Zacznę tym
razem od cytatu: Zastanawiam się, z czego
będą korzystać studenci za 20 – 30 lat pisząc o KZ. Zgodnie z obietnicą wracam
do wcześniejszej zapowiedzi, bo mam pewność, że jesteś odporna na często
nieuzasadnione tempo współczesnego obiegu informacji. Ktoś powiedział, iż
wiadomość w chwili opublikowania już jest przestarzała. Każde kliknięcie,
dodał, jest oczekiwaniem na kolejny
news.
Przepraszam
za ten przydługi wstęp, ma on skłonić Ciebie do myśli poruszonych w jednym z
poprzednich listów. By nie teoretyzować, opiszę jedno z ostatnich doświadczeń.
W Wielki
Piątek prowadziłem uroczystość żałobną w Świnoujściu. Odeszła do wieczności
Grażyna
z d. Kubiak i przypuszczam, że nie kojarzysz tej osoby, bo w naszych czasach była
młodziutką nastolatką. Możesz co najwyżej przypomnieć sobie jej dziadka,
Michała Kaczmarczyka, bo kierował
wówczas wspólnotą ewangelikalną w tym mieście. Nad morze (my wtedy niezmotoryzowani) docieraliśmy
pociągiem, niekiedy stateczkiem wycieczkowym, a gdy mieliśmy finansowo lepiej,
wodolotem. Chorowała poważnie prawie dziewięć lat i w tym okresie poprosiła,
abym prowadził uroczystość pogrzebową, kiedy umrze.
W takich sytuacjach się nie
odmawia i nie pyta się o szczegóły. Kiedy więc to nastąpiło i syn ponowił
prośbę, potrzebowałem do biogramu, a jest to stały element liturgii przeze mnie
sprawowanej, datę chrztu wiary. I w tym momencie zaczęły się trudności. W
jednej odpowiedzi podano tylko rok z pomyłką o trzy lata, inny niedoszły
rozmówca przez pośredników zakomunikował, że w księdze kościelnej nie ma
adnotacji, mimo że była członkinią przez czterdzieści cztery lata, niektórzy
pamiętali tylko, że uroczystość zanurzenia odbyła się w morzu.
Na szczęście
zapamiętałem zdjęcie z tej uroczystości opublikowane przed wielu laty w
kościelnym miesięczniku. Postanowiłem zatem przewertować roczniki „
Chrześcijanina” z intuicyjnie przewidywalnego okresu. Dotarłem do źródła, ale
okazało się, że nie zamieszczono notki kronikarskiej o tym wydarzeniu, lecz tylko
dwa podpisane zdjęcia. Na szczęście rozpoznałem trójkę katechumenów, zwróciłem
się zatem do pastora baptystycznego z prośbą o pomoc, bo jeden z wówczas
ochrzczonych jest obecnie członkiem tej
wspólnoty kościelnej. Prosiłem o dane z księgi albo o kontakt z rozpoznanym mężczyzną.
Otrzymałem precyzyjną odpowiedź i od pastora, i od ówczesnego katechumena. I
tak rozwiązałem tę kwestię.
Wybrana Pani! Oto mój głos w
kwestii poruszonej w trzynastym liście. Zachęcam do przemyślenia i głębszej
refleksji.
Pokój Tobie! A może wzbudzę ochotę
do pisania, masz przecież ciekawe, chrześcijańskie życie. Pozwól na dyskretną
parafrazę: Uznałem też i ja za właściwe, najczcigodniejsza, wszystko
dokładnie zbadać i po kolei wiernie Ci opisać, abyś nabrała przekonania, że to,
czego Cię nauczono, jest prawdziwe.(Łk 1, 3-4).
bp senior Mieczysław