18 grudnia 2018

Listy do Wybranej Pani - List Sześćdziesiąty

Nawiązując do poprzedniego listu i Twej miłej zachęty, chcę kontynuować me refleksje związane z 70-leciem bydgoskiego Zboru Betel. Dodam też, że kilkakrotnie już zapewniałem o mej gotowości do zamieszczania zdjęć, by i w ten sposób ożywić naszą korespondencję. Jeśli do tej pory nie było kolejnego przejścia do tego motywu, to przede wszystkim dlatego, że zamieszczana fotografia w przypadku udostępnienia automatycznie zajmowała miejsce graficznego tytułu. Szkoda mi było tego obrazu, tym bardziej iż jest on dziełem mej córki (najlepszej synowej i nie tylko dlatego, że jedynej). Dziś będzie inaczej, to znaczy, pojawi się foto, ale dopiero za chwilę.

Jestem w dalszym ciągu pod wrażeniem sobotniego koncertu chóru. Jestem wrażliwy na estetykę, więc delektowałem się nie tylko pięknym wykonawstwem, bogatym instrumentarium, ale i wyglądem. Wcześniej ten wątek pojawił się w naszych listach, jestem bowiem przekonany, że w naszych czasach abnegacji nie zwraca się na to uwagi. Trzeba jednak pamiętać, że również przez wygląd okazuje się szacunek temu, o kim się mówi i słuchaczom, odbiorcom. Badania naukowe z zakresu komunikacji językowej niezbicie przekonują, że przekaz niewerbalny nieporównywalnie dominuje nad słownym. Najlepiej jest, gdy między nimi dochodzi do harmonii. W tym kontekście chcę wyrazić zachwyt dla Piotra Ciarki i jego Małżonki (przepraszam, nie zapisałem imienia), którzy ubrani wizytowo, pięknie, dyskretnie, nie próbując dominować nad wykonawcami, prowadzili konferansjerkę. Od razu w mej pamięci pojawił się oksymoron: przygotowana improwizacja. Kiedy ma ona miejsce, jest panowanie nad słowami, nad czasem i … są radosne twarze (przekaz niewerbalny). Do tej pory w Internecie nie pojawiła się relacja, nie wiem też, czy koncert został utrwalony.

W niedzielne nabożeństwo, gdy realizowaliśmy punkt Wspomnienia i refleksje, w formule powitalnej zwróciłem się do Pana Marszałka, a dokładnie miałem na myśli wicemarszałka kujawsko-pomorskiego, którego, jak piszesz, mogłaś zobaczyć w internetowym przekazie. Dodam również, że w sobotnim koncercie uczestniczyła Pani Wiceprezydent Miasta Bydgoszcz. Jeśli o tym wspominam, to chcę podkreślić wdzięczność władzom samorządowym za udział, miłe słowa, upominki i wyróżnienia. Podkreślam również otwartość Zboru, jego autorytet w mieście, a taką pozycję buduje się latami. Cieszy fakt, że obecne przywództwo Zboru kontynuuje i pod tym względem dzieło swych poprzedników.

Choć wielokrotnie usługiwałem w tym Zborze, to nigdy do tej pory w formule powitalnej nie powiedziałem tak: Moja Rodzino i według rodowodu, i w Chrystusie, co z radością akcentuję. Miałem na myśli Helenę i Karola Rossów i kolejne ich dwa pokolenia. O naszych koligacjach już kiedyś pisałem, zapewne gdy wspominałem ich Złote Gody. Karol był prezbiterem naszego Kościoła, pastorem seniorem Zboru w Inowrocławiu, długoletnim starszym w bydgoskiej wspólnocie. Z radością można było obserwować wyrażaną wdzięczność dla ich całej rodziny za wkład w duchową budowę Zboru Betel. A w sobotę ich wnuczek Kuba, tegoroczny maturzysta, syn Izy i Tomasza, pięknie zaśpiewał pieśń solową na tle całego chóru. W niedzielę spotkaliśmy się u synowej i syna na kolacji i w poniedziałek rano udałem się w podróż powrotną do mego miasta. Nie miałem żadnego odczucia, że to nasze ostatnie spotkanie. Za cztery dni zostałem poinformowany, że Karol doznał udaru mózgu, a potem o jego śmierci 8 grudnia, w dniu 77. swoich urodzin. Miałem być na pogrzebie i wygłosić okolicznościowe kazanie, ale z powodów rodzinnych (Danusia opiekowała się rodzicami zbliżającymi się do dziewięćdziesiątki, bo brat wyjechał wraz z małżonką w tym czasie do Szwecji; w dniu planowanego wyjazdu zachorowała też moja wnuczka) musiałem odwołać moją obecność na pogrzebie.

A teraz zapowiedziane zdjęcia właśnie z Izraela. W ten sposób nawiązuję do końcówki mego poprzedniego listu. Mam nadzieję, że mię rozpoznasz, a para, która dziękczynnie odnawiała swe małżeństwo - to teraz dla Ciebie zagadka. Dodam, że to pastorska para: ojciec był, a brat jest pastorem. A więc do dzieła nawet w okresie przedświątecznym.


Wybrana Pani! Takie to nasze pielgrzymowanie i w radościach, i smutkach, ale z Chrystusem, bowiem czy żyjemy, czy umieramy należymy do Pana. (por. Rz 14,8 –PE).

Pokój Tobie! Otaczaj, otaczajmy, miłością swych najbliższych i wszystkich ludzi. I postępuj w miłości, jak Chrystus Cię umiłował…( por. Ef 5,2 – PE).

bp senior Mieczysław