28 stycznia 2019

Listy do Wybranej Pani - List Sześćdziesiąty Czwarty

W ubiegłym tygodniu miałem wygłosić dwa kazania, ale niespodziankę sprawił mi aparat artykulacyjny. Ujmuję to bez uszczegółowienia, a jeśli chcesz metaforycznego konkretu, to odsyłam do Księgi Koheleta (12,4). Z tego powodu musiałem odwołać wyjazd w poprzednią niedzielę do Poznania, a także środowe zwiastowanie w szczecińskim Karmelu. Uczestniczyłem jednak w tym nabożeństwie Słowa, realizując swoiste krótkie śluby publicznego milczenia, co szczególnie  zakomunikowałem w trakcie przekazywania znaku pokoju pustelnicy Miriam, która złożyła śluby wieczystego milczenia. Zawsze serdecznie się ściskamy, bo nic nie mówiąc, mówi wiele. Mieszka w domku na terenie Karmelu Miłości Miłosiernej. A skoro kazania miałem już gotowe, to pierwsze wysłałem pastorowi Piotrowi Wisełce z Poznania, a drugie wydrukowałem i osobiście przekazałem Siostrze Przełożonej opatrzone skromnymi różyczkami naszkicowanymi przez Danusię. Wiem, że lubisz czytać kazania, co jest ewenementem w naszych czasach. Postanowiłem zatem tekst umieścić w tym liście, pomijając jedynie wstęp.

                                                                  *
Dziś zachęcam, byśmy skupili naszą uwagę, zgodnie z programem Tygodnia Modlitwy, na wersecie 15 z ostatniego rozdziału Ewangelii wg św. Marka.

Zmartwychwstały Pan Jezus skierował apel, prosił, dał polecenie swoim uczniom - powtórzmy raz jeszcze: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Ten - jak powiadamy - Wielki Nakaz Misyjny u św. Mateusza brzmi tak: Idąc więc, czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, nauczając je zachowywać wszystko, co wam nakazałem. I ta Ewangelia kończy się zapewnieniem: A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do końca świata. Zresztą i w ujęciu św. Marka występuje dalszy ciąg: wiara, chrzest, zbawienie, towarzyszące znaki, bo tchnął na nich i powiedział: Weźcie Ducha Świętego. Zazwyczaj czytamy te teksty jednym tchem, linearnie, widząc w centrum Chrystusa Zmartwychwstałego, ludzi posłanych przez Zbawiciela i ludzi, do których On z misją nas posyła.

Zainspirowany zostałem przez autora dzisiejszej refleksji, a mam na myśli cały program Tygodnia, aby na nasz wiodący wiersz spojrzeć szerzej, jakby wyrwać go na chwilę z kontekstu. Kiedy czytamy w Księdze Rodzaju relację o stworzeniu świata, to zauważamy, że efekty sprawczego słowa Boga w każdym dniu były jakby samo zaskoczeniem samego Stwórcy. Określa je jako dobre, bo to słowo niczym refren pojawia się w tym tekście. Przykładowo: ziemia, morze, roślinność, mnóstwo żywych istot w powietrzu, w wodzie, na ziemi. A gdy stworzył mężczyznę i kobietę na swój obraz, wtedy pojawia się ocena bardzo dobra. Bóg zobaczył, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre. Niekiedy można było myśleć, a czasami mówić i słyszeć, że ta ocena pojawiła się ze względu tylko na człowieka. Nie, wszystko, co uczynił, było bardzo dobre. To znaczy całość, każda część tej całości. Oczywiście, usytuowanie człowieka jest wyjątkowe, a to przede wszystkim oznacza troskę, odpowiedzialność za to, nad czym ma władzę. Bóg, twórca życia, włączył człowieka do tego procesu, trzeba jednak pamiętać, że siłę życia możemy widzieć w najdrobniejszym stworzeniu. Nawet pojedynczy kwiatek wyrastający z gołej jakby skały jest tego pięknym dowodem.

Jak więc głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu? Gdy czytamy Księgę Proroka Izajasza o potomku Jessego - jedno z określeń Mesjasza, a my chrześcijanie wierzymy, że tym potomkiem jest Jezus Chrystus -  to jesteśmy ujęci obrazem królestwa pokoju, sprawiedliwym panowaniem. Oto jeden z nich: Wtedy wilk będzie przebywał w barankiem, lampart leżał razem z koźlęciem, cielę, młody lew i wół będą razem a mały chłopiec będzie je prowadził. (11,6).  Pojawia się tęsknota oraz przekonanie, iż to dopiero przyszłość, obraz eschatologiczny.
Ap. Paweł  (Rz 8) podkreśla, że nie tylko ludzie mający pierwsze plony Ducha (zaczątek Ducha), ale i stworzenie oczekuje z wytrwałością, z tęsknotą, ze wzdychaniem objawienia synów Boga. I to też eschatologia, przyszłość.

Powtórzmy, jak więc iść i głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu? Głosić Ewangelię ludziom, koronie Bożego stworzenia - jak się niekiedy określa - a oni nawróceni, wolni w Chrystusie, współpracownicy Boży, zmieniać będą świat we wszystkich możliwych dziedzinach. Dwie ilustracje:

Przypomniałem sobie nowelę Gustawa Morcinka Łysek z pokładu Idy, była to chyba kiedyś lektura obowiązkowa. Nie będę streszczać, choć z zachwytem można mówić o zrodzonej przyjaźni między koniem a górnikiem, górnikami z pokładu Idy, ich sposobami porozumiewania się w łatwiejszych i dramatycznych chwilach.

Ta pozycja odświeżyła mi udokumentowaną relację z przebudzenia walijskiego, które miało miejsce na samym początku dwudziestego wieku. Wtedy też konie służyły do transportu w kopalnianych podziemiach, kopalnianych szybach. Górnicy byli silni, bo tego wymagała praca, posługiwali się wulgarnym językiem nie tylko w stosunku do koni, to słownictwo ćwiczyli na powierzchni w domu i knajpie, nie szczędzili zwierzętom batów, bo często w ten sposób wyrażali swe frustracje. Gdy pojawiło się nawiedzenie Boże, gdy ci twardzi ludzie znaleźli się pod zbawczą mocą Ewangelii, gdy wyznawali Pana Jezusa swym Zbawicielem, zmieniał się m.in. ich język nie tylko wobec ludzi, ale także wobec zwierząt, a w tym przypadku koni. Na pewien okres zmalało nawet wydobycie węgla, bo konie nie rozumiały nowego języka, nie rozumiały nowych komend. Musiały się przestawić na nowy sposób komunikowania. Górnicy przyjęli Ewangelię i poprzez swe postępowanie głosili ją w kopalnianym świecie, głosili wszelkiemu stworzeniu, głosili swym współuczestnikom  w górniczym trudzie.
                                                               
Ilustracja krańcowo odmienna, niestety  prawdziwa. W pewnym dużym kraju azjatyckim władze w ramach wielkiego skoku postanowiły tępić szczególnie wróble, bo według nich wyjadały ziarno wrzucane do ziemi w czasie zasiewu. Miliony ludzi - chyba bez gratyfikacji pieniężnych, jedynie na hasło polityczne - zaczęły tępić te ptaki. Mam nawet w pamięci zdjęcia publikowane w prasie z tej akcji. Jaki był efekt? Pojawiła się m.in. szarańcza, znana nam z opisów biblijnych. Badacze podają, że było to preludium do klęski głodu, która pochłonęła od 20 - 40 milionów ludzi. Na szczęście w nieszczęściu trwała ona tylko i aż cztery lata. Działo się to bez Ewangelii, bez Ewangelii skierowanej do ludzi, bez Ewangelii kierującej spojrzeniem na cały przez Boga stworzony świat. By na końcu tej ilustracji pojawił się budujący element, chcę dodać, że obecnie w tym kraju poselstwo Ewangelii brzmi coraz donośnie, mówimy o przebudzeniu duchowym, myśląc o oficjalnym Kościele i jeszcze większym Kościele podziemnym. Kraj ten teraz zalicza się do potęg gospodarczych świata.
                                                                
Kończymy. Będziemy tęsknić eschatologicznie wraz z całym stworzeniem, bo To, czego oko nie ujrzało ani ucho nie usłyszało, ani co nie wstąpiło do serca człowieka, Bóg przygotował tym, którzy Go miłują. W tej tęsknocie nie będziemy bezczynni, skoro Chrystus Pan jest naszym Zbawicielem, skoro On nas posyła, pójdziemy z poselstwem Ewangelii, by wszyscy ludzie cenili wszelkie stworzenia, to znaczy, innych ludzi, a także lasy, ziemię, powietrze, rzeki, morza i wszystko, co je zamieszkuje. Amen.

                                                                  *
Wybrana Pani! Dziękuję, że dotrwałaś do końca. Jest to tym cenniejsze, że dziś dominuje oglądanie i  słuchanie. Pomijając formy przekazu, chcę zacytować Słowo: Kto jednak wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. (Mk 13,13, PE).

Pokój Tobie! Mając swój świat, którego przestrzeń się zwija: Idźmy w dalszym ciągu na cały dostępny nam świat i głośmy Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. (por. Mk 16,15, PE).

bp senior Mieczysław