29 maja 2019

Listy do Wybranej Pani - List Siedemdziesiąty Czwarty

Zapowiedziałem w ostatnim liście prawdopodobny powrót do tematu, który poruszamy od pewnego czasu. Nie sposób było z mej strony do niego nie wrócić, wszak nie są to teoretyczne dylematy, lecz Twe trudne doświadczenie. Nie jesteś przecież nowotną w wierze - nie wiem do końca, dlaczego to określenie lubię.- lecz masz za sobą kilkadziesiąt lat świadomego chrześcijaństwa. Zgadzam się w stu procentach, że rozwój  lokalnego Kościoła jest kwestią bardzo ważną, lecz nie może on polegać tylko na pozyskiwaniu nowych, z reguły młodych wyznawców Chrystusa Pana (jak podają statystki nawróceń w poszczególnych grupach wiekowych),  przy jednoczesnym zaniedbaniu duchowych potrzeb osób pielgrzymujących już od wielu lat. Gdy o tym piszę, od razu w mej pamięci pojawia się fragment z arcykapłańskiej modlitwy, kiedy Zbawiciel wyznaje: Dopóki byłem z nimi, strzegłem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem. Nikt z nich nie zginął, z wyjątkiem syna zatracenia. (J 17,12 – BE).  Dodam, że syn zatracenia otoczony był tę samą miłością, Mistrz go nie wypychał, że użyję Twego określenia, lecz on sam się wypchnął. Znając doskonale Twą inteligencję, posłużę się trzema obrazami, a resztę sobie dopowiesz.

Przypominam sobie nawrócenie pewnego mężczyzny, męża i ojca zdaje się czwórki dzieci. Odnośnie do dzieci nie mam pewności, bo wydarzenie miało miejsce na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Głośno było o tym w kilku miejscowościach, z których pochodzili członkowie Wspólnoty. Dla jego dalszej rodziny był to dyshonor, podobnie reagowali sąsiedzi i grono dotychczasowych przyjaciół. Kiedy więc wracał w pewną niedzielę do domu (do Zboru miał  dziesięć kilometrów, które pokonywał na rowerze), został zatrzymany przez szwagra, który postanowił ręcznie mu wytłumaczyć i zawrócić z błędnej, jak mniemał, drogi. Nie będę przywoływać szczegółów tego spotkania, chcę jednak podkreślić, że bycie innym w naszym społeczeństwie kosztuje. Trzeba płacących i w tym wymiarze cenę otaczać opieką, przygarniać, pomagać. Szwagier nie osiągnął celu, a ów mężczyzna był wiernym Chrystusowi  aż do śmierci, służąc później jako pastor w tej miejscowości oraz w dwóch miastach, do których potem został skierowany.

Kilka lat temu dotarła do mnie zwięzła, duchowa biografia człowieka, którego w jakimś stopniu znam od dość dawna. Gdzieś ona mi się zawieruszyła, więc sięgam tylko do pamięci, detale zatem mogą być nieprecyzyjne. Pojawiają się w niej podobne motywy, jak w obrazie przed chwilą naszkicowanym. Szczególnie zapamiętałem jego zmaganie, gdy zaraz po swym nawróceniu, a w tym mieście do tej pory nie było innych Kościołów, w wypadku motocyklowym zginął ktoś z jego rodziny. Nie wiem, czy był on nawrócony, ale pogrzeb prowadzili nasi duchowni. Bez trudu można sobie wyobrazić, jakie były, a były, nieprzychylne komentarze odnośnie do przyczyny tej śmierci. To wstęp, a finałem po kilkudziesięciu latach było jego wypchnięcie, mimo że założył wierzącą rodzinę, był kaznodzieją, miał kościelne stanowisko, które społecznie piastował w końcowej fazie z tytułem prezbitera. Po latach służby musiał szukać innej społeczności i ją znalazł. Nie oceniam przyczyn, bo ich do końca nie znam, ale opisuję fakt, który nie powinien mieć miejsca.

I obraz ostatni. W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku, wybacz mi te wszystkie wspomnienia, wygłosiłem kazanie, a ilustrację stanowiły zwięzłe informacje o zgubnym wpływie hałasu na cały nasz organizm. Pamiętam żywą reakcję dużo starszego ode mnie wiekiem współwyznawcy. Potem jeszcze więcej poczytałem sobie na ten temat. Dlatego też doskonale Cię rozumiem, bo nie tylko wiem o tym z opracowań, ale i z autopsji, bo odporność pod tym względem maleje wraz z wiekiem. Nie buduję się grobową ciszą, ale w nieporównywalnym stopniu hałasem, bo nie chcę w nim się zagubić i nie jest to kwestia gustu, lecz zjawisko somatyczne. Nie daj się wypchnąć, porozmawiaj z kimś, z kim trzeba porozmawiać.

Zamieszczam i tym razem zdjęcie. Umówiliśmy się, że nie musi ono być związane z tematem listu. A że sezon żeglarski rozpoczęty, zamieszczam zdjęcie z 2015 r. z nabożeństwa ekumenicznego na zakończenie Regat Bałtyckich. Prezbiterium usytuowano na ORP Toruń, a na nabrzeżu znalazły się krzesła dla uczestników nabożeństwa Słowa Bożego.


Wybrana Pani! W najbliższy piątek prowadzę studium Słowa Bożego. Jak już kiedyś pisałem, bardzo lubię tę formę. Będę mówił o ucisku, który pojawia się w wykazie Apostoła Pawła, gdy stawia nie tylko sobie pytanie: Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Zakończę siódmym punktem, apelem, byśmy innym nie sprawiali ucisku, bo w Filipii niektórzy sądzili, że wzmogą  ucisk Pawła więzów. (por. Flp 1,17)

Pokój Tobie!  Jezus Chrystus niech pocieszy serce Twe i utwierdzi Cię, nas, we wszelkim dobrym uczynku i w dobrym słowie. (por. 2Ts 2,17).

bp senior Mieczysław