10 lutego 2020

Listy do Wybranej Pani - List Dziewięćdziesiąty Szósty

W pierwszym tygodniu tego miesiąca, a dokładnie 5 lutego,  pożegnałem śp. Tadeusza Nabiałczyka, który odszedł do wieczności cztery dni wcześniej w 68 roku swej pielgrzymki. Każda śmierć, gdy idzie o konkretną chwilę, jest niespodzianką, a tym bardziej kiedy następuje przez zawał serca. Pięć lat temu Tadeusz  przeszedł zabieg na otwartym sercu i miał żywe świadectwo, że darowane mu zostało drugie życie na tej ziemi, czego dawał wyraz  w rozmowach i przeprowadzonym przeze mnie wywiadzie. Były to dramatyczne i błyskawiczne Trzy dni (to tytuł rozmowy), że zdecydowana większość domowników wiary dowiedziała się o tym po operacji. Otrzymał wtedy drugie życie, a teraz przeszedł do życia wiecznego. Nie tylko dlatego, że Go nie znałaś – pozwól na kilka refleksji, niektóre z nich przywołałem w pożegnalnej homilii.

W mej długiej posłudze dopiero po raz drugi podstawę rozważania stanowiło Słowo z Apokalipsy św. Jana (14,13)  – przeczytaj, proszę. Chciałem bowiem pokazać drogę Tadeusza do osobistej wiary, do życia w przekonania, że czy żyjemy, czy umieramy Pańscy jesteśmy. Wychował się w nominalnym chrześcijańskim domu, ale gdy Karolina, matka, nawróciła się w 1969 roku, Pismo Święte zagościło w ich domu, nastąpił zatem nowy okres, czyli m.in. udział w nabożeństwach. Nie zapomnę –  to było moje pierwsze tego typu przeżycie – kiedy przerwałem kazanie i nie patrząc w jego stronę, a zgromadzonych było około 250 osób, powiedziałem mniej więcej tak: Nie myśl, co za tobą, myśl o tym, co  piękne przed tobą w Chrystusie. Wróciłem do wiodącego tematu, a po zakończeniu żegnałem przy drzwiach uczestników nabożeństwa. Podszedł Tadeusz i powiedział: To zdanie było do mnie. Odpowiedziałem: Wiedziałem o tym w chwili wypowiadania. Niebawem Tadeusz wraz z żoną przyjął chrzest wiary 11 grudnia 1988 roku i rozpoczął swą piękną drogę z Bogiem.

Przywołałem też werset z Apokalipsy, aby pokazać, jak w chrześcijańskim życiu dochodzi do wspaniałej symbiozy wiary i wypływających z niej uczynków. Tadeusz przez kilkanaście lat pracował w miejskim przedsiębiorstwie, ale coraz silniejsze było pragnienie, by być na swoim. W okresie przełomu w naszym kraju postanowił zrealizować swe marzenie. Zaczynał skromnie, ale mądrze. Gdy inni nic trwałego nie zbudowali, on każdą zarobioną złotówkę inwestował. Można stwierdzić, a to publicznie powiedziałem, że był przykładem protestanckiego podejścia do pracy jako służby Bożej. Dziś jego firma usług samochodowych jest duża i stabilna, a w tłumie żegnających było bardzo wielu jego klientów.

Apostoł Paweł pisze: A jeśli kto o swoich, zwłaszcza o domowników nie ma starania, ten zaparł się wiary i jest gorszy od niewierzącego. (1 Tm,5,8). Tadeusz stworzył rodzinną firmę, zabezpieczył swoje dzieci solidnie, ponadprzeciętnie. Troszczył się też o Kościół, był zawsze wraz ze swą żoną w pierwszej grupie, gdy trzeba było obiekt sakralny remontować, czy prowadzić przedświąteczną akcję charytatywną skierowaną do uboższych. Wspierał misjonarzy, a jego ostatnia ofiara, o której wiem, bo był w tej dziedzinie bardzo dyskretny, złożona została w listopadzie na rozbudowę obiektu sakralnego w Policach.

I jeszcze jedno. W 1995 roku byliśmy razem w Izraelu. Tadeusz był jednym z moim sponsorów, w Jerozolimie odbywała Światowa Konferencja Zielonoświątkowa. Gdy siedzieliśmy nad Jeziorem Galilejskim, a był to w zasadzie pierwszy dalszy jego wyjazd, nie wliczając krótkich wypadów do Niemiec, Tadeusz powiedział mniej więcej tak: Jak więcej zarobię, będę potem podróżował po świecie. Poradziłem, aby nie odkładał na później, ale jeśli ma fundusze, czynił to teraz. Miałem ogromną satysfakcję, gdy Tadeusz z żoną systematycznie podróżował po świecie. Pieśń Gdy na ten świat spoglądam wielki Boże była jego hymnem, bo podziwiał piękno stworzonego przez Boga świata, i wyrażał dziękczynienia za środki, które mógł na ten cel przeznaczyć.

Załączam zdjęcie mego autorstwa. Rok 1995, za chwilę popłyniemy z Tyberiady do Kafarnaum. Tadeusz na pierwszym planie, pierwszy z prawej.


Wybrana Pani! Homilię zakończyłem wyznaniem Pawła Apostoła , kierując to Słowo do Tadeusza przy zachowaniu właściwych proporcji: Dobrą walkę stoczyłeś, bieg ukończyłeś, wiarę zachowałeś. (2Tm 4,7 – BE).

Pokój Tobie! Nie zakończę harcerskim pozdrowieniem, lecz Słowem: Czuwajmy więc, bo nie wiemy, którego dnia Pan nasz przyjdzie ( por. Mt 24,42) albo kiedy zakończymy nasz bieg. A jednak dodam: Czuwaj, a asekuracyjnie podkreślę, że mam na myśli znaną Ci pieśń.

bp senior Mieczysław