24 lipca 2019

Listy do Wybranej Pani - List Siedemdziesiąty Ósmy

Zupełnie nie spodziewałem się, że wzbudzi Twe żywe zainteresowanie zapowiedź ewentualnego opisu związków zielonoświątkowców z metodystami w czasie II wojny światowej oraz w okresie nie tylko powojennym, o czym poprzednio nieśmiało wspomniałem. Natomiast nie dziwię się zupełnie, iż zrobiło na Tobie ogromne wrażenie sformułowanie ks. J. Wesleya o pięciu zawsze otwartych kanałach łaski Ducha Świętego. Jeśli je przytoczyłem, to także znak mej fascynacji całym referatem biskupa dra Edwarda Puśleckiego. A teraz druga wstępna myśl. Nie jestem w tej chwili w stanie zareagować na Twą sugestię, ażeby choć w części przytoczyć fragmenty korespondencji ze wspomnianym przed chwilą autorem. Na pewno byłaby to ciekawa pod wieloma względami lektura, ale muszę mieć zgodę na przekroczenie granicy  poufności, bo nie są to przecież listy otwarte. Wracam teraz do pierwszego zdania. Będzie to jednak tylko jeden sygnał wskazujący na potrzebę badań owych więzi. Gdyby zebrać wszystkie materiały, mogłaby powstać ciekawa praca licencjacka, a nawet magisterska.

Bez trudu mogę wymieć grono duchownych metodystycznych, którzy mieli albo mają korzenie zielonoświątkowe. Jak zauważasz, odwołuję się również do obecnego okresu, choć nie będę operował  nazwiskami. Zauważę tylko, iż bez wysiłku, wręcz automatycznie, pojawia się w mej pamięci pewien czynny pastor albo przynajmniej żona innego pastora (pomijam inne jego dostojne tytuły), którzy wywodzą się z zielonoświątkowego grona. A gdy idzie o przeszłość, to na mej liście są następujący księża: Adam Kuczma, Andrzej Kustodowicz, Eliasz Babieczko, Michał Podgórny, Sergiusz Winniczek, Wincenty Winniczek i Henryk Hukisz. Niektórych z nich zupełnie nie znałem, innych pobieżnie, kolejnych z dostojnych urzędów przez nich piastowanych, a ostatniego z tej listy dość dobrze, bo miał podobne z moimi korzenie. A mówiąc o dostojnych urzędach, mam na myśli przede wszystkim ks. bpa Adama Kuczmę (1924 – 2017), długoletniego zwierzchnika Kościoła, prezesa Polskiej Rady Ekumenicznej i wieloletniego dyrektora Szkoły Języka Angielskiego Metodystów w Warszawie.

Kiedy zmarł ks. Henryk Hukisz, ostatni z powyższej listy, w metodystycznym czasopiśmie pojawiło się miłe wspomnienie z elementami biograficznymi. Znalazło się tam trochę nieścisłości, więc je sprostowałem w liście do autora. Jeśli teraz niektóre kwestie powtórzę, to dlatego, by pokazać bogactwo różnorakich uwarunkowań mających wpływ na takie czy inne decyzje i zachęcić do badań.

Dostrzegając duchowy potencjał i pragnienie kształcenia, Zbór w Zofiowie Kościoła Chrześcijan Wiary Ewangelicznej (ówczesna historyczna nazwa zielonoświątkowców) w 1948 roku wysłał Henryka Hukisza do rocznej Szkoły Biblijnej Zjednoczonego Kościoła Ewangelicznego w Warszawie. Decydujący głos miał w tej kwestii  prezb. Sergiusz Waszkiewicz, autorytet jeszcze z terenów wschodnich II Rzeczypospolitej, o czym już wielokrotnie pisałem. Miejscowi przywódcy mogli nawet nie wiedzieć o takiej możliwości, bo Kościół Chrześcijan Wiary Ewangelicznej nie należał wtedy do ZKE. Przy ulicy Poznańskiej w stolicy znajdowała  się wspomniana szkoła i  zbór, z którymi przede wszystkim identyfikowali się wolni i ewangeliczni chrześcijanie. Kiedy ją ukończył, został następnie skierowany do Seminarium Teologicznego Kościoła Metodystycznego. Gdy  w 1952 r. stał się absolwentem, przywódcy zielonoświątkowi mieli za sobą pobyt w więzieniu (niektórzy jeszcze w nim przebywali), kaplice były w dalszym ciągu zamknięte, na liderów wywierano presję, by znaleźli się w strukturze ZKE. Były to konsekwencje aresztowania w całym kraju przywódców wspólnot ewangelikalnych, co też obecnie wnikliwie jest już opisane. W tej niepewnej sytuacji przede wszystkim prezb. Sergiusz Waszkiewicz zaakceptował  pragnienie Henryka Hukisza, by służyć w Kościele Metodystycznym, choć dość długo oczekiwano na jego powrót, co znam z autopsji, bo byłem świadkiem owych westchnień. Wiernie  przez całe życie służył w Kościele Metodystycznym w Gierzwałdzie koło Ostródy. Nie muszę Ci przypominać, że nie mam na myśli naszego Henryka Hukisza, prezbitera - był to jego stryj.

I tym razem zamieszczam zdjęcie, na którym jest bp dr Edward Puślecki, gość szczecińskich obchodów 200-lecia Towarzystwa Biblijnego w Polsce.


Wybrana Pani! Jeżeli będziesz chciała o tym poczytać, napiszę później parę słów o naszych zborach, które przez wiele lat pracowały w ramach Kościoła Metodystycznego.

Pokój Tobie! W tym pędzie, pędzie naszego życia, warto, jeśli nie zawsze, to przynajmniej niekiedy: Zachować też w pamięci [ Pamiętać] całą drogę, którą Pan, Bóg twój, Cię prowadził. Prowadził Kościół, prowadził swych wyznawców. ( por. Pwt 8, 2).

bp senior Mieczysław