie osoby z niepełnymi obrazami twarzy). Wspominając ten fakt, nawiązuję do grona szczecińskich szkółkowiczów i Janki, ich nauczycielki.

 Była naszą członkinią do maja 1971 r., wtedy bowiem wyjechała do USA, by wyjść za mąż. Kilkakrotnie odwiedzała nasze miasto, tym bardziej że rodzice stali się członkami Kościoła. Szczególnie zapamiętałem jej ostatnią wizytę przed powrotem na stałe do kraju, o czym za chwilę. Był to chyba rok 2005. Mogliśmy ją gościć przez kilka dni w naszym domu, odbyliśmy sentymentalną wędrówkę do bliskich miejsc (Niebuszewo – miejsce zamieszkania oraz pracy – Podjuchy, Dąbie). Potem odwiozłem ją do Stargardu, do dalszej, ale bliskiej rodziny (rodzice już nie żyli). Najbardziej utrwaliłem sobie wizytę u Janki i Romana Zabłockich. Janka, moja siostra, była  jej najbliższą przyjaciółką od chwili repatriacji aż do momentu wyjazdu do USA, choć gdy założyła rodzinę i pojawiły się dzieci, kontakty nie mogły być tak intensywne. Dwie ich córeczki, dziś pastorowe, są na zdjęciu szkółkowiczów z Janką jako nauczycielką. 

 I jeszcze jedno. Janka Bałabat wdowa, postanowiła po półwieczu wrócić do kraju. Opuściła więc Kalifornię i pod koniec marca zamieszkała w Stargardzie wśród dalszej rodziny, ale bliskiej, jak określiłem przed chwilą. Ciągle jest pełna zapału i twórczych pomysłów. Takie oto me wspomnienia o Jance Balabat, nauczycielce ze szkółkowego zdjęcia.

Wybrana Pani! Jak miło słyszeć od szkółkowiczów słowa szacunku i wdzięczności za Słowo głoszone w ich  dzieciństwie. Usługiwała drugim tym darem łaski, jaki otrzymała jako dobra szafarka łaski Bożej. (por, 1 P 4,10).

Pokój Tobie! Niech (jej i nam) towarzyszy nadal łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa w naszych  poczynaniach. (por. 1Ts 4, 28).

bp senior Mieczysław