22 października 2018

Listy do Wybranej Pani - List Pięćdziesiąty Czwarty

W ubiegłym tygodniu byłem na koncercie Tomasza Żółtki zorganizowanym przez szczecińskich ewangelików. Z owym wędrownym grajkiem - jak o sobie mówi zapewne w trakcie wszystkich muzycznych spotkań - w zachwycie spędziłem prawie dwie godziny w sympatycznym gronie. Tak się pięknie złożyło, że jego płyta Atrofia doczesności od wielu miesięcy towarzyszy mi na co dzień w trakcie krótkich i dłuższych podróży samochodem. Nie wiem nawet, czy ją gdzieś kupiłem czy też została mi podarowana. Jeśli ofiarowana, to niech darczyńca mi wybaczy, bo naprawdę nie mogę przywołać z pamięci żadnych szczegółów. Na pewno nie otrzymałem od Ciebie, bo wówczas o wszystkich detalach doskonale bym pamiętał. Dodam również, że po raz pierwszy mogłem zobaczyć i usłyszeć owego wędrownego grajka, a powtarzam to określenie, wszak bardzo mi się spodobało. Nie wiem, czy kiedykolwiek byłaś na jego koncercie, stąd chęć podzielenia się z Tobą moimi refleksjami.

Do tej pory znałem artystę tylko z fotografii  siedzącego z gitarą, w ciemnych okularach, z mikrofonem wręcz w ustach (to skromna metafora) umieszczonym na statywie wręcz przytłaczającym. Miałem wrażenie, że jest mężczyzną co najwyżej średniego wzrostu z tendencją do przybierania na wadze. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Zobaczyłem… (o kropkach napiszę za chwilę) pieśniarza wysokiego, przystojnego, wręcz szczupłego. Jeśli idzie o głos, nie było zaskoczenia, a powód już podałem. Nie bez przyczyny to podkreślam. Chcę bowiem zaakcentować, że w dobie coraz bardziej dominującej rzeczywistości wirtualnej nic nie zastąpi bezpośredniego kontaktu. Możesz tutaj przywołać różne sytuacje również związane ze służbą kaznodziejską, co zresztą sugerujesz w ostatnim liście. Ciesząc się w różnych form przekazu, z dostępności online, musimy pamiętać, że nic nie przekreśli bezpośredniości, bo w niej jest najmniej manipulacji, reżyserii, a najwięcej autentyczności.

Tomasz Żółtko jest nie tylko wędrownym grajkiem, ale i poetą, który przede wszystkim, a może jedynie, śpiewa swe poetyckie utwory. Chciałem napisać Ci, że jest wręcz mistrzem w łączeniu wykonywanych pieśni ze słowem wprowadzenia. Pamiętasz  naszą korespondencję o nieumiejętności wielu pieśniarzy w tej dziedzinie. Myślę, że mógłby nasz bohater poprowadzić seminarium na ten temat. Bez względu, czy mówił czy śpiewał, linearność była harmonijna. Była to po prostu poezja i mówiona, i śpiewana. No tak, nie każdy jest poetą, ale i w tej dziedzinie każdy może się rozwijać, o czym niech pamiętają wszyscy wykonawcy.

Po koncercie dotarł do mnie tomik Namolne drapanie się w duszę. Nie znałem do tej pory ani jednego zbioru poezji Tomasza Żółtki, choć wydał ich kilka. Zafascynowany koncertem już w ten sam wieczór zanurzyłem się w lekturę. Zacznę jednak od kropek. Natychmiast, od razu, zauważyłem, że kropka (dokładniej trzy kropki, a pomijam inne znaki pisarskie jak pytajnik czy wykrzyknik) odgrywa w jego wierszach ważną rolę, jest naznaczona semantycznie, znaczeniowo, ponad potrzebę zwykłej organizacji tekstu. Poza tym dominują długie utwory, które na swój użytek nazwałem poezją epicką. Bardziej do mnie przemawiają (nie jest to wartościowanie) utwory krótkie, ale widocznie trudniej je z różnych względów traktować jako teksty pieśni. Przesyłam jeden wiersz z tej grupy napisany przez autora w Krakowie 22 stycznia 2007 roku, pytając jednocześnie, czy taki prezent (tomik) Cię interesuje.

*       *       *       *

Znam kilku duchownych
Którzy
a w y z n a n i o w o
i    n i e s ł u ż b o w o
… kochają Chrystusa…

Piękni są!
Zazwyczaj ich szarża
niewysoka…

Wybrana Pani! Czytaj Psalmy, bo to poezja śpiewana. Choć zmieniają się okresy literackie, grupy poetyckie, one trwają, bo to utwory doniosłej wartości.

Pokój Tobie! Pozdrawiam Słowem: Zrzuć na Pana brzemię swoje, A On Cię podtrzyma! On nie dopuści, By na zawsze zachwiał się sprawiedliwy. (Ps 55,23)

bp senior Mieczysław