Oto pierwszy fragment z dwustronicowego
tekstu:
W 1954 roku byłam na Synodzie Kościoła. Pod wrażeniem piękna obiektu
sakralnego na Lesznie w Warszawie postanowiłam wraz z innymi modlić się o
kościół dla naszego Zboru. Rzecz była wręcz niemożliwa, ale faktem jest, że za
cztery lata od tego momentu nastąpiło otwarcie obecnie użytkowanego obiektu.
Przy odbudowie kaplicy wylałam dużo łez, ofiarowałam wiele godzin pracy.
Uczestniczyłam wraz ze wszystkimi członkami naszej społeczności w każdym dniu
odbudowy. I drugie przypomnienie. Przez trzynaście lat w okresie letnich wakacji
organizowaliśmy kursy biblijno-umuzykalniające dla młodzieży z całej Polski.
Zawsze byłam odpowiedzialna za stronę gospodarczą tych kursów. Mile wspominam
goszczącą u nas młodzież i mam nadzieję, że ona także pamięta i serdecznie
wspomina te spotkania, choć to już dzisiaj nie młodzież, lecz tatusiowie i
mamusie przed czy po czterdziestce.
Dopytywana o tytułowy symbol życia – to
druga część - powiedziała m.in. tak:
Kiedy zmienił się zakres służby mojego męża, moja praca nie zmieniła
się. W dalszym Ciągu przyjmowałam gości. Odwiedzający nasz dom, nasz Zbór nigdy
nie byli głodni, chociaż były okresy w naszym życiu, iż dla rodziny brakowało.
Kiedyś nawet pomyślałam sobie, żeby zebrać za jednym stołem wszystkich naszych
gości. Sądzę, że jest to możliwe tylko w wyobraźni, ponieważ trudno byłoby
zmieścić za jednym stołem 30 tysięcy gości, bo o takiej liczbie z przybliżeniu
trzeba myśleć. Moje brzemię nie było ani słodkie, ani lekkie, ale jest ogromna
radość i zadowolenie z tak przeżytego życia. Można więc zgodzić się z bratem,
że gościnność – to symbol mojego życia. Cieszę się, że i w ten sposób mogłam
służyć u boku mojego męża, sługi Chrystusa.
Wybrana Pani! Apostoł Paweł miał w pamięci Pryskę i Akwilę, swych
współpracowników. (por. Rz 16,3-5), miejmy w pamięci z obłoku świadków Helenę i Sergiusza.
Pokój Tobie! Pozdrawiam Cię, pozdrów każdego świętego w Chrystusie
Jezusie. (por. Flp 4, 21).
bp senior Mieczysław