Mam pewność, choć nie sprawdziłem, że wysyłam najdłuższy
list. Myślałem o tym, aby moją laudację czy prefację, jak nazwałem, wygłoszoną
na pięknej uroczystości dziękczynnej dedykowanej Bogu i Pastorostwu Irenie i
Zdzisławowi Józefowiczom z Bydgoszczy, podzielić na dwie części. Nie
przekonałem nawet samego siebie i stąd linearny tekst mego przesłania.
Zaproszony przez Jubilatów, powiedziałem mniej więcej tak:
Czcigodny Bracie Prezbiterze z Małżonką i całą Rodziną,
moi Bracia w przełożeństwie i w posłudze zarówno Goście, jak
i miejscowi, Siostry i Bracia!
W związku ze wcześniejszym złożeniem przez prezb. Zdzisława
Józefowicza urzędu pastora, mam radość w czasie tej podniosłej uroczystości
wygłosić laudację, mowę pochwalną, a może bardziej prefację,
mowę dziękczynną, jeśli wolno mi się trzymać pierwotnego znaczenia tego słowa.
Proszę zatem wsłuchać się w moją
laudację i prefację – zgodnie ze Słowem, które uczy nas, by w parze z
wdzięcznością Bogu szedł szacunek, uznanie tym, „ którzy pracują - albo pracowali - wśród was” i „ są - albo
byli - przełożonymi waszymi w
Panu”(1Ts 5,12-13).
Z konieczności będzie to subiektywny i zwięźle przedstawiony
wybór. A skoro w naszym Kościele wszystkie urzędy składa się po przekroczeniu
siedemdziesięciu lat - co uważam za właściwe unormowanie - moja mowa pochwalna
i dziękczynna składać się będzie z siedmiu punktów.
1.„ Pamiętajcie o
swoich przełożonych, którzy wam głosili Słowo Boga” – pisze autor Listu do
Hebrajczyków. Chcemy zatem podziękować Bogu za wierzących rodziców prezbitera
seniora, wierzące rodzeństwo, za ojca kaznodzieję,
jednego z bliskich współpracowników lokalnego pastora.
Przywołujemy zatem z wdzięczną pamięcią prezb. Sergiusza Waszkiewicza, jednego z powojennych
duchowych przywódców zielonoświątkowców. To były wieloletni pastor w Gdańsku, a w tym zborze
i w tym czasie prezb.
Zdzisław spędził swe dzieciństwo i młodość. Tutaj się
nawrócił, tutaj przyjął chrzest wiary 23 lipca 1966 r. - jestem o 20 dni
starszy pod tym względem - udzielony
przez wymienionego duszpasterza, tutaj podjął decyzję o studiach w
Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, tutaj w 1967 roku już jako student -wygłosił
pierwsze kazanie.
W tym dziękczynieniu jest też zachęta, aby pamiętać nie
tylko o tych, których nie ma już wśród nas, ale także o żyjących ojcach wiary,
którzy głosili i głoszą nam Słowo Boga. Powtórzmy, wdzięczność Bogu idzie w
parze z wdzięcznością wobec Jego sług!
2. „ Ja i mój dom
będziemy służyć Panu” - deklaruje Jozue. Kiedy wspólnie z Ireną
z d. Pawłowską, z
małżeństwa Walentyny i prezb. Eugeniusza - pastor ( Stargard,
Gryfino), kaznodzieja i członek Rady Starszych Betanii Szczecin - założyli w
roku 1970 własną rodzinę, dane im zostało poznać dwa lata później smak
macierzyństwa i ojcostwa. W zakresie swej rodzicielskiej odpowiedzialności
wychowywali syna w nauce Pana. Dziś mamy razem w Wami ogromną radość, bo Wasz syn jest darem dla Kościoła.
Ukończył Chrześcijańską Akademię
Teologiczną - poszedł zatem w ślady ojca - jest doktorem teologii - poszedł
więc dalej - dziekanem Wyższej Szkoły Teologiczno- Społecznej, naszej
kościelnej wyższej uczelni, w mojej opinii - i nie tylko - jest najwybitniejszym teologiem naszego
Kościoła. Nie zamyka się w gabinecie, w swej krainie rozmyślań, ale jest
praktykującym kaznodzieją, autorem rozpraw naukowych i mówcą konferencyjnym.
Jeśli ktoś ma inne zdanie, nie ocenia, lecz inspiruje.
Dziękując Bogu i Wam, Dostojni Jubilaci, zachęcamy
wszystkich rodziców, aby wychowywali dzieci tak jak dla Pana.
3. „Potem usłyszałem
głos Pana, który mówił: Kogo mam posłać, kto pójdzie? Odpowiedziałem: Oto ja, jestem,
poślij mnie!” - podaje Księga Izajasza (6,8).
Prezb. Zdzisław należy do tej generacji sług, która nie
zwracała uwagi na trudności, lecz z gorącymi sercami, od młodości chciała służyć Bogu i
ludziom. Była wśród niej niepisana zasada - chyba wpojona przez ojców wiary -
żeby mieć świecki zawód, by umieć ( to za apostołem Pawłem) wyrabiać namioty
(Dz18,3).
W przypadku adresata mej
laudacji był to zawód elektryka ze
specjalnością technik kolejowej trakcji elektrycznej. Po zakończeniu studiów
teologicznych i w Bydgoszczy(1971-1974), i w Szczecinie, i po powrocie do
miasta nad Brdą, i na początku pastorostwa, czyli do końca 1981 roku, łączył
służbę kaznodziejską z pracą w swym świeckim zawodzie.
Kiedy na dwa lata( 1975-1977) znalazł się ze względów
rodzinnych i mieszkaniowych w Szczecinie, te umiejętności bardzo pomogły w utrzymaniu
rodziny, mimo że był to intensywny okres w służbie. 27 listopada 1975 roku
został bowiem duchownym również w świetle prawa państwowego, powierzono mu służbę
ewangelisty i kierownictwo punktu misyjnego zboru szczecińskiego w Barlinku. Systematycznie
głosił Słowo Boże, śpiewał wraz z małżonką w kościelnym zespole „Cantate Domino”,
był duszpasterzem szczecińskiej młodzieży.
Psalmista powiada(37,5): „ Powierz Panu drogę swoją, Zaufaj mu, a On wszystko dobrze uczyni”.
Te trudne lata, lata łączenia różnych obowiązków, Pan Bóg zamienił w dobro, bo
one dziś uchroniły go, uchroniły duchownych z tego pokolenia, od najniższej
emerytury.
4. „ Głoś Słowo,
nalegaj w porę i nie w porę, upominaj, pouczaj, zachęcaj, z całą cierpliwością,
ile razy nauczasz” - nakazuje Apostoł Paweł (2 Tm,4,2).
Jak opisać pół wieku kaznodziejstwa(1967 – 2017), jak ująć w
słowa 36 lat( 1981 – 2017) pasterzowania w jednym zborze? Czuję się wręcz bezradny, tym bardziej że mam za sobą prawie
identyczne okresy, ale i zachęcony, by
dziękować Bogu i prezb. Zdzisławowi za te lata.
Niech nam w tym pomoże statystyka, bo nie spotkałem do tej
pory tak systematycznego, uporządkowanego pastora. Prezbiter senior wygłosił
2207 kazań, w tym 1419 w Bydgoszczy, czyli w macierzystym zborze, udzielił 95
ślubów, z tego zboru wyszło 21 pastorów, ochrzcił chrztem wiary 482
katechumenów. Chcę zwrócić uwagę tylko na kaznodziejstwo i zauważyć, że większość kazań wygłoszona została w
macierzystym zborze, a to oznacza, że nie mogło być powtórek, lecz ciągle nowe
Słowo osobiście przeżywane i wygłoszone. Powtórzenie mogło się pojawić, gdy
usługiwał w zborach w naszym kraju czy też za granicą lub w innych Kościołach.
W tym dziękczynieniu Bogu i Pastorostwu zawarty jest apel do
każdego z nas: „ Prezbiterzy, którzy
dobrze sprawują swój urząd, powinni doznawać podwójnego szacunku, najbardziej
zaś ci, którzy się trudzą głoszeniem Słowa i nauczaniem”( 1Tm 5,17).
5. „ Czy nadszedł
czas, abyście mieszkali w domach wyłożonych płytami, podczas gdy ten Dom jest w
ruinie? - usłyszeli pytanie, a w zasadzie wezwanie do odbudowy świątyni,
domu Pana, namiestnik Judy i arcykapłan Był to głos Pana przekazany przez
proroka Aggeusza.
Nie wiem, w jakich okolicznościach powstał plan budowy
waszej świątyni - czy była to analiza
wynikająca z potrzeb, czy też inspiracja na wzór przywołanej.
Przeszliście niecodzienną pod tym względem drogę od Zduny, jak na co dzień
mówiliśmy, poprzez jakże funkcjonalny barak, tymczasową siedzibę, aż po ten
piękny obiekt sakralny.
Pozwólcie na dygresję.
Prezb. A. Rapanowicz - który odegrał ważną rolę zarówno w życiu pastorowej
Ireny, jak i pastora seniora podczas dwuletniego pobytu w Szczecinie,
inspirując go do posługi jak nikt do tego momentu - wizytę na ul. Zduny10 przed
1950 rokiem, w czasie prześladowań przede wszystkim duchownych, przypłacił
ośmiomiesięcznym więzieniem, bo nabył jedną pozycję wydaną przez Badaczy Pisma
Świętego, która – jak się później okazało – nie miała znaku cenzora.
Prezbiter senior jest więc postacią historyczną, bo we
wszystkich annałach będzie odnotowane, że ten obiekt sakralny powstał za jego
posługi. Dziękujemy wszystkim, którzy
pomagali, którzy współpracowali z nim i w tej dziedzinie.
W tym, co mówimy też zawarty jest apel do następcy, do
każdego w was, aby „ chwała tego Domu
była większa od obecnej” - jak prorokował Aggeusz - albo przynajmniej taka sama.
6. „ Jeśli ktoś
zabiega o urząd biskupa, pragnie tego, co dobre” - pisze Apostoł Paweł (1Tm
3,1).
Po ośmiu miesiącach
posługi pastorskiej prezb. Zdzisław został w 1981 roku ordynowany na
prezbitera, czyli uzyskał wszystkie uprawnienia duchownego naszego Kościoła.
Od tego więc momentu, nie zaniedbując macierzystego zboru,
był do dyspozycji całego Kościoła, gotów reprezentować go również w strukturach
ponadkościelnych.
Był cenionym wykładowcą WST ( 1982 – 2008) przez 26 lat,
przewodniczył oddziałowi Pomorsko- Kujawskiemu PRE. Należał do grona prezbiterów,
którzy zabiegali na piśmie
o powstanie naszego Kościoła w samodzielnej strukturze,
pełnił w I kadencji Kościoła zielonoświątkowego urząd prezbitera okręgu północnego,
a więc członka NRK, był w 1996 roku jednym z trzech kandydatów na prezbitera
naczelnego ( zrezygnował, gdy upewnił się, że urzędujący PN chce kontynuować
swą posługę), wreszcie w 2000 roku, gdy zostałem zwierzchnikiem Kościoła,
powołany został na jednego z moich zastępców. W naszej pierwszej kadencji, w
roku 2003, wybrano go na przewodniczącego Aliansu Ewangelicznego.
Co chciałbym z tego ośmioletniego okresu naszej współpracy
zaakcentować? O kadencję wcześniej
powierzono mu, widząc jego predyspozycje osobowościowe i teologiczne,
odpowiedzialność za zasady wiary, doktrynę Kościoła. Chrystus Pan i bracia
powierzyli nam troskę o Kościół, gdy przeżywał on pękniecie - i to nie nasze
określenie - pęknięcie doktrynalne, co z
kolei prowadziło do zachwiania wielu relacji braterskich. Po ośmiu latach, po dwóch
kadencjach, dzięki łasce Pana, mogliśmy przekazać naszym następcom Kościół bardziej
zintegrowany, co wymagało i modlitwy, i mądrych działań, i licznych trudnych
wojaży po niektórych częściach naszego kraju.
Dziękujemy Bogu i
Tobie, że „ starałeś się usilnie, aby
samemu stawać przed Bogiem jako wypróbowany i nienaganny pracownik, który
wiernie przekazuje Słowo prawdy”
- jak pisze
Apostoł Paweł (2Tm 2,15).
7. Zakończę Słowem, którym rozpocząłem mowę pochwalną i
dziękczynną, ale z frazą wówczas świadomie pominiętą.
„ Pamiętajcie o swoich przełożonych, którzy
głosili wam Słowo Boga, rozważając koniec ich życia, naśladujcie ich wiarę”. (Hbr
13,7).
Ostatnio pewien
duchowny porównał przejście w stan seniorstwa do wyskoczenia z pociągu
i dodał, że
niezależnie od prędkości człowiek bywa poobijany. Zadeklarowałem mu gotowość do duszpasterskiej rozmowy, gdy to w
czerwcu - jak mówił - nastąpi.
Nie trzeba tak dramatycznie ujmować, ale nie są łatwe lata
określone tak: „ Gdy jednak się
zestarzejesz, wyciągniesz swoje ręce i ktoś inny cię przepasze, i poprowadzi,
dokąd nie chcesz”. (J 21,18).
Niech szczególnie wtedy, niech zawsze, Prezbiterze Seniorze,
Dostojni Jubilaci, brzmi Słowo Zmartwychwstałego ponownie skierowane do Piotra:
„ Pójdź za mną”.
Pozwólcie, Pastorostwo, pozwól Ireno i Zdzisławie, na
zachętę poprzez parafrazę znanego Słowa
z konstrukcją nie przyimkową, jak w
poprzedniej usłudze, lecz ze składnią epiforyczną:
Dobry bój bojujcie -
więcej, do dobrej walki innych zachęcajcie;
Biegu nie
przerywajcie - więcej, do ukończenia biegu innych zachęcajcie;
Wiarę zachowujcie -
więcej, do strzeżenia wiary innych zachęcajcie.
Ireno i Zdzisławie,
Czcigodni Pastorostwo, jesteście godni podwójnego szacunku
- jak czytaliśmy - i ten szacunek, tę pochwałę, to dziękczynienie z radością wyrażamy Bogu i Wam!
- jak czytaliśmy - i ten szacunek, tę pochwałę, to dziękczynienie z radością wyrażamy Bogu i Wam!
A do Następcy w przywództwie, do Rady Starszych, do Was,
Siostry i Bracia, kieruję serdeczną prośbę:
Pamiętajcie o swoich
przełożonych i byłych, i obecnych. Amen.
Wybrana Pani! Jeśli idzie o główne wątki przesłania, odnoszą
się one i do Twego życia. Niech więc dziękczynienie napełni Twe serce. A za
Irenę i Zdzisława podziękuj Bogu.
Pokój Tobie! Wiem, że szanujesz tych, „ którzy się trudzą głoszeniem Słowa i nauczaniem”.
Zachęcaj każdego do takiej postawy.
bp senior Mieczysław