4 lutego 2022

Listy do Wybranej Pani - List Sto Czterdziesty Drugi

Masz rację, był to najdłuższy list, ale nie miałem odwagi, jak zresztą napisałem, podzielić świadectwa na dwie części, bo na pewno byłby to niewłaściwy zabieg kompozycyjny. By doprowadzić do swoistej równowagi, tym razem pojawi się mniej tekstu, a więcej zdjęć. Zacznę od przypomnienia, a ten wątek nie znalazł się w poprzednim liście, że gdy Janeczka Bobrel w 1958 roku przyjechała do Szczecina, pastor Aleksander Rapanowicz, zdając sobie sprawę z trudów asymilacji, poprosił też Jankę, moją o dziesięć lat starszą siostrę, aby stała się jakby z urzędu jej przyjaciółką. Były to intensywne trzy lata, relacje się zmieniły, gdy moja siostra wyszła za mąż, a potem stała się matką. Piszę o tym i dlatego, że obecnie nie brakuje na naszych nabożeństwach osób, które posługują się białoruskim, rosyjskim czy ukraińskim językiem. Warto się zaprzyjaźnić i pomóc im w nowym pod każdym względem środowisku. 

(Załączam najpierw zdjęcie z 2005 roku, z ostatniej wizyty przed przyjazdem na stałe do naszego kraju, ze spotkania z Janką Zabłocką i Romanem, jej mężem, potem Pawła, a dwie pozostałe fotografie nawiązują do informacji, która pojawia się w ostatnim akapicie).

 

Pawła Balabata, męża Janeczki, nie znałem osobiście. Zapamiętałem go jedynie z telefonów w stanie wojennym, a rozmowy były pod szczególnym nadzorem, zresztą nie tylko wtedy, więc współczułem podsłuchiwaczom, tym bardziej że nasze dialogi przeważnie miały miejsce po północy naszego czasu i niekiedy trwały prawie godzinę. Gdy kiedyś dyskretnie dałem znać, że pora zakończyć, bo mój rozmówca zbankrutuje, usłyszałem, iż czyni to za swoje pieniądze i nie muszę o to się martwić. Paweł marzył wtedy o odwiedzinach naszego kraju i planował wydać z tej okazji przyjęcie dla całego Zboru. Nic z tych planów nie wyszło. 

 

Jak zapamiętałaś ze świadectwa, Janeczka, już wdowa, po półwieczu pobytu w Kalifornii wróciła do Polski i zamieszkała w Stargardzie, gdzie jest sporo dalszych jej krewnych. W krainie swych dziecięcych marzeń sprzedała dom, za uzyskane środki nabyła nowy z dużym ogrodem, w którym też nie brakuje kwiatów. I jeszcze jedno. Obdarowała Betanię wysoką jednorazową ofiarą, jak mi mimochodem powiedziała, która nigdy wcześniej nie miała miejsca w jej przeszło siedemdziesięcioletniej historii. A w Stargardzie, w nowym mieście zamieszkania, stała się nie jedyną, ale na pewno wiodącą sponsorką budowy nowego, już gotowego kościoła (trwają ostatnie formalności związane z odbiorem obiektu). Nie mam szczegółowych danych z całego kraju, ale przypuszczam, że ta inwestycja pobiła rekord pod względem tempa budowy, I to jest też wymiar dziecięcego marzenia: – Boże, chcę się przemienić w ptaka i polecieć do Kalifornii tylko na jeden jedyny dzień. Oblecę cały stan, zobaczę tę piękną przyrodę i już nic więcej w życiu nie będę chciała. 

 


Wybrana Pani! Przypomnijmy sobie, to nawiązanie do pierwszego obrazu o przybyszach, Słowo: … będziesz go miłować jak siebie samego, gdyż i wy byliście przybyszami w ziemi egipskiej; Ja, Pan, jestem Bogiem waszym. (Kpł 19, 34). 

Pokój Tobie! Miłosierdzie, pokój i miłość niech będą naszym udziałem w obfitości. (por. Jud 2).

 bp senior Mieczysław