8 listopada 2019

Listy do Wybranej Pani - List Osiemdziesiąty Dziewiąty

Jest mi miło, że moje listopadowe zwięzłe, wręcz sygnalne wspomnienia sprawiły Ci miłą niespodziankę. Jeśli nie wszystkich, to przynajmniej niektórych moich bohaterów wiary znałaś z młodości, a już na pewno Wielką Trójkę. Dziękuję też za pytanie, a w zasadzie postulat, by kilka słów poświęcić ich małżonkom. Ograniczę się tylko do s. Heleny Waszkiewicz, bo ja - redaktor naczelny m. Chrześcijanin - byłem pomysłodawcą i w przeważającym stopniu wykonawcą pierwszych wywiadów na jego łamach. Jeden z nich poświęciłem Helenie, żonie prezb. Sergiusza Waszkiewicza z Gdańska. Nadaliśmy mu  wspólnie tytuł Symbol mojego życia (1984, nr 3, s. 14-15). Jeśli się nic w mym podejściu się nie zmieni, wykorzystam Twą drugą sugestię w następnym liście.

Myślałem o tym, jak ubrać w słowa moje wspomnienia. Postanowiłem ostatecznie oddać Jej głos utrwalony w przywołanym tekście. Dodam tylko, że wtedy trzeba było przełamywać opory nie tylko w zespole redakcyjnym, bo obawiano się negatywnych reakcji czytelników ze względu na wywyższanie żyjących osób (jak to określano), a szczególnie kobiet. Nic z tego się nie zdarzyło, wywiady były przyjmowanie z dużą przychylnością i zainteresowaniem. Może od razu dodam, że nie z tego powodu posłużyłem się pseudonimem, bo odwagi w zasadzie nigdy mi nie brakowało.

Oto pierwszy fragment z dwustronicowego tekstu:

W 1954 roku byłam na Synodzie Kościoła. Pod wrażeniem piękna obiektu sakralnego na Lesznie w Warszawie postanowiłam wraz z innymi modlić się o kościół dla naszego Zboru. Rzecz była wręcz niemożliwa, ale faktem jest, że za cztery lata od tego momentu nastąpiło otwarcie obecnie użytkowanego obiektu. Przy odbudowie kaplicy wylałam dużo łez, ofiarowałam wiele godzin pracy. Uczestniczyłam wraz ze wszystkimi członkami naszej społeczności w każdym dniu odbudowy. I drugie przypomnienie. Przez trzynaście lat w okresie letnich wakacji organizowaliśmy kursy biblijno-umuzykalniające dla młodzieży z całej Polski. Zawsze byłam odpowiedzialna za stronę gospodarczą tych kursów. Mile wspominam goszczącą u nas młodzież i mam nadzieję, że ona także pamięta i serdecznie wspomina te spotkania, choć to już dzisiaj nie młodzież, lecz tatusiowie i mamusie przed czy po czterdziestce.

Dopytywana o tytułowy symbol życia – to druga część -  powiedziała m.in. tak:

Kiedy zmienił się zakres służby mojego męża, moja praca nie zmieniła się. W dalszym Ciągu przyjmowałam gości. Odwiedzający nasz dom, nasz Zbór nigdy nie byli głodni, chociaż były okresy w naszym życiu, iż dla rodziny brakowało. Kiedyś nawet pomyślałam sobie, żeby zebrać za jednym stołem wszystkich naszych gości. Sądzę, że jest to możliwe tylko w wyobraźni, ponieważ trudno byłoby zmieścić za jednym stołem 30 tysięcy gości, bo o takiej liczbie z przybliżeniu trzeba myśleć. Moje brzemię nie było ani słodkie, ani lekkie, ale jest ogromna radość i zadowolenie z tak przeżytego życia. Można więc zgodzić się z bratem, że gościnność – to symbol mojego życia. Cieszę się, że i w ten sposób mogłam służyć u boku mojego męża, sługi Chrystusa.

Wybrana Pani! Apostoł Paweł miał w pamięci Pryskę i Akwilę, swych współpracowników. (por. Rz 16,3-5), miejmy w pamięci z obłoku świadków Helenę i Sergiusza.

Pokój Tobie! Pozdrawiam Cię, pozdrów każdego świętego w Chrystusie Jezusie. (por. Flp 4, 21).

bp senior Mieczysław