25 sierpnia 2020

Listy do Wybranej Pani - List Sto Dwunasty

Minęły upalne dni utrudniające również moje godzinne marsze wzdłuż odcinka Płoni, rzeczki przepływającej przez Dąbie (jak wiesz – to urocza dzielnica Szczecina) oraz skrajem lasu, paralelnie do torów kolejowych prowadzących m.in. do Świnoujścia. Szczególnie w trakcie pokonywania drugiego odcinka rodzi się we mnie nowy wiersz, wszak motyw pociągu nie jest mi obcy od zarania. Mówiąc żartobliwie, na urodziny na pewno zaproszę! A teraz przejdę do reakcji na Twój list. Cieszę się, że trochę posłuchałaś i poczytałaś o książce prof. Tadeusza J. Zielińskiego Rozdział kościoła i państwa. Dzięki temu wiesz, jak dotrzeć do odpowiedniego działu Wydawnictwa Naukowego Semper. Nie musisz mnie przekonywać, że nawet najbardziej wnikliwe  recenzje nie są w stanie zastąpić osobistej lektury.

Zgadzam się z Tobą w stu procentach, że zachęty do przeczytania tej książki  nie trzeba zawężać do grona pastorów, jak napisałem. Skoro już na tym etapie dochodzisz do takiego wniosku, to lektura na pewno zdecydowanie wzmocni Twe przekonanie.  Kiedy np. przeczytałem o drenażu finansowym, to fragment ostatniego rozdziału, od razu pojawiło się w pamięci jedno konkretne zdarzenie.  W mojej ostatniej książce mój rozmówca przywołuje anonimowego Henryka, który chętnie zapoznawał go z nieformalnymi, mało znanymi grupkami. Dotarł z nim do takiego nieustabilizowanego grona, które spotykało się w klubie  w Dąbiu. Nie będę przytaczać refleksji Eugeniusza, mego rozmówcy, bo są utrwalone w książce. Dlaczego o tym wspominam? Było w tym gronie małżeństwo, które zostało tak zmanipulowane, a szczególnie żona, że właśnie żona pobierała kredyty, które w całości przekazywała swemu liderowi. On wszystko załatwiał, ona tylko podpisywała w banku. Gdy po pewnym czasie poprosiła o spotkanie ze mną, byłem przerażony, bo nie wiedziała, ile kredytów i na jaką sumę pobrała. Osobnik ów przestał bawić się w „kościół” i wyjechał z naszego kraju. A owa żona spłacała kredyty i nie wiem, czy po tylu latach ma to już poza sobą. Nie przytaczam szczegółów owej manipulacji, swoistego drenażu finansowego, bo byłabyś wręcz przerażona.   

A teraz do kolejnego, ciągle żywego Twego pytania. Niestety, nie jestem jeszcze gotowy, by odnieść się do aktywności wielu osób w przekazie Ewangelii online, choć nie z powodów merytorycznych, lecz z delikatności duszpasterskiej. Dziś chcę jedynie odnotować tekst prezb. Arkadiusza Krzywodajcia na Facebooku, na który Danusia zwróciła moją uwagę. Arek, tym zdrobnieniem się podpisał, jest członkiem ścisłego kierownictwa Kościoła, pastorem Zboru w Wodzisławiu Śląskim. Korzystał z urlopowego okresu i postanowił popatrzeć na kilka internetowych transmisji niedzielnych nabożeństw. W swych spostrzeżeniach jest wręcz onieśmielony, bo nie chce nikogo zniechęcić, chociaż nie podaje szczegółów swego oglądu. Zatem ograniczę się do jednego segmentu noszącego tytuł Wygląd ma znaczenie. Pisze tak (skoro to cytat, nie wprowadzam drobnych poprawek): Osobiście wierzę, że dla Boga nasz ubiór nie ma znaczenia. Jednak ubiór jest częścią czy to naszej lokalnej czy krajowej kultury i norm społecznych. W kraju takim jak nasz niedzielne nabożeństwo jest świętem, celebrowaniem zmartwychwstaniem naszego Pana. Wiem, że nasz mózg przyzwyczaja się do pewnych form nie zauważając ich mankamentów. Dlatego z boku widać lepiej. Ktoś postronny szybciej wyłapie ułomności, co może skutkować udoskonaleniem tego, co robimy. Jest pora letnia i zauważyłem od wielu lat nasi kościelni usługujący kochają występy w krótkich spodenkach, klapkach, koszulkach na ramiączkach. Jak to napisać, aby nie obrazić. Krótkie spodenki pasują doskonale do letnich eskapad harcerzy, ale na scenie w kościele, są przejawem braku gustu i dobrego smaku. Żyjemy w czasach strojów „casualowych” i tego się trzymajmy. Elegancki luz zawsze jest bezpieczny i taktowny. Jednak moda wakacyjna to chyba krok w złym kierunku. Nasz strój może przeszkadzać naszym widzom w odbiorze jakże ważnych treści, które chcemy zakomunikować niech nasz zbyt swobodny i czasami nawet niechlujny ubiór nie będą przeszkodą. Dodam tylko, że podobnemu zagadnieniu poświęciłem felieton W czym do ludzi w numerze majowym Chrześcijanina w 1976 roku. Podpisałem go inicjałami mego pseudonimu Saturnin Lotta. 

 


 

(Zamieszczam zdjęcie z I Ogólnopolskiego Przeglądu Zespołów Wokalno-Instrumentalnych, który wraz z Piotrem Karelem zorganizowaliśmy czterdzieści cztery lata temu. Na fotografii zespół Sela z Opola. Szczegóły proszę odnaleźć na łamach m. Chrześcijanin (1976, nr 10, s.20-23).  A może niektóre osoby rozpoznasz? Dziś grupa jest rozsiana po całym świecie).

Wybrana Pani! Przypomnijmy sobie słowa, które Apostoł Paweł wypowiedział przed Agrypą: Lecz głosiłem najpierw tym, którzy są w Damaszku, potem w Jerozolimie i po całej krainie judzkiej, i poganom, aby się opamiętali i nawrócili się do Boga i spełniali uczynki godne opamiętania. (Dz 26,20).

Pokój Tobie! A w sercach naszych niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też powołani jesteśmy w jednym ciele, a bądźmy wdzięczni (por. Kol 3,15), czego i Tobie, i sobie życzę.

bp senior Mieczysław