17 lutego 2020

Listy do Wybranej Pani - List Dziewięćdziesiąty Siódmy

Na początku lutego, a konkretnie w drugim dniu, ofiarowałem komuś moją autobiografię, w której umieściłem dedykację, i gdy z lewej strony mego autografu umieściłem datę, przeżyłem olśnienie, bo mogłem zauważyć niecodzienność zapisu. Pojawiły się bowiem cztery zera i także cztery dwójki (02.02.2020). Od razu myśl moja powędrowała dalej, bo uświadomiłem sobie, że za kilkanaście dni pojawi się  podobna równowaga między identycznymi cyframi (20.02.2020).  Wręcz automatycznie chciałem dodać jeszcze jedną dwójkę, ale naruszona zostałaby wskazana symetria. Zadam więc Tobie retoryczne pytanie, a mianowicie, która data jest mi najbliższa? I choć kilka tematów (w tym i te przez Ciebie zasygnalizowane) niczym owoce nabierają we mnie dojrzałego blasku, pozostawię je na później.
                                                             
Akurat cztery lata temu minęła mi siedemdziesiątka, a miała ona szczególny wydźwięk chociażby dlatego, że w pierwszym dniu kolejnego roku życia (akurat 21 lutego była niedziela) złożyłem po kilkudziesięciu latach posługi urząd pastora. Moment ten utrzymywałem w dyskrecji, był on niespodzianką, choć mogłem dostrzec mniej lub bardziej zauważalne u niektórych przebieranie nogami, jak to niekiedy z humorem określamy. Ponadto nasze dzieci przygotowały uroczysty obiad z tej okazji, a również zatroszczyły się o życzenia, które w różnej formie były odtwarzane w ówczesną sobotę. Przymierzam się, by tę uroczystość dokładnie opisać, zatem dziś tylko wyimki.

W oczach wielu uchodzę za człowieka nadzwyczaj poważnego, co nie ma w pełni potwierdzenia w moim postrzeganiu samego siebie. Niech więc dziś przemówią cztery zdjęcia z tej uroczystości mające również wymowę humorystyczną. Słów zatem nie będzie za dużo.


Tak wyglądałem cztery lata temu w uroczystym okolicznościowym kapeluszu - dzieło Izy, małżonki mojego siostrzeńca. Długo się opierałem przed jego założeniem, ale się poddałem zniewolony przekonywającą perswazją.


Moi wnukowie, Ruben i Franek, zapatrzeni w kapelusz i zapewne nie tęskniący za siedemdziesiątką.


Coś ze słodkości. Mężczyźni, Jacek (zięć) i Szczepan (syn), wnoszą okolicznościowy tort. Nie powiem, był  duży i bardzo dobry.


Czytam moje wiersze. Byłem zapatrzony w tekst. Fotografia zdradza, że tylko Helena, moja szwagierka, słuchała z zainteresowaniem. To również szczypta humoru.

I takie to moje fotograficzne wspomnienia w zdążaniu do 20.02. 2020.

Wybrana Pani! Mój Tata lubił śpiewać pieśń Młodości moja byłaś tak cudna i zawsze się wzruszał, czego jako nastolatek zupełnie nie rozumiałem. Dziś tej pieśni nie śpiewam, bo nie śpiewamy, choć nostalgia zapewne by mi też towarzyszyła. Warto dodać, że w tym utworze jest też radość z powodu, że w młodym wieku poznałem Cię, to znaczy Zbawcę.

Pokój Tobie! Pokój z Tobą. Pozdrawiają Cię przyjaciele. Pozdrów imiennie przyjaciół (3 J,15) i to niezależnie od wieku.

bp senior Mieczysław